*29

13 5 0
                                    

Obudziłam się przed budzikiem, mianowicie, dodatkowe pół godziny na szykowanie się.

Szósta trzydzieści dwa.
Super.

Nie opłaca mi się kłaść spać, bo znając mnie, pierwsza lekcja byłaby zaspana.

Wstałam i przetarła oczy. Za oknem jest jeszcze ciemno. Zabrałam z szafy jakieś ubrania i poszłam do toalety.

Cicho w tym domu od kiedy nie ma Max'a, Chris pracuje, nie mam zwierzątka, rodzeństwa też nie. Jest zbyt cicho.

Ubrałam się i przystąpiłam do mycia zębów, chwyciłam szczoteczkę, nałożyłam na nią pasty i zaczęłam szorować. Gdy skończyłam i przepłukałam zęby, zabrałam się za czesanie włosów, tak, wielka burza nie ułożonych kłaków nie chciała dać za wygraną.
Po długiej i męczącej walce, udało się spiąć je w luźnego koka, oczywiście zostawiając kilka kosmyków. Wyszłam z toalety i weszłam do kuchni, nalałam sobie wody do szklanki i całą wypiłam.

Nie jesteś głodna.

To fakt, nie jestem głodna.

-siódma trzynaście.

-Yhhh! Co się ze mną dzieje?!- nie wytrzymałam, od rana dręczyło mnie straszne uczucie. Nie wiem co to do cholery jest, ale zaraz nie wytrzymam. Może nie pujde do szkoły?

To głupi pomysł.

Zabrałam torebkę, ubrałam kurtkę, buty i wyszłam z domu. Cały czas szukałam zajęcia, a to bawiłam się palcami, a to szukałam czegokolwiek na telefonie, myślałam o wszystkim i o niczym.

Co to do cholery jasnej za uczucie?!

No raczej nikt mi na to nie odpowie.

Szłam jeszcze z pięć minut i puźniej weszłam do budynku.

-Max!- krzykłam gdy zauwarzyłam że stoi przy swojej szafce.

-Tak- mruknął, jak już byłam koło niego.

-Strasznie dziwnie się czuję- odpowiedziałam.

-Przejdzie ci- machnął ręką.

Co się z nim dzieje?!

Co się dzieje ze mną?!

Spojrzałam na niego z niedowierzaniem.

-Dzięki, wiesz?- odeszłam od niego.

Nie no, zajebiście, zostałam odrzucona przez własnego chłopaka.

Genialnie.

Zabrzmiał dzwonek, weszłam do klasy od matmy i usiadłam na samym końcu sali.

Baba zaczęła o czymś nawijać, ale mnie to zupełnie nie obchodziło.

-Przepraszam- powiedziałam, a nauczycielka zwróciła się w moją stronę.

-Co się stało?- odłożyła kredę.

-Mogę iść do łazienki?- zapytałam.

-Jesteś w liceum Samantha.

-Mogę, czy nie?- już się we mnie gotowało.

-Dobrze idź.

Wstałam, chwyciłam torebkę i wyszłam z klasy, akurat Max też gdzieś szedł.

-Gdzie idziesz?- zapytałam spoglądając na niego.

-Wszystko musisz o mnie wiedzieć?- odpowiedział zirytowany pytaniem.

-Nie no zajebiście, może kurwa jeszcze zerwiemy ze sobą co? Może ty masz już jakąś lafirynde? Może..

-Dość!- krzyknął.

-Żebyś wiedziała, to koniec, mam kogoś. Jesteś żałosna, wciąż wierzysz w bajke, czas zobaczyć prawdziwe życie, po prostu jesteś zbyt dziecinna- zatkało mnie.

-Okej, wiesz co? Ja też mam tego dość, jesteś już dla mnie nikim. Już zawsze będę, mówiłeś, nigdy nie zostawię, mówiłeś, a teraz, teraz już nic nie ma- pokiwałam głową i ruszyłam w stronę wyjścia ze szkoły.

Zajebiście.

Czułam że po moich policzkach spływają łzy, to było silniejsze, nie umiałam tak po prostu powiedzieć, pa, już na zawszę. Dla czego on to zrobił? Nie wiem i chyba nie chcę wiedzieć.

-Kurwa- powiedziałam gdy luneło deszczem.

Szłam, ale nie do domu, do mojego ulubionego miejsca, tam przychodziłam gdy było mi smutno.
Co z tego że byłam cała przemoczona, najchętniej umarłabym. Usiadłam na przemoczonej trawie i rozpłakałam się.

-Ja go kochałam- zawyłam żałośnie, sama do siebie.

-Aaaa! Nienawidzę swojego życia- zaczęłam rwać żałośnie trawę i wyładowywać swoje emocje. Moje życie jest do dupy. Wszystko teraz wydawało się smutne, i czarno białe.

Może ja na prawdę żyłam w bajce?

Cała moja twarz była mokra, za równo z łez jak i deszczu, włosy oklapnięte, no i jestem cała mokra.
Jak tak ma wyglądać moje dalsze życie, to ja dziękuję.

••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••

Hejka

Dramat 😐

Mój KolegaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz