*17

22 7 0
                                    

SAMANTHA

-Też cię kocham

-Słyszałaś to?- zapytał

-Mamy nadzieję że to prawda- odpowiedziałam- A teraz idę spać- obruciłam się na drugi bok i szybko zasnęłam.

Obudziłam się o 10, Max'a nie było, postanowiłam iść do parku więc szybko się przebrałam w spodnie do kolan w kolorze czarnym, granatową, krótką  koszulkę i zarzuciłam na ramiona biały, dosyć długi i zwiewny sweterek po czym wyszłam z domu.

Szłam wolnym krokiem kierując się do parku, oglądałam spadające liście które miały różne kolory, uwielbiałam jesień, według mnie jest wspaniała taka kolorowa, ten zapach po deszczu, wiele osób uważa że jest to czas depresyjny, ja tak nie sądzę po prostu kocham jesień.

Dotarłam już do parku, gdzie bawiły się dzieci, skakały psy, były nawet zakochane pary. Usiadłam na jednej z ławek zaraz koło fontanny, było wyjątkowo cicho, słyszałam szum wody i kilka ptaków, zaczęłam się rozglądać, sama nie wierzyłam swoim oczom na jednej z oddalonych ławek siedział Max i jakaś dziewczyna, siedziałam jeszcze chwilę by upewnić się że to on, musiał mnie zauważyć bo zaczął iść w moją stronę, szybko wstałam i wyszłam z parku kierując się prosto do domu, ale nie stety Max złapał mnie za ramię.

-Czego chcesz?- zapytałam z jadem w głosie.

-To nikt ważny- odpowiedział.

-Spierdalaj- szepłam i zaczęłam iść.

-Saman...

-Nie słyszałeś? Spierdalaj!- krzykłam po czym oddaliłam się jeszcze bardziej.

Po 10 minutach byłam już w domu, nie miałam na nic ochoty po prostu założyłam słuchawki na uszy i zaczęłam słuchać muzyki, leżałam sobie na łóżku wlepiając swój wzrok w sufit.

Niby miało być tak idealnie kurwa, będziemy żyć długo i szczęśliwie, na pewno, wolałabym już księcia na białym ośle niż być z kimś takim. Kilka dni temu kochał tylko mnie. Chuj mu w dupę, poradzę sobie sama, taki przyjaciel z niego. To nawet nie jest Mój kolega, nienawidzę go.

Usłyszałam pukanie do drzwi, poszłam je otworzyć a tam stał Max, w lewej ręce miał duży bukiet bordowych róż a w prawej tak samo duże pudełko czekoladek.

-Po co pukasz skoro tu mieszkasz?- powiedziałam po czym ruszyłam w stronę pokoju, ale Max przyprł mnie do ściany.

-A te kwiaty to dla tej z parku?- zapytałam ze śmiechem- mnie nie da się przekupić byle czym, a tak poza tym to mówiłam już że masz spadać- chciałam się wyrwać ale za mocno mnie trzymał.

-Puszczaj- warkłam.

-A dasz się wytłumaczyć?- spojrzał na mnie.

-Tutaj nie ma co tłumaczyć- odpowiedziałam.

-Na pewno- przycisnął mnie jeszcze bardziej do ściany.

-Masz minut- odwróciłam głowę w drugą stronę.

-To była Darcy, moja stara przyjaciółka, ostatnio się przeprowadziła i poprosiła mnie abym przewiózł jej kilka żeczy do nowego mieszkania.

-Bo ci uwierzę- popatrzyłam na niego.

-A ja mam dzisiaj super niespodziankę dla ciebie.

-A gdzie ta niespodzianka?- zapytała.

-Trzeba jechać po tą niespodziankę- ruszył brwiami.

-Kiedy mamy jechać po tą niespodziankę?

-Teraz- Odpowiedział i wzięłam mnie na ręce po czym zaniósł do swojego samochodu, no to ruszyliśmy w długą podróż...

•••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••

Wiem że trochę krótki ale musicie mi to wybaczyć

Do następnego.

Mój KolegaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz