Turn your face.

900 56 47
                                    

22 października - czwartek

Moja praca nie należała do najciekawszych, ale mimo to kochałam ją. Kochałam stary, zabytkowy budynek w jakim pracowałam. Kochałam wszystkie meble w tym miejscu. Kochałam książki, które nie raz były zakurzone przez czas, w którym nikt ich nie używał. Kochałam spokój jaki panował w tym miejscu i moje pole do wyobraźni. Zasiadłam za drewnianym biurkiem i odpaliłam swój komputer, a kiedy się włączył spisałam poranny raport. W bibliotece nikogo jeszcze nie było - zawsze było tak w porannych godzinach - dlatego mogłam swobodnie sobie myśleć i nie martwić się tym iż bujam w obłokach. Tym razem wolałabym jednak by coś zajmowało moje myśli, w innym wypadku wszystko o czym myślę będzię sprowadzało się do Mary, a następnie do mojego poczucia winy. Dlatego kolejny tydzień z rzędu "bez problemu" zgodziłam się na cały etat aby tylko nie widzieć smutnego i pełnego obrzydzenia spojrzenia dziewczyny na mnie.

***

W salonie rozbrzmiewa dźwięk dzwonka, który przeznaczony jest dla jednej osoby.

- Mary! - krzyczę ponieważ dziewczyna poszła do łazienki - Twoja mama dzwoni!

Chwilę później dziewczyna wchodzi do pomieszczenia i sięga po telefon, który jeszcze dzwoni.

- Halo? - pyta z delikatnym uśmiechem, a ja sama jestem szczęśliwa widząc jak dobrze dogaduje się z mamą.

- Co się stało? - pyta zdenerwowana i rusza szybko w stronę holu, a ja zdezorientowana ruszam za nią.

- Już jadę - rzuca do telefonu i się rozłącza.

- Skarbie?

- Mój tata miał wypadek - mówi drżącym głosem, a jej oczy wypełnione są łzami.

Otwiera drzwi i zaczyna zbiegać po schodach.

- Czekaj! - zatrzymuje się - Zawiozę cię.

Wskakuje szybko w buty i zgarniam kluczyki po czym zamykam drzwi. Obie zbiegamy do samochodu, a chwilę później jesteśmy już w drodze. Otwieram wielkie drzwi i wbiegamy do białej recepcji, a tam na nasze szczęście czeka na nas mama dziewczyny. Obie mocno się przytulają co wzrusza mnie, ale też sprawia uścisk w sercu.

- Co się stało? - pyta blondynka kiedy odrywają od siebie.

- Wychodził z pracy na lunch i na pasach potrącił go kierowca - mówi szeptem kobieta, a po jej policzkach spływają łzy.

- Wiemy kto to? - pyta Mary zaciskając dłonie w pięści.

- James - zacina się i spogląda na mnie smutnym oraz pocieszającym wzrokiem - Thirlwall.

Obie wpatrują się we mnie, a ja czuję się jakbym zapomniała jak oddychać. Próbuję złapać powietrze, ale nie umiem. Moja klatka unosi się coraz szybciej i szybciej, ale to nie pomaga tylko sprawia, że resztki mojego tlenu znikają w zastraszającym tempie. Mam mroczki przed oczyma, które zamieniają z czasem wszystko w ciemność.

***

- Proszę pani? - słyszę głos, który sprowadza mnie na ziemię.

Przede mną stoi na oko w moim wieku chłopak o ciemnych włosach z niebieskimi końcówkami, które sterczą mu na wszystkie strony.

- Przepraszam. Zamyśliłam się - tłumaczę - W czym mogę pomóc?

- Szukam książki, ale sam nie mogę jej znaleźć. Miałem nadzieję, że mi pomożesz...to znaczy pani mi pomoże - poprawia się, a ja uśmiecham się do niego przyjaźnie.

Is this love?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz