Meant to be.

461 34 19
                                    

10 kwietnia - piątek

Tego dnia Sophie jak zawsze obudziła się pierwsza. Jej wzrok od razu skierował się w stronę spokojnie śpiącej blondynki. Na usta brunetki wpłynął uśmiech, a jej ciało wypełniło przyjemne ciepło, które zawsze pojawiało się gdy widziała dziewczynę. Jade w tym samym czasie opierała się zaspana o drzwi łazienki. Jej smutną twarz przyozdabiały sińce pod zmęczonymi oczyma, a jej chude nadgarstki próbowały zmusić dłonie do ruchu. Usłyszała po raz kolejny ten obrzydliwy i okropny odgłos wymiotów, który powodował iż ona także pragnęła zwrócić to co zjadła poprzedniego dnia. Zapukała po raz kolejny w drewnianą powłokę, a wtedy usłyszała cichy płacz. Jej serce wybiło w nieregularnym rytmie, a jej dłoń zderzyła się z drzwiami dwa razy mocniej.

- Mary - ostrzegła dziewczynę zmartwionym głosem.

Usłyszała jej ciche kroki, a po chwili przed nią pojawiła się blada oraz wymęczona dziewczyna. Jej słabe włosy związane w koka. Blado-sina twarz z wielkimi oczyma wypełnionymi po brzegi łzami. Brunetka uśmiechnęła się smutno, a następnie ułożyła swoją dłoń na jej policzku i delikatnie go pogłaskała. Jej palce przejechały aż do wyschniętych warg blondynki, a następnie Jade starła opuszkiem to co znajdowało się w ich kącikach. Zerknęła na swoją dłoń, a wtedy też ujrzała jaskrawą czerwień. Zerknęła raz jeszcze na usta Mary, a wtedy też zorientowała się iż są one zbyt krwiste.

- Mary - wyszeptała przerażona, łapiąc twarz dziewczyny w dłonie.

- Nie mam już czym wymiotować - wyszeptała ona z ledwością.

Blondynka złapała Jade w pasie, a następnie wtuliła się w nią z całej siły. Brunetka otoczyła ją mocno swoimi rękoma, a pojedyncze łzy spłynęły po jej policzkach. W jej ramionach drżała miłość jej życia. Jej łzy spadały powolnie na zszarzałą skórę tej starszej, a ona bardzo dobrze to czuła. Wiedziała, że dziewczyna nie ma ani siły ani nadziei. Dołowało ją wszystko, a nawet radosne rzeczy teraz stały się smutne ponieważ wiedziała iż już nigdy nie będą takie same. Ścisnęła ją mocniej, a ona zadrżała raz jeszcze, mocniej niż poprzednio. Leigh-Anne uchyliła swoje powieki, a wtedy też poczuła jak ktoś wwierca w nią swoje spojrzenie. Przekręciła powoli głowę przecierając w tym samym czasie swoje oczy, a jej spojrzenie napotkało parę brązowych tęczówek. Posłała swojej dziewczynie delikatny uśmiech, a następnie zbliżyła swoją twarz do tej drugiej i złożyła na jej ustach całusa. Jesy złapała ją w pasie i przyciągnęła do siebie, a mulatka z szerokim uśmiechem wtuliła się w ciepłe ciało swojej dziewczyny. Została tylko już dwójka zakochanych po uszy chłopaków, którzy smacznie spali zaplątani w jedno.

***

- Co chcesz na śniadanie? - zapytała brunetka wchodząc do pokoju i siadając na brzegu łóżka obok bladej blondynki.

- Nic - odszepnęła ona.

Jade przełknęła ślinę, a jej zmartwiony wzrok plątał się między twarzą, a zaciśniętymi z całej siły na kołdrze dłońmi dziewczyny. Ułożyła swoją dłoń delikatnie na jej policzku. Jej kciuk zatoczył krąg na szorstkiej skórze blondynki, a ta na ten gest przymknęła oczy.

- Obiecuję, że zrobię coś lekkiego - wyszeptała nachylając się w jej stronę - Tylko proszę cię zjedz coś.

Jej usta zetknęły się ze skronią Mary. Spod powiek blondynki uleciało parę łez, które jak najszybciej starła brunetka. Przycisnęła znowu swoje usta do skroni dziewczyny, a ta nagle otworzyła swoje oczy i przeniosła zaszklony wzrok na swoją dziewczynę.

- Chodź do mnie - szepnęła odchylając kołdrę.

Brunetka posłała jej uśmiech, a następnie wsunęła się obok dziewczyny i objęła ją w pasie. Jej ciało idealnie wpasowało się w ciało Mary, która przycisnęła swoje usta do czoła dziewczyny. Obie dziewczyny przymknęły oczy i wsłuchały się w swoje oddechy. Ich serca zwolniły biegu, a ból przestał być tak bardzo odczuwalny.

Is this love?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz