Slow hands.

904 44 94
                                    

  12 grudnia - sobota

Kiedy tylko Sophie się obudziła ujrzała obok siebie słodka blondynkę. Jej twarz w śnie była bardzo spokojna, a wargi rozciągnięte w delikatnym uśmiechu. Dziewczyna odwróciła się twarzą do tej drugiej, podkładając sobie dłoń pod głowę. Na jej twarz uśmiech sam wstąpił, a serce zabiło mocniej ponieważ się zakochała. Tak, zakochała się. I choć zawsze bała sie przyznać do tego sama przed sobą to teraz po tak długim czasie przywykła już do tej myśli. Przywykła do tego, że zakochała się właśnie w dziewczynie, którą znała od piętnastego roku życia. W dziewczynie, z którą przeżyła naprawdę dużo. W dziewczynie, z którą kiedyś obgadywała gorących chłopaków. W dziewczynie, z którą malowała sobie paznokcie, oglądała seriale, spała w jednym łóżku. W dziewczyna, która jest jej przyjaciółką. W dziewczynie, którą jej rodzina traktuję jak własną córkę, siostrę. Po prostu zakochała się w dziewczynie. Brunetka uniosła dłoń i niepewnie sięgnęła do twarzy dziewczyny. Przejechała palcami po jej czole po drodze zgarniając zbłąkane nie niej włosy. Na całe szczęście Libby się nie obudziła tylko wzdychnęła jak gdyby z zadowoleniem co spowodowało, że serce brunetki zadrgało szczęśliwie. Dziewczyna wiedziała, że nie może tak radośnie reagować na każde słowo, gest czy spojrzenie blondynki, ale nie potrafiła też tego powstrzymać. Kochała ja odkąd pamietała, a teraz dodatkowo jej całe ciało, umysł i serce nastawiło się na te słodziutką kreaturę. Nie w sposób jaki siostra kocha siostrę lub przyjaciółka przyjaciółkę. Kochała ją całą sobą i wiedziała, że nawet jeżeli by próbowała się z tego wyleczyć to jest to ten rodzaj miłości, która łatwo przychodzi i z każdym dniem coraz mocniej się zakorzenie by zostać z nami do końca. Już od dłuższego czasu pragnęła zgarniać włosy dziewczyny z twarzy by jej nie przeszkadzały lub pomagać gdy rozwiewa je wiatr by później móc trwać z nią w uścisku i wpatrywać się w jej oczy. Pragnęła przytulać ją, składać nagle całusy i namiętnie całować. Pragnęła jej dotykać i widzieć jak reaguje na nią, na jej dotyk. Pragnęła by zobaczyła, że to ona ją kocha, a nie jakiś chłopak. Pragnęła by zauważyła, że ona może dbać o nią lepiej niż jakiś chłopak to robi. Mogła oddać jej całą siebie, nawet własne szczęście by na jej twarzy cały czas był uśmiech. Pragnęła zawsze po przebudzeniu widzieć jej słodką twarz i zasypiać u jej boku. I choć nie miała pewności kiedy to nastąpi to wiedziała, że póki co będzie zawsze zasypiać i budzić się z myślą o Libby choćby nie wiem co.

- Hej - z rozmyślań wyrwał dziewczynę cichy głos, który o poranku jak zawsze przepełniony był delikatną chrypką.

- Dzień dobry - odpowiedziała uradowana brunetka czerwieniąc się ponieważ jej „przyjaciółka" z łatwością mogła się domyślić iż wpatrywała się w nią kiedy ta spała.

- Dziękuje za wczoraj i za tę noc - powiedziała po chwili Libb wpatrując się prosto w oczy ciemniejszej.

Sophie posłała jej uśmiech ponieważ to ona powinna dziękować jej wczoraj za to iż wybrała naprawdę straszny horror i choć blondynka zazwyczaj się ich nie bała to wczorajszy najzwyczajniej w świecie ją przeraził. Tak więc kiedy skończyły go oglądać Libby zaproponowała by dzisiaj spały razem ponieważ będzie się lepiej czuła. I jak brunetka mogła jej odmówić?

- Nie ma za co - odpowiedziała tamta po chwili i znów odgarnęła z twarzy blondynki włosy.

Dopiero po chwili zdała sobie sprawę z tego co zrobiła. Mrugnęła nerwowo po czym przygryzła swoją wargę, spoglądając niepewnie na dziewczynę, która wpatrywała się w nią z rozbawionym uśmiechem.

- Jakieś plany na dzisiaj? - spytała kiedy Soph zwróciła ponownie na nią swój wzrok.

- Idziemy z Jade oraz Mary na świąteczne zakupy - brunetka jedynie przewróciła na to oczyma po czym wymamrotała - Nie rozumiem tylko czemu tak wcześnie.

Is this love?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz