(Pov Mary)
3 kwietnia - piątekWiecie kiedy zawala się świat? Nie kiedy wiecie, że jesteście śmiertelnie chorzy. Nie kiedy was boli, jesteście cali pokłóci i chce wam się cały czas płakać. Nie kiedy nie możecie spać po nocach, wiecie, że całe wasze ciało zmienia się na gorsze, a wy nie możecie nic z tym zrobić. Wszystko zawala się kiedy widzicie jak najbliższa osoba płacze nad wami i cierpi większym cierpieniem niż wy. To ona was traci. Wy jedynie umrzecie, stracicie życie. Może nie dokończycie paru rzeczy. Może nie spełnicie wszystkich marzeń i celi. Ale to nie wam złamie się serce i zostanie odebrana cząstka was. Smierć jest strasznie egoistyczna i rani wszystkich wokół was pozostawiając ciebie w nicości, w której mimo wszystko jesteś już bezpieczny.
Jade klęczała na ziemi i trzymała w dłoniach te cholerne badania. Nie byłam zła na nią, że je znalazła. Byłam zła na siebie, że nie zdążyłam jej powiedzieć tego sama. Najgorszy był widok jej mokrych i czerwonych policzek oraz oczu, a także dźwięk jej szlochu, który był zbyt głośny.
- Jade - zdobyłam się wreszcie na cichy szept, a wtedy dziewczyna zwróciła na mnie swoje przekrwione oczy.
Załka jeszcze głośniej i zacisnęła z całej swojej siły powieki, a jej dłoni zacisnęły się na papierze. Ruszyłam do niej i po chwili klęczałam już na przeciwko brunetki.
- Czemu? - zapytała patrząc na mnie.
- Chciałam ci powiedzieć....
- Nie - kręci głową, a ja czuje się całkowicie zagubiona jak i złamana - Czemu ty?
Jej pytanie całkowicie mnie szokuje, a łzy wypełniają także moje oczy. Czuję jak znowu wszystko mnie boli, a także jak opadają we mnie wszystkie siły, którymi starałam się trzymać aż do teraz. Przygarniam ją do siebie i zaciskam usta by samej nie zacząć wyć z rozpaczy. Mimo tego nie udaje mi się powstrzymać łez, które uciekają strumieniami spod moich powiek. Trzymam mocno między swoimi ramionami drżące ciało brunetki, której ręce otaczają mnie mocno z dwóch stron jak gdyby bała się, że zniknę. Jej szloch odbija się od tych czterech cichych ścian, a do moich uszu docierają także jej ciche jęki bólu, które tłumione są przez moje ramię, w które jest wtulona.
- Jak źle jest? - pyta nagle, odsuwając się ode mnie, ale wciąż trzymając moje dłonie.
I choć nie szlocha to jej głos załamuje się, twarz jest cała czerwona i mokra, a oczy wypełnione łzami, które wiem, że za chwilę znów wypłyną.
- Źle - odpowiadam z ledwością, zamykając oczy.
Po raz kolejny słyszę ten zbyt głośny szloch, a także jej ręce przyciągające mnie mocno do siebie. Jade wtula się w moją klatkę, a ponieważ cała się trzęsie i ja drgam. Opieram swoją głowę o jej ramię i także otaczam ją rękoma, a spod moich powiek wydostają się kolejne łzy. Wpatruje się w zamazaną przez słoną ciecz podłogę i próbuje znaleźć choć trochę siły by powiedzieć jej to wszystko co starałam się przekazać aż do teraz. Dziewczyna jednak mi nie pomaga, a coraz bardziej się trzęsie i szlocha co łamie moje serce.
- Jade - szepcze i wycieram szybko swoje policzki starając się także powstrzymać kolejne fale łez.
- Jade - mówię głośniej i staram wyswobodzić się z mocnego uścisku dziewczyny.
Choć opornie w końcu mi się udaje, ale brunetka wciąż cała się trzęsie i płacze ściskając z całych sił moje dłonie.
- Musisz się uspokoić - błagam ją ścierając z jej policzek słoną ciecz - Postaraj się oddychać i przestań tak drgać.
CZYTASZ
Is this love?
FanficMJade i Mary przeżyły razem wiele chwil. Były szczęśliwe, płakały, kłóciły się, ale mimo tego ich miłość wciąż rosła. Wydawać by się mogło, że teraz kiedy młodsza dziewczyna skończyła szkołę nic nie stanie im już na przeszkodzie. Czy jednak wakacje...