Rzuciłem się w końcu na łóżko i zacząłem myśleć o tym wszystkim.
Zakażony chłopak ze strefy ukrywa się w moim mieszkaniu, a ja mu na to pozwalam... Co jest ze mną nie tak?
Chociaż nie powiem, jest naprawdę przystojny. I wydaje się miły, chociaż krew na nim wskazuje coś innego.
- P-przepraszam... - Zapukał do pokoju i delikatnie uchylił drzwi, ukazując kawałek swojego ciała owiniętego ręcznikiem.
Był śliczny. I miał słodziutki, malutki brzuszek oraz zdrową posturę. Nie miał włosów na klatce piersiowej, co sprawiało, że wyglądał jeszcze bardziej delikatnie. Nawet tatuaże pokrywające cześć jego torsu, szyi i rąk nie zakłócały tego wrażenia.
- Luke.
- Czy m-masz może jakieś nie pot-trzebne ubrania? - wyjąkał zawstydzony, poprawiając ręcznik na biodrach.
- Oh tak, oczywiście. - wstałem szybko i dałem mu jakieś losowe ciuchy.
- Dziękuję. - szepnął i zniknął na chwilę.
Tym razem ubrany, ponownie stanął w drzwiach, ukrywając się za nimi i nie wiedząc co ze sobą zrobić.
- W jaki sposób zmutowałeś? - spytałem pokazując, że ma usiąść koło mnie na łóżku.
Bardzo powoli wszedł do pokoju i już wiedziałem.
Jego prawa ręka była zastąpiona różową macką, która wiła się delikatnie.
Złapał lewą ręką mackę i wbił wzrok w podłogę, jak dziecko, które rozbiło ulubiony wazon mamy.
- Prawdziwy fan hentai huh? - zaśmiałem się - Mogę? - spytałem, kiedy już usiadł przy mnie, a ten szybko się odsunął.
- Mutogeny, dotyk, radioaktywność. - szepnął.
- Oh no tak... Więc... Cal to twoja rodzina? - skinął głową - nie wie, że tu jesteś? - Negatywna odpowiedź, aczkolwiek wyglądał słodko tak siedząc i kręcąc głową na boki.
I wtedy usłyszałem dzwonek do drzwi.
- Schowaj się. - szepnąłem wskazując na szafę
Przed drzwiami stał Calum, który uśmiechnął się wesoło i przytulił mnie.
- Hey Lukey! Przyszedłem po ostatnie pudło moich rzeczy!
- Och w końcu! - zaśmiałem się
Pudło było w szafie...
- Zaczekaj chwilę, przyniosę je.
Pobiegłem więc z powrotem do sypialni.
- Michael! - szepnąłem, a ten wygramolił się z pomiędzy moich ubrań. - To Calum, nie chcesz się przywitać?
Chłopak przełknął ślinę i niepewnie zaprzeczył.
- Cal mnie wsypie... Albo przytuli... Obie opcje są złe.
Skinąłem głową, wziąłem pudło i wróciłem do przyjaciela. Odmówiłem również wyjścia z nim i życzyłem mu miłego dnia.
Przez jakiś czas będę musiał zostać w domu...
I tak spędziłem cały dzień. Rozmawiając z intrygującym chłopakiem, który na razie zostanie moim współlokatorem.
Był naprawdę miły i dobry.
Więc wieczorem rozłożyłem mu kanapę i położyłem dodatkową pościel.
Był tu już tydzień.
Oboje powiedzieliśmy sobie dobranoc i położyliśmy się spać. Moja zielona sypialnia wydawała się dziwnie cicha i pachniała jaśminem wymieszanym z czymś chemicznym. Zapewne był to zapach Michael'a.
Czy radioaktywność kiedyś z niego wyparuje?
Miałem duże aspiracje na przytulenie tej słodkiej kluseczki.
Noc mijała spokojnie, do momentu w którym obudził mnie dźwięk tłuczonego szkła.
- Mike?! - wyskoczyłem z łóżka jak poparzony i pobiegłem do kuchni.
- L-lu ja p-przepra-aszam nie chciałem! - pisnął, a po jego policzkach spływały błyszczące w świetle księżyca łzy. Małe okienko w kuchni oświetlało pyzatą twarz blondyna i stłuczoną szklankę na podłodze.
Wiedziałem, że chciał rzucić się w moje ramiona, pewnie jako odruch. Ja sam chciałem go jakoś fizycznie pocieszyć.
- Jest okey, no już spokojnie. To tylko szklanka, nie jakiś stary, chiński wazon.
- Jestem u ciebie ledwo tydzień, a już robię kłopoty. - pociągnął nosem.
- Shh Mikey, jest okey. - przesunąłem dłonią po jego koszulce, wyczuwając pod palcami kształt jego torsu. Dopóki nie dotknę skóry, jest okey.
Hi!
Jak tam wakacje??
Tulaski dla wszystkich!!!
Miłego dnia i nocy wszystkim!

CZYTASZ
Początek Końca / Muke
FanfictionŚwiat się zmienia, ścieżki dwóch chłopaków się przecinają. Co z tego wyniknie? Apokalipsa zaczęła się niespodziewanie, co się stanie kiedy okryje całą Ziemię? Jak przeżyje to zespół? Czy to przeżyje...?