5

631 88 34
                                        

Rzuciłem się w końcu na łóżko i zacząłem myśleć o tym wszystkim.

Zakażony chłopak ze strefy ukrywa się w moim mieszkaniu, a ja mu na to pozwalam... Co jest ze mną nie tak?

Chociaż nie powiem, jest naprawdę przystojny. I wydaje się miły, chociaż krew na nim wskazuje coś innego.

- P-przepraszam... - Zapukał do pokoju i delikatnie uchylił drzwi, ukazując kawałek swojego ciała owiniętego ręcznikiem.

Był śliczny. I miał słodziutki, malutki brzuszek oraz zdrową posturę. Nie miał włosów na klatce piersiowej, co sprawiało, że wyglądał jeszcze bardziej delikatnie. Nawet tatuaże pokrywające cześć jego torsu, szyi i rąk nie zakłócały tego wrażenia.

- Luke.

- Czy m-masz może jakieś nie pot-trzebne ubrania? - wyjąkał zawstydzony, poprawiając ręcznik na biodrach.

- Oh tak, oczywiście. - wstałem szybko i dałem mu jakieś losowe ciuchy.

- Dziękuję. - szepnął i zniknął na chwilę.

Tym razem ubrany, ponownie stanął w drzwiach, ukrywając się za nimi i nie wiedząc co ze sobą zrobić.

- W jaki sposób zmutowałeś? - spytałem pokazując, że ma usiąść koło mnie na łóżku.

Bardzo powoli wszedł do pokoju i już wiedziałem.

Jego prawa ręka była zastąpiona różową macką, która wiła się delikatnie.

Złapał lewą ręką mackę i wbił wzrok w podłogę, jak dziecko, które rozbiło ulubiony wazon mamy.

- Prawdziwy fan hentai huh? - zaśmiałem się - Mogę? - spytałem, kiedy już usiadł przy mnie, a ten szybko się odsunął.

- Mutogeny, dotyk, radioaktywność. - szepnął.

- Oh no tak... Więc... Cal to twoja rodzina? - skinął głową - nie wie, że tu jesteś? - Negatywna odpowiedź, aczkolwiek wyglądał słodko tak siedząc i kręcąc głową na boki.

I wtedy usłyszałem dzwonek do drzwi.

- Schowaj się. - szepnąłem wskazując na szafę

Przed drzwiami stał Calum, który uśmiechnął się wesoło i przytulił mnie.

- Hey Lukey! Przyszedłem po ostatnie pudło moich rzeczy!

- Och w końcu! - zaśmiałem się

Pudło było w szafie...

- Zaczekaj chwilę, przyniosę je.

Pobiegłem więc z powrotem do sypialni.

- Michael! - szepnąłem, a ten wygramolił się z pomiędzy moich ubrań. - To Calum, nie chcesz się przywitać?

Chłopak przełknął ślinę i niepewnie zaprzeczył.

- Cal mnie wsypie... Albo przytuli... Obie opcje są złe.

Skinąłem głową, wziąłem pudło i wróciłem do przyjaciela. Odmówiłem również wyjścia z nim i życzyłem mu miłego dnia.

Przez jakiś czas będę musiał zostać w domu...

I tak spędziłem cały dzień. Rozmawiając z intrygującym chłopakiem, który na razie zostanie moim współlokatorem.

Był naprawdę miły i dobry.

Więc wieczorem rozłożyłem mu kanapę i położyłem dodatkową pościel.

Był tu już tydzień.

Oboje powiedzieliśmy sobie dobranoc i położyliśmy się spać. Moja zielona sypialnia wydawała się dziwnie cicha i pachniała jaśminem wymieszanym z czymś chemicznym. Zapewne był to zapach Michael'a.

Czy radioaktywność kiedyś z niego wyparuje?

Miałem duże aspiracje na przytulenie tej słodkiej kluseczki.

Noc mijała spokojnie, do momentu w którym obudził mnie dźwięk tłuczonego szkła.

- Mike?! - wyskoczyłem z łóżka jak poparzony i pobiegłem do kuchni.

- L-lu ja p-przepra-aszam nie chciałem! - pisnął, a po jego policzkach spływały błyszczące w świetle księżyca łzy. Małe okienko w kuchni oświetlało pyzatą twarz blondyna i stłuczoną szklankę na podłodze.

Wiedziałem, że chciał rzucić się w moje ramiona, pewnie jako odruch. Ja sam chciałem go jakoś fizycznie pocieszyć.

- Jest okey, no już spokojnie. To tylko szklanka, nie jakiś stary, chiński wazon.

- Jestem u ciebie ledwo tydzień, a już robię kłopoty. - pociągnął nosem.

- Shh Mikey, jest okey. - przesunąłem dłonią po jego koszulce, wyczuwając pod palcami kształt jego torsu. Dopóki nie dotknę skóry, jest okey.

Hi!

Jak tam wakacje??

Tulaski dla wszystkich!!!

Miłego dnia i nocy wszystkim!

Początek Końca / MukeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz