Moja prawa ręka nie była moją prawą ręką. Zamiast niej, była różowa, ostro zakończona, zakrwawiona macka, która po chwili zmieniła swój kształt, na bardziej miękki. Na spodzie pojawiły się przyssawki, a ostry koniec zaokrąglił się.
- Co?
Nie rozumiałem.
Co się dzieje?
Te oczy... Macka...
Skażenie...
Znów usłyszałem syreny. Z głośników wydobył się ten sam głos co wcześniej
- Przebywacie w zamkniętej strefie skażenia. Wybuch pobliskiej elektrowni jądrowej wydzielił niebezpieczne opary, prosimy wrócić do swoich domów i nie wychodzić na zewnątrz do odwołania alarmu.To chyba był przedawniony komunikat...
- Wybuch huh? - mruknąłem patrząc na mackę.
Poszedłem do mojego pokoju wrzucając z umysłu to, co się stało w kuchni.
Spakowałem do plecaka wszystkie ewentualnie potrzebne rzeczy i pieniądze. Miałem zamiar wydostać się stąd.
Dopiero wieczorem moja psychika się obudziła. Schowałem się w markecie i skryłem w dziale z narzędziami ogrodowymi.
W całkowitej ciemności, myśli atakowały o wiele bardziej.
Jestem w strefie skażenia. Moi rodzice nie żyją. Zabiłem moją mamę. Mam zmutowaną rękę.
O boże.
Zacząłem panikować. Całe ciało drżało, a z oczu toczyły się łzy. Zasłoniłem usta dłonią, żeby zagłuszyć łkanie i zwinąłem się w śpiworze.
Miałem prowiant, scyzoryk, apteczkę i zapalniczkę. Papierosy sobie odpuszczę i tak są niezdrowe. Na razie musiało wystarczyć.
Chciałem wydostać się ze strefy. Coś mi mówiło, że nie przeżyje jeśli tu zostanę.
Niestety urządzenia elektroniczne nie przetrwały ataku chemikaliów, ale zabrałem z pokoju mój pamiętnik i album ze zdjęciami.
Nie mogłem ich zostawić.
Zasnąłem, jednak gdy się obudziłem, usłyszałem śmiechy i jakieś wybuchy.
Nie jestem sam.
Ukryłem się za regałem i obserwowałem. W markecie była czwórka studentów, którzy nie wyglądali na zdrowych psychicznie.
Lepiej będzie uciec.
Złapałem puszkę z karmą dla psa i rzuciłem ją daleko od siebie. Zafascynowani ludzie poszli w tamtą stronę, a ja wybiegłem cicho z budynku.
Te ciężkie chmury wciąż wisiały nad miastem.
Wszystko wyglądało coraz gorzej. Skażenie reagowało z praktycznie wszystkim sprawiając, że rdzewiało, pleśniało, czy pękało.
Czysto post apokaliptyczny obraz.
Wiedziałem gdzie jestem, więc postanowiłem ruszyć w stronę drogi do Sydney. Miasto znajdowało się jakieś trzy godziny drogi stąd. Samochodem.
Więc szedłem bocznymi uliczkami, bawiąc się nowo nabytą częścią ciała i zachwycając się tym jaka mięciutka potrafiła się stać. Jej wierzchnia warstwa zmieniała się z twardej jak stal, w miękką jak pianki marshmallow.
Wolałbym moją rękę z powrotem, ale nie będę narzekał. W końcu to macka. Marzenie każdego hentai, takiego jak ja. Mogło być gorzej.
Mogłem stracić rozum...
Jak mama...
Czy ja w ogóle przeżyje?
Hey!!
I co tam?
Zaczyna się zabawa :-D
Miłego dnia i nocy wszystkim!
![](https://img.wattpad.com/cover/118428741-288-k95322.jpg)
CZYTASZ
Początek Końca / Muke
Fiksi PenggemarŚwiat się zmienia, ścieżki dwóch chłopaków się przecinają. Co z tego wyniknie? Apokalipsa zaczęła się niespodziewanie, co się stanie kiedy okryje całą Ziemię? Jak przeżyje to zespół? Czy to przeżyje...?