Świat się zmienia, ścieżki dwóch chłopaków się przecinają. Co z tego wyniknie?
Apokalipsa zaczęła się niespodziewanie, co się stanie kiedy okryje całą Ziemię? Jak przeżyje to zespół? Czy to przeżyje...?
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
nudziło mi się więc oto szybki zarys Mike'a, a także podczas pisania tego rozdziału wymyśliłam tytuł więc yay dla mnie xD (i tak, to na dekolcie to nie błąd, Mike ma tam tatuaż)
Poszedłem do kuchni zrobić nam jedzenie i włączyłem spotify na telewizorze. Wybrałem jedną z moich playlist i nucąc, przygotowałem śniadanio-obiad. Parę minut później do pomieszczenia wszedł zielonooki śpiewając pod nosem piosenkę, która akurat się zaczęła.
Podgłośniłem i złapałem go w objęcia. Chłopak zaskoczony prawie się przewrócił, ale po chwili owinął dłonie na moim karku i zaczął się bujać do rytmu ze mną. Uniosłem jego dłoń, a ten powoli się obrócił ze spokojnym uśmiechem na ustach.
Nie wiedziałem czemu, ale ta piosenka była w jakiś sposób magiczna dla mnie. Nie byłem fanem Lewis'a Watson'a, ale Stay miało w sobie to coś.
- Jedzenie. - szepnął, a ja jedynie zmniejszyłem ogień nie puszczając go i płynnie wróciłem do wolnego tańca, którego ciężko było nim nazwać. Nasze ciała były blisko, nasze serca biły we wspólnym rytmie.
Zacząłem nucić słowa kolejnej piosenki. Tym razem było to Not Today od Imagine Dragons i z trudem powstrzymałem się od rozpłakania od samego śpiewania.
- Skąd masz te piosenki, są zbyt emocjonalne, żebym mógł przestać patrzeć, jak zaraz się rozryczysz. - zachichotał i zmierzwił moje włosy.
- Wcale nie. - mruknąłem - Po prostu cieszę się, że cię mam. Jesteś jedną z najlepszych rzeczy, które mi się przytrafiły.
Jego uśmiech był prześliczny, a te iskierki w oczach, sprawiały że czułem się wyjątkowy.
- Prawie zamrodowałeś nasze śniadanko, koniec tańców blondi.
Cmoknął mnie w policzek i wyłączył kuchenkę. Dokończył za mnie jedzenie, a ja zrobiłem nam herbatę.
Zjedliśmy, pojechaliśmy do chłopaków i dowiedzieliśmy się najbardziej szokującej wiadomości jaka mogłaby się pojawić.
- Ten Louis? Przecież... To niemożliwe.
- Chcą nas jako swój support.
- Oni są najbardziej znanym zespołem na świecie...
Wszyscy gapiliśmy się w monitor, gdzie znajdował się e-mail od sławnej gwiazdy.
To stawiało sprawę z zespołem w całkowicie innym świetle. Marzenie, które wydawało się nierealne do spełnienia, teraz wydawało się na wyciągnięcie ręki.
Po długiej naradzie i kilkakrotnym układaniu wiadomości zwrotnej, zabrałem Mike'a do kina.
Film był fenomenalny i kiedy blondyn wesoło opowiadał o swoich ulubionych momentach, ja odebrałem wcześniej zamówioną pizzę.
- Netflix and Chill? - zaproponowałem żartobliwie, poruszając brwiami i rzuciłem się razem z nim na kanapę. Było już ciemno, a jedynymi źródłami światła w pokoju był ekran i lampki choinkowe rozłożone na półkach.
- Brzmi dobrze. - zachichotał.
Położył się na mnie i uśmiechnął kiedy nasze twarze były oddzielone zaledwie o kilka centymetrów.
Przesunąłem palcami po każdym kolczyku na jego twarzy i zagryzłem ten swój, w wardze.
- Jesteś naprawdę przepiękny. - szepnąłem
- Nie słodź mi już tak, tylko mnie kochaj. - zamruczał i przyciągnął mnie do pocałunku.
A więc wsunąłem dłonie pod jego koszulkę i delikatnie zsuwałem się do jego spodni, dotykając jego ciała.
- L-lu?
- Hm?
- Wstydzę się. - szepnął - Nie lubię swojego ciała, a ty będziesz musiał je oglądać... Całe.
- Spokojnie Mikey, ja uważam, że jesteś piękny. A penis jak penis, każdy podobny, różnią się od siebie tylko rozmiarem. A ty... Ty nie masz się czego wstydzić. - Sprawiłem, że zachichotał delikatnie - Pomyśl o dziewczynach, one to dopiero mają stres. Naukowcy twierdzą, że istnieje aż pięć różnych typów waginy. To dopiero musi być przerażenie.
- Taaak... Ale... Czemu w ogóle wiesz takie rzeczy?!
- Jest okey kochanie. W każdym momencie mogę przestać, wystarczy słowo. Jasne?