Była czwarta, a blondyn szarpał się przez sen i płakał.
- Hey, hey Cliffo. Obudź się, to tylko sen. - potrząsnąłem nim, a ten usiadł z szybkim oddechem. - Już, spokojnie Mikey, jestem tu tak? Nic się nie dzieje. - położyłem go i upewniłem się, że patrzy na mnie.
- We więzieniu pracowałem w kuchni. Jeden chłopak był psychiczny, ale miał chody u władz więc nie wysłali go do psychiatryka. Kiedyś wszedłem rano do kuchni i...
- Oddychaj. Nie musisz mówić.
- Obierał swoją skórę obieraczką. - szepnął, a ja wzdrygnąłem się na wyobrażenie. - Jak powiem, to ze mnie to zejdzie. - powiedział przytulony do mnie. Rozumiałem to. Przez wypowiedzenie czegoś, wyrzucenie czegoś z siebie przestawało to tak mocno ciążyć na psychice. Płakał i drżał przerażony, a ja tuliłem go i szeptałem drobne rzeczy.
Widziałem jego zimną, twardą stronę. To jaki przerażający i władczy potrafi być. Taki pokazywał się innym. Jako człowiek ze stali.
Ale teraz...
Teraz pokazywał to, co ukrywał w sobie najbardziej. To, że był po prostu zwykłym, przestraszonym chłopakiem, który widział zbyt wiele rzeczy, których nie powinien.
- Lu...
- Tak kochanie?
- Ja ch-hyba już nie zasnę. - szepnął załamany.
- To nic, zawiń się w kocyk, a ja zrobię ci gorącą czekoladę, co ty na to?
Blondyn pokiwał głową i usiadł na kanapie, kiedy ja podniosłem się do pionu.
Musiałem się przytrzymać stołu, żeby nie spaść przez zawroty i mroczki. Niewyspany nigdy nie wstawaj gwałtownie, dobra rada na przyszłość.
Ugrzałem mleko w garnku, rozlałem je do przygotowanych kubków i wrzuciłem po kilka mini pianek marshmallow do każdego.
Ulubiony kubek Michael'a miał na sobie słodkiego kotka, a mój był z pingwinkiem.
- Nie idziesz spać? - spytał zaskoczony, kiedy zobaczył dwa naczynia.
- W życiu. Zostaje tu z tobą. Nie będę spać bez ciebie, proszę cię. - prychnąłem i cmoknąłem go w czoło.
Dostałem drugi pad od Xboxa i zacząłem grać z Cliffo we wszystkie gry po kolei.
Graliśmy aż do momentu, w którym poczułem ciężar na moim ramieniu. Blondyn zasnął oparty o mnie, a kontroler wysunął się z jego rąk na kolana. Przeczesałem dłonią jego miękkie włosy i pocałowałem go w głowę. Położyłem się i pozwoliłem jego bezwładnemu ciału ułożyć się na moim torsie, z nogami między moimi.
Mój telefon zaczął wibrować, więc odebrałem, szepcząc ciche halo.
- Sprawdź maila Luke. Pół Larrego wysłało ci wiadomość!
- O boże...
- No wiem!
- Idę to czytać, do później Cal.
- Sya! - rzucił i się rozłączył.
"Od: louis1d@gmail.com
Do: pingwinLuke@gmail.com
Cześć!
Chcielibyśmy się z wami spotkać przed nadchodzącą trasą, myślisz, że jest to możliwe?
Louis xoxo"
Drżącymi palcami kliknąłem "odpowiedz" i zacząłem pisać, nie myśląc dużo.
"Hey!
Bardzo chętnie!! Problem z tym, że my mieszkamy w Sydney...
Luke <3"
"To nic! Bardzo chętnie odwiedzimy was! Będziemy w Australii za dwa dni, gdzie możemy się spotkać?"
A więc wysłałem mu adres drobnej knajpki z godziną.
Co się właśnie stało?
Hey
Zaczyna się jakby druga część ff!
Yay
Więc
Miłego dnia i nocy wszystkim!
CZYTASZ
Początek Końca / Muke
Fiksi PenggemarŚwiat się zmienia, ścieżki dwóch chłopaków się przecinają. Co z tego wyniknie? Apokalipsa zaczęła się niespodziewanie, co się stanie kiedy okryje całą Ziemię? Jak przeżyje to zespół? Czy to przeżyje...?