16

658 75 26
                                    

Była czwarta, a blondyn szarpał się przez sen i płakał.

- Hey, hey Cliffo. Obudź się, to tylko sen. - potrząsnąłem nim, a ten usiadł z szybkim oddechem. - Już, spokojnie Mikey, jestem tu tak? Nic się nie dzieje. - położyłem go i upewniłem się, że patrzy na mnie.

- We więzieniu pracowałem w kuchni. Jeden chłopak był psychiczny, ale miał chody u władz więc nie wysłali go do psychiatryka. Kiedyś wszedłem rano do kuchni i...

- Oddychaj. Nie musisz mówić.

- Obierał swoją skórę obieraczką. - szepnął, a ja wzdrygnąłem się na wyobrażenie. - Jak powiem, to ze mnie to zejdzie. - powiedział przytulony do mnie. Rozumiałem to. Przez wypowiedzenie czegoś, wyrzucenie czegoś z siebie przestawało to tak mocno ciążyć na psychice. Płakał i drżał przerażony, a ja tuliłem go i szeptałem drobne rzeczy.

Widziałem jego zimną, twardą stronę. To jaki przerażający i władczy potrafi być. Taki pokazywał się innym. Jako człowiek ze stali.

Ale teraz...

Teraz pokazywał to, co ukrywał w sobie najbardziej. To, że był po prostu zwykłym, przestraszonym chłopakiem, który widział zbyt wiele rzeczy, których nie powinien.

- Lu...

- Tak kochanie?

- Ja ch-hyba już nie zasnę. - szepnął załamany.

- To nic, zawiń się w kocyk, a ja zrobię ci gorącą czekoladę, co ty na to?

Blondyn pokiwał głową i usiadł na kanapie, kiedy ja podniosłem się do pionu.

Musiałem się przytrzymać stołu, żeby nie spaść przez zawroty i mroczki. Niewyspany nigdy nie wstawaj gwałtownie, dobra rada na przyszłość.

Ugrzałem mleko w garnku, rozlałem je do przygotowanych kubków i wrzuciłem po kilka mini pianek marshmallow do każdego.

Ulubiony kubek Michael'a miał na sobie słodkiego kotka, a mój był z pingwinkiem.

- Nie idziesz spać? - spytał zaskoczony, kiedy zobaczył dwa naczynia.

- W życiu. Zostaje tu z tobą. Nie będę spać bez ciebie, proszę cię. - prychnąłem i cmoknąłem go w czoło.

Dostałem drugi pad od Xboxa i zacząłem grać z Cliffo we wszystkie gry po kolei.

Graliśmy aż do momentu, w którym poczułem ciężar na moim ramieniu. Blondyn zasnął oparty o mnie, a kontroler wysunął się z jego rąk na kolana. Przeczesałem dłonią jego miękkie włosy i pocałowałem go w głowę. Położyłem się i pozwoliłem jego bezwładnemu ciału ułożyć się na moim torsie, z nogami między moimi.

Mój telefon zaczął wibrować, więc odebrałem, szepcząc ciche halo.

- Sprawdź maila Luke. Pół Larrego wysłało ci wiadomość!

- O boże...

- No wiem!

- Idę to czytać, do później Cal.

- Sya! - rzucił i się rozłączył.

"Od: louis1d@gmail.com

Do: pingwinLuke@gmail.com

Cześć!

Chcielibyśmy się z wami spotkać przed nadchodzącą trasą, myślisz, że jest to możliwe?

Louis xoxo"

Drżącymi palcami kliknąłem "odpowiedz" i zacząłem pisać, nie myśląc dużo.

"Hey!

Bardzo chętnie!! Problem z tym, że my mieszkamy w Sydney...

Luke <3"

"To nic! Bardzo chętnie odwiedzimy was! Będziemy w Australii za dwa dni, gdzie możemy się spotkać?"

A więc wysłałem mu adres drobnej knajpki z godziną.

Co się właśnie stało?


Hey

Zaczyna się jakby druga część ff!

Yay

Więc
Miłego dnia i nocy wszystkim!

Początek Końca / MukeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz