Założyłem niebieską koszulę, spodnie jeansowe i skurzaną kurkę. Przejechałem ręką po włosach i westchnąłem.
- Gotowy?- zapytał Fred, który leżał na łóżku i czytał książkę ze swoją dziewczyną Vesną.
Od niedawna byli razem. Pamiętam jak Madeline Night ogłosiła, że z tego powodu przenosi się do Beauxbatons. Nigdy nie mówiła, że podoba się jej Fred, może jakby mu powiedziała to by była jego dziewczyną. Cieszyłem się, że jednak jest z wesołą Vesną.
- Allys nienawidzi rozmawiać o swojej rodzinie. Nie mów do niej po nazwisku i ulubionym ciastem jest kremówka.- powiedziała Vesna.
- Dzięki, Ves. Kremówki są pyszne.
Wyszedłem i zostawiłem gołąbki same. Wziąłem głęboki wdech i wyszedłem na błonia. Czekałem może z 20 minut, a zza wrót wyszła piękna dziewczyna. Była ubrana w granatową sukienkę i czarną kurtkę. Szyję miała ciasno owiniętą szalikiem w barwach Gryffindoru, a na nogach miała czarne kozaki. Podeszła do mnie, a mi opadła szczęka i to dosłownie. Była lekko zarumieniona od zimnego wiatru, a na jej czapkę prószył śnieg.
- Idziemy?- zapytała.
- Jasne.- strzepałem trochę śniegu z jej czarnych włosów.
Ruszyliśmy do wioski. Hogsmead najpiękniejszy był właśnie zimą. Na ulicach były wysokie choinki, ozdobione bombkami i łańcuchami. Małe dzieci biegały po podwórku i rzucały się śnieżkami, lepiły bałwany i jeździły na łyżwach. Ludzie śpiewali świąteczne piosenki i składali sobie przedwczesne życzenia. Święta były wspaniałym świętem, które łączyło ludzi. Biła od niego wielka magia. Otworzyłem Allys drzwi do Trzech Mioteł, ona podziękowała cicho i weszliśmy do pomieszczenia. Uderzyło w nas ciepło oddawane przez rozpalony piec. Odsunąłem Gryfonce krzesło, a ona usiadła. Usiadłem naprzeciwko niej i podeszła do nas kelnerka.
- Co wam podać?- uśmiechnęła się serdecznie, a na twarzy było widać małe zmarszczki.
- Poprosimy dwie kremówki i dwa piwa kremowe z pianą.- poprosiłem.
- Dobrze.- odeszła.
- Skąd wiesz, że lubię kremówki i piwo kremowe z pianą?- zapytała podejrzanie.
- Od Vesny.- zamierzałem być szczery.- a kremówka to najlepsze ciasto na świecie!- machnąłem rękami.
- Zgadzam się z tobą w 100%.- zaśmiała się.
Zaczęliśmy rozmawiać o swoich zainteresowaniach i życiu przed Hogwartem.
- Kocham muzykę, naukę, czytanie i malowanie.- powiedziała.
Podeszła do nas kelnerka i wręczyła zamówienia. Szybko wziąłem dużego łyka boskiego napoju. Poczułem jak rozlewa się po mnie przyjemne ciepło.
- Ja kocham Qudditcha i robić kawały.- odparłem.
- Zauważyłam, uwierz mi. Za to nienawidzisz czytać i uczyć się.
- O czytanie mógłbym się kłócić. Mogę ci zaufać byś nikomu nie powiedziała?- nachyliłem się do niej delikatnie.
- Oczywiście.- wzięła kawałek ciastka.
- Lubię czytać poezje. Na przykład poezja Thomasa Eliota.- skrzyżowałem ramiona na torsie.
- Kocham jego poezje, jest taka śliczna. Czytałeś jego dzieła o kotach?- widziałem w jej oczach zachwyt.
- Czytałem je paręnaście razy. Jeśli chcesz mogę ci pożyczyć parę jego dzieł. Mam wszystkie.- zaproponowałem.
- Na serio? Będę przeszczęśliwa. Sama zapomniałam poezji z mojego domu.
- Jak wrócimy to ci dam.- uśmiechnąłem się.
Zaczęliśmy rozmawiać o różnych poetach, kiedy temat niebezpiecznie przeszedł na rodzinę. Próbowałem jakoś z niego uciec, ale nie wyszło.
- Twój tata jest aurorem, a mama piszę różne teksty do gazety sportowej, prawda?
- Tak. A twoi rodzice?- chciałem walnąć się w twarz.
- Oboje są aurorami, a matka chrzestna zajmuje się sprawami dyplomatycznymi w ministerstwie.- wytłumaczyła.
- Jak nazywa się twój kot?- zmieniłem temat.
- Miyu. Mam jeszcze sowę Noxi. A ty masz zwierzę?- zaciekawiła się.
- Tak. Sowę, nazywa się Płomyk.
Mieliśmy mnóstwo tematów do rozmowy. Wyszliśmy z Trzech Mioteł i skierowaliśmy się na błonia. Spacerowaliśmy sobie, kiedy natknęliśmy się na Harrisona i moją siostrę Lily.
- O hej, Allys!
- Julien!- pisnęła Allys i przytuliła Krukona.
- Lily, co ty tu robisz z nim?- spytałem siostry.
Byłem zły. Nie. Byłem wściekły. Jak ten wredny idiota śmiał umawiać się z moją siostrą?
- Jestem z Julienem na randce.- wycedziła.
Zacisnąłem pieści i zobaczyłem, że moja partnerka popatrzyła na mnie ze złością.
- Dalej masz coś do Juliena?- warknęła.
Chciałem powiedzieć tak, ale wiedziałem, że wtedy zniszczę całe dobre wrażenie o sobie.
- Nie całkiem.
- Ja do ciebie nic nie mam, James. Jak skrzywdzisz Allys to będę miał, ale tak to uważam, że jesteś spoko.- uśmiechnął się.
Odwzajemniłem uśmiech i uściskałem dłoń Krukona.
- Rozejm.- powiedzieliśmy w tym samym czasie.
Allys i Lily pisnęły ze szczęścia. Chwilę pogadaliśmy, po czym poszedłem z Allys do swojego dormitorium.
- Będzie ci przeszkadzało jeśli zdejmę koszulę?- zapytałem.
Ona pokręciła głową i zaczęła oglądać dormitorium. Zdjąłem kurtkę i koszulę, i poszukiwałem książek Eliota. Znalazłem je w szafce nocnej i dałem Allys.
- Dzięki.- odstawiła na bok.- macie straszny bałagan.- pokazała na otoczenie wokół.
- Wiem.- przejechałem ręką po karku.- ale nie sprzątaj bo nic z chłopakami nie odnajdziemy.
- Nie mam zamiaru sprzątać.- zachichotała.
Podszedłem do niej, a ona spojrzała na mnie. Delikatnie objąłem jej talię i musnąłem jej usta. Allys oddała pocałunek i położyła dłonie na moim torsie. Mocniej ją do siebie przycisnąłem, a jedna jej ręka wylądowała na moim karku. Oderwaliśmy się od siebie, a ja się uśmiechnąłem.
- Dziękuje, za najlepszą randkę w moim życiu.- szepnąłem w jej usta.
Zaśmiała się.
- Ja również. To była moja pierwsza randka i była wyjątkowo udana. Jesteś inny niż myślałam, James.
Przytuliłem ją, a ona oddała uścisk.
- Co ty na drugą randkę?- zaproponowałem z szelmowskim uśmiechem.
- Zastanowię się i dam ci odpowiedź.- dała mi pstryczka w nos.
Wzięła książki i wyszła. Z rozmarzoną miną padłem na łóżko. Jeszcze trochę i będzie moja. Na pewno jestem na dobrej drodze. Allys Dark była wyjątkową dziewczyną.
CZYTASZ
Miłość Jamesa Syriusza Pottera
Fanfiction- Nie.- wyszeptała i zakryła twarz za włosami. - Czemu? Czemu tak uciekasz?!!- krzyknąłem wściekły. - James! Zrozum, że nie! Jak moja rodzina się dowie, to...- zrobiła przerażoną minę. Złapałem ją za ramiona i przycisnąłem do swojego torsu. - Kocha...