Rozdział 2

749 62 34
                                    

W tej głupiej książce autoboty mają most ziemny.

Optimus Prime POV.

Postanowiłem pojachać na patrol, ponieważ niedaleko system wykrył deceptikona. Już miałem po cichu włączać most ziemny, gdy za moimi plecami ktoś się odezwał.

-A dokąd to, Optimusie?- rzekł Jazz

Ledwo powstrzymałem się, aby nie podskoczyć. Muszę być opanowany. Zawsze.

-Na patrol.-odpowiedziałem krótko.

-Optimusie! Nie możesz! Jak Rachet się dowie to szykuj się na klucze francuskie! Jeszcze nie odpoczęłeś po ostatniej walce z Megatronem!

-Zrobimy tak. Idziesz ze mną, ale nie kablujesz Rachcetowi. Zgoda?

-A niech cię Optimusie... Jak się nie zgodzę, to i tak to zrobisz?-tylko pokiwałem głową-Echh niech ci będzie, ale nie odpowiadam za Racheta!

Przeszliśmy przez most ziemny i transformowaliśmy się. Droga mijała spokojnie. Za spokojnie. Straciliśmy czujność. 

Nagle z nikąd pojawił na niebie tuż przed nami pojawił się deceptikoński statek.

-Deceptikony!-wrzasnął Jazz

Nie słuchałem go dalej, ponieważ moją uwagę przykuł Megatron zmierzający wprost na mnie. Zamieniłem się z powrotem w mecha i moim mieczem odbiłem pocisk z jego plazmowego działa. Kątem oka zauważyłem Jazza walczącego z StarScreamem/nwm jak to się pisze/ Odepchnąłem Megatrona  daleko od siebie i zamieniłem rękę w blaster. Wycelowałem w StarScreama, a on gdy to zobaczył przemienił się i uciekł.

-Tchórz...-mruknąłem pod nosem. Nie dane mi było nic więcej powiedzieć, bo Megatron znów we mnie strzelał. Teraz zaczęła się walka. Oboje wirowaliśmy jak w jakimś niebezpiecznej kompozycjii. Wszędzie miecze i strzały. Zauważyłem, że zbliżamy się do miasta. Szybko zmieniłem się w wóz i pognałem z przeciwnym kierunku, byle go z tamtąd odciągnąć. Ruszył za mną. Sukces. Teraz tylko nie dać się zestrzelić

Gdy uznałem, że jesteśmy w bezpiecznej odległości od miasta przemieniłem się. Znów zaczęła się walka. Wyrowaliśmy w szaleńczym tańcu. Nas oddzielały tylko ostrza mieczy. Lątem oka zauwarzyłem zmierzającą ku nam Toyotę. Niech mnie nie oliwią! Przekląłem w myślach. Proszę zawróć, proszę zawróć! Wolałem w myślach. Moje prośby widocznie nie dotarły do kierowcy. Gdy wysiadł z pojazdu popatrzyłem na niego o ułamek sekundy za długo. Megatronowi udało się mnie przewrócić. W tle słyszałem dojeżdżającego Jazza, ale on już mi nie pomoże. Jest za daleko. Zamknąłem oczy czekając na ostateczny cios. Zamiast tego poczujem na swojej klatce piersiowej mały ciężar. Otworzyłem optyki i moim oczom ukazała się ludzka femme w mundurze parująca cios Lorda deceptikona mieczem. Chwilę po tym bardzo szybko siachnęła go w ramię, a jej miecz przeszedł przez niego jak przez papier. Następnie owa istotka zemdlała. Chwyciłem ją w dłoń i wstałem patrząc zaskoczony raz na nią, a raz na Megratrona. On robił to samo. 

-Jeszcze cię dopadnę Prime!-wrzasnął, przemienił się i odleciał. Całej tej scenie przyglądał się Jazz. Też stał z otwartą buzią przypatrując się w zdumieniu osóbce trzymanej przezemńie w rękach.

-Co to było?!-wrzasnął

-Nie wiem.-odparłem spokojnie.-Szykujmy się, bo klucze francuskie tu polecą. Musimy się przyznać, bo tylko Rachet może coś na to poradzić...

-Rachet, most do mojej pozycji.-powiedziałem spokojnie.

Przed nami pojawił się portal. Gdy wszedłem do bazy razem z Jazzem na dzieńdobry oberwaliśmy kluczem.

-Ej!-wrzasnął Jazz, a ja dalej stałem.

-Należało wam się, a ty Optimusie...-zaczął pomareńczowo biały bot.

-Rachet dość. Pomóż jej.

-A co to jest! I co to tu robi!?-zirytował się doktor-kolejny zwykły człowiek do kolekcji?!

-To TO uratowało Optimusa i zraniło samego Megatrona!-nie wytrzymał Jazz-masz jej pomóc! Zasłużyła.

Oczy Racheta wyglądały jak pięciozłotówki.

-Optimusie, żartujesz prawda??

-Nie Rachet nie żartuję. Czy ja kiedykolwiek żarkowałem? Gdyby nie ona mnie już tu by nie było. Stałbym na statku Nemezis jako trofeum Megatrona. To jej zawdzięczam życie.

Oczy doktora jeszcze bardziej się poszerzyły. W końcu wydusił.

-Dobrze Optimusie, zajmę się nią.- zabrał ją ode mnie najdelikatniej jak potrafił. Poszedł razie z dziewczyną do labolatorium. Poziedziałem jeszcze Jazzowi aby nie mówił nikomu o nieznajomej, a po chwili oboje rozeszliśmy się do swoich pokoi. Czeka nas jeszcze długi dzień...

***

Hej! Wena mnie naszła, a niech stracę, macie ten rozdział. Nie umiem opisywać walk. Ten fragment mi się nie podoba. Mniejsza o to.

 Jak myślicie co się stanie gdy Floy się obudzi? 

Jak zareaguje na transformersy?

Odpowiedzi na te pytanie będą w następnym rozdziale. Możecie zgadywać w komentarzach. Na dziś tyle...Pa!

Magda:D

Iskra ŻyciaWhere stories live. Discover now