Rozdział 49 cz.2

243 27 11
                                    

Speedspark POV.

No tylko ja potrafię się wpakować w takie kłopoty! Moje powalone szczęście! Dlaczego takie rzeczy spotykają ZAWSZE mnie?! Po prostu nie ma to jak wejść do takiego powalonego skarbca z kostką, a potem aktywować zabezpieczenia przeciwłamaniowe... Takie rzeczy tylko u mnie, zapraszam... Wracając do mojej sytuacji. Była kiepska... Nie, zmieniam zdanie, BEZNADZIEJNA! Ze ścian wysunęły się jakieś działka, przedemną stoi rozeźlony predacon, drzwi się zamykają... Zaraz, zaraz... DRZWI! Zaraz się zamkną! Pobiegłam w tamtą stronę. Przy okazji zauwarzyłam, że w powalonym bunkrze nie działa ta moja cała teleportacja... Echh Primusie, dlaczego?!?!?! Wracając. Wzięłam tą dziwną kostkę. Biegnę sobie w kierunku drzwi... Goni mnie predacon...

Dlaczego czuję się jak w jakimś filmie, lub w jakieść fanowskiej książce?

Jeśli to prawda, to AUTORKO! Pozwól mi z tąd uciec i daj Primusowi w łeb!

Spoczko, niech ci będzie -głos z góry

Drzwi zatrzymały się w opadaniu, a predacon wywalił, na wcześniej niestniejącej ścianie. Heh, takie życie to ja lubię... 

Dzięki!

Zaraz, a co z Pusem?

Ałłłłłaaaaa!!!!-krzyczy Primus

Aha, już mi lepiej... No to chodźmy szukać dalej tego teleportu! Nie będę nadużywać dobroduszności autorki. Sama się chwilę pomęczę...

Jak pomyślałam, tak zrobiłam. Wyszłam z tego przeklątego bunkru, a sama wyruszyłam przed siebie. Skręciłam na zachód, a moim oczom ukazał się most kosmiczny! Cholera! Jest tu Keli, on nie pozwoli mi napewno z niego skorzystać... Czekajcie... Moja teleportacja działa na małe odległości... Hmm... A już mam! Przeteleportowałam się na drugi koniec polany, tam krzyknęłam ultra głośno i udałam, że mdleję. Zaczęli się zbiegać Primowe. Nawet Keli. Szybko ustawiłam dobre współrzędne, i włączyłam most, obym zdążyła zanim powrócą. Szybko wbiegłam w niego. No i super... Wylądowałam dziesięć kilometrów nad Atlantykiem, jestem genialna. No po prostu brak mi słów. Miałam wylądować przy Jasper w Newadzie, a jestem nad oceanem. Muszę naprawdę poćwiczyć Cybertroński. Zmuszę Racheta jak już go uratuję. Rozprostowałam skrzydła i zaczęłam szybować. Most się wyłączył. No to pa pa primiki... Żegnam ozięble z domieszką ironii..:D

 Dobra, trzeba ogarnąć gdzie jest Upadły. Wylącowałam na jakiejś bezludnej wysepce i włączyłam komputer. Ok. Namierzanie dużych skupisk energonu... Ok. Widzę Nemezis, a w jego środku mroczny energon... To napewno upadły! Muszę tam lecieć. 

Jak pomyślałam, tak zrobiłam. Wylądowałam cichaczem na lodowisku. Zaraz schowałam się w cieniu porozrzucanych tam po kątach rzeczy. Wyciągnęłam kostkę, poprawka. Próbowałam wyciągnąć kostkę. Ona we mnie wsiąkła!

Niezadowolona pokręciłam głową. No trudno. Żywot taki. Czego spodziewać się po moim powalonym szczęściu ja się pytam? No czego?

Echh... Takie rzeczy tylko u mnie. Całe szczęście teleportacja mi nie nawala, chociaż wyczerpuje bardziej niż zwykle. To pewnie wpływ Upadłego. Mniejsza o to tepnęłam się do lochów. Uleczyłam ich zranienia i dodałam siły. Torturowany był tylko Bee. Dlaczego akurat on!!! Dlaczego...

Gdy wszyscy byli gotowi rzekłam...

-Czas zrobić sporą rozrubę!

Wspólnie zaatakowaliśmy pierwszego predacona...

***

No ten. Tak jakby jeszcze rozdział 50 i Epilog... Przygoda się kończy... Dobra ja już was nie zanudzam... Pa!

Magda:D

Iskra ŻyciaWhere stories live. Discover now