Nie wychodziło mi w ogóle napisane sceny jednego z ich treningów, ale macie jedną(chyba najlepszą) z moich prób. Zostały jeszcze z dwa rozdziały i Epilog...
Dobra, koniec smutania...
Zaczynamy!!
Speedspark POV.
Ponownie skupiłam się na mocy... UGH! Dlaczego to wszystko jest takie ciężkie!
-Wyzbądź się przywiązania do spraw przyziemnych Speedspark-Rzekł jeden z Primów, ale ja tylko się skrzywiłam. Chcę zakończyć jak najszybciej to głupie szkolenie, to nienormalne! Oni mi każą medytować, a moich przyjaciół pewnie gdzieś torturują, nie mogę... NIE!
Postanowiłam skupić się na czymś innym. Tak. Jestem na tym denerwującym szkoleniu już drugi dzień. A może trzeci? Nie wiem. Tu czas płynie inaczej, to dziwne, bardzo dziwne. Po tym, jak tutaj trafiłam razem z Optimusem, który swoją drogą ćwiczył teraz szermierkę, primowie przedstawili się. I tak nie spamiętałam imion, bo były bardzo skomplikowane... jeden nazywał się coś w stylu: Winderigwonterstiegonus(wymyślone na potrzeby książki) Chyba..? Nie jestem pewna... A teraz spróbujcie spamiętać kilka imion tego typu... NIGDY. W sumie i tak się z nimi za niedługo porzegnam, przynajmniej taką mam nadzieję. A gdyby tak... Wiem!
Bezczelnie przerwałam medytację, czy coś, co miało ją chociaż przypominać i podeszłam do prima z którym miałam aktualnie zajęcia.
-Czy mógłbyś przypomnieć mi swe imię? Wybacz, nie umiem ich jeszcze...
-Nic się nie stało... Jestem Kelezenmavinomejekerus.
-Dobrze... Keli.-uśmiechnęłam się triumfująco, a ten lekko się zdenerwował. A miałam nie denerwować Primów... no przepraszam- Czy mogę już wrócić do ratowania moich przyjaciół! Oni teraz mogą być torturowani, a ja sobie siedzę tutaj bezpieczna zamiast ich odbijać!
-Nie jesteś jeszcze gotowa, a wiedz, że w tym wymiarze czas płynie szybciej. Za każdy dzień który spędzasz tutaj w zwyczajnym mija zaledwie ludzkie 30 minut. Im szypciej się opanujesz, tym szybciej będziesz mogła pokonać Upadłego, a tym samym im pomóc. A i nie znieważaj mnie przezywając.
-Dobra Keli, to ja idę se medytnąć. Bajo!-Patrząc na niego kątem oka zobaczyłam, że „czerwienieje" ze złości. Na ten widok pospiesznym krokiem oddaliłam się i uspokojona usiadłam. Tym razem wyzbycie się przywiązania i połączenie z mocą poszło trudno, ale udało się. Może nie całkowicie, ale i tak był postep. Nie dałam rady pozbyć się myśli o Bee. Tak samo o przyjaciołach. Nie. Po prostu nie. Może i to przejaw słabości, ale nie potrafię. Nigdy. Trwałam w tym stanie połowicznego zanużenia kilka minut. Potem delikatnie wynurzyłam się i spojrzałam na kiwającego głową Keliego.
-Zrobiłaś postępy. Następnym razem będziesz musiała się wyzbyć wszystkiego, nie tylko części. Jednak widać poprawę, więc narazie ci odpuszczę. Teraz czas na walkę na miecze...
Rzekł i wyciągnął swoją broń. Uśmiechnęłam się do nigo i wyjęłam swoje katany. Primowie nie wiedzą o moim mieczu, chyba, że Primus coś powiedział.
Mam nadzieję, że nie. To byłaby dość spora porażka. Tak czy inaczej zaczął się pojedynek. Kyle okrążał mnie przyjmując pozycję do ataku. O nie. Nie dam się na to nabrać. W tej chwili dziękowałam Optimusowi za tę jedną lekcję szermierki którą mi dał. Na twarzy Kylego wykwitł grymas. Aha! Czyli on odpuścił mi z mocą tylko dlatego, aby dać mi popalić w szermierce! Jestem z siebie dumna. Wyprowadziłam jednego z pierwszych Primów z równowagi!!! Mam ten dar!!! No i to rozumiem! Dobra. Skoro mu tak bardzo zależy, aby mi dokopać nie mogę się poddać. Dam radę. MUSZĘ dać radę!!!
W końcu zaatakowała, ale nie wykonałam dzikiej szarży jak za pierwszym razie przy Optimusie. Wyprowadziłam cięcie z lewej jedną z moich katan. On je sparował. Od tego momentu zaczął się szaleńczy taniec. On testował moje umiejętności, a ja starałam się nie przegrać. Wykorzystywałam całą wiedzę zdobytą w wojsku i tą od Optimusa. Przybierałam bardzo trudne figury, a nie zapominajmy, że byłam w postaci femme. Samo wykonanie ich było wielce wymagające, a do tego ciągłe parowanie ciosów, wykonywanie i przewidywanie zwodów, swoich jak i przeciwnika kosztowało wiele energii i było prawie niewykonalne. Jednak walczyłam dzielnie. Minęło pół godziny, a ja traciłam siły. Moje ruchy stały się wolniejsze, a kontra żałośnie prosta do odparowania. W końcu wykonałam błąd i przeoczyłam fakt, że Lyle chce mnie podciąć. Udało mu się. Wywróciłam się, a ten zabrał mi broń. Przyłożył miecz do gardła i rzekł:
-Wygrałem.
Potem popełnił ten sam błąd co ja za pierwszym razem. Odwrócił się do mnie plecami i chciała odejść. Wykorzystałam resztki swoich sił i poderwałam się najciszej jak umiałam. Podbiegłam do niego, a ten widocznie mnie nie zauważył. Wyrwałam z pokrowca jego półtoraręczny rkosty miecz o wygodnej rękojeści i przystawiłam do gardła mecha.
Rzekłam to samo co Optimus.
-To ja wygrałam. Pierwsza zasada walki: Nigdy nie odwracaj się do wroga plecami.
Oddałam mu jego miecz, a swój podniosłam z podłogi. Kyle kiwnął mi głową. Po chwili milczenia i wzajemnego lustrowania się wzrokiem rzekłam.
-Na dziś chyba wystarczy. Gdyby mnie ktoś szukał idę sprawidzić co u Optimusa.
Mrugnęłam do niego i ruszyłam w kierunku odgłosów zderzania się mieczy.
***
Siemka! Jak już wiecie koniec jest bliski... No trudno.
Ten rozdział dedykuję Mandragora505 polecam zaglądnąć na jej profil, bo zajebi... ekchem zajefajnie pisze.
Wiadomość do Mandragory:Jeśli to czytasz, to znaczy, że umiesz czytać. A jeśli umiesz czytać, to zapewne i pisać, więc DAWAJ NEXTA!!!
No to ja się żegnam... Pa!
Magda:D
YOU ARE READING
Iskra Życia
FanfictionFloy to zwyczajna dziewczyna... Dobra, nie zwyczajna. Nikt nie wie dlaczego, ale posiada ona moc elektryczności. Jest wyjątkowa na skalę światową, ale to nic. Pewnego pechowego dnia zauważa niezwykłą potyczkę Optimusa i Megatrona. W ostatnim momenci...