Rozdział 30

336 38 9
                                    

Floy POV.

-Noo, ten, nic nie pamiętasz?-zapytałam mając lekką nadzieję, że tak jest.

-Właśnie, tak przez mgłę. Tylko urywki. Atrap z łaski swojej powiedz kto to do cholery jasnej zrobił!

-To był Starscreem, ale...

-Gdzie on jest?!-wrzasnął Megatron

-Możliwe, że u insectikonów...

-A co ty możesz wiedzieć Floy?!-krzyknął

-No widocznie więcej od ciebie, PanieWiecznegoWkurwienia... A prościej, rzecz ujmując wiem, bo tam byłam...

-A coś ty tam robiła?!- tym razem wydarł się Breakdown

-Noo, ten nie wiem, czy chcesz wiedzieć Megi...

-Gadaj, to i wszystko co działo się podczas naszej... ekchem... nieobecności.

-No dobrze Megi, tylko się nie denerwój, bo ci przewód pęknie. Zamknij się i słuchaj. Od czego by tu zacząć?

-Najlepiej od początku-wtrącił swoje Cade. No właśnie Cade! Pasuje idealnie.

-Już dobrze, uspokój się... Cade!

-Brawo koleś. Dorobiłeś się przezwiska...-Powiedział Malinka.

-Wracając-zaczęłam swój monolog- Tak jak chciałeś poszłam po Malinkę, Breddiego i Cade'a. Gdy byliśmy w komplecie, przyśliśmy na mostek. Zastaliśmy dziwny widok. Starscreem mierzył do ciebie z jakiegoś działa. Zanim zareagowaliśmy stałeś się dzieckiem, to samo z Breddim, Malinką, Shokim, Cade'im i Sondim. Potem opamiętałem się i pokonałam go za pomocą swojej mocy. Następnie chciałam go umieścić w areszcie, lecz był za ciężki. Polacałabym mu dietę. Wracając. Skoro nie mojłabym go zamknąć, to wytworzyłam z metalu kajdany i celę. Potem zajęłam się wami. Nie mogłam was odmienić. To działo było za ciężkie. Postanowiłam, że potem coś wymyślę. Zabrałam całą waszą czwórkę Tutaj i dałam energon. Jak skończyliście z nim to graliśmy w chowanego. Breddi schował się w składziku z energonem, Sondi za tronem na mostku, Shocki i Cade w pokoju medycznym. Knocki polerował się na końcu magazynu, a ciebie Megi nie mogłam nigdzie znaleźć. Szukałam nawet u Insectikonów, tam to miałam przygodę. Zapaliłam światło akurat gdy Starscreem wszedł tam. Nie mam pojęcia co chciał zrobić, ale insectikony uznały, że to on jest winny. Rzuciły się na niego, a ja rozglądnęłam się po pomieszczeniu. Nigdzie cię nie było Megi. Nie masz pojęcia, jak bałam się, że cię nie znajdę. Okazało się, że byłeś w jednym z tych pudełek po enrgonie-uznałam, że zachowam dla siebie fakt, że lordziątko płakało-Potem w siódemkę oglądaliście My Little Pony, Steve was pilnował, a ja niepowiem wam jakim sposobem udało mi się zmniejszyć broń i was odmienić. To skrócona wersja... A i jeszcze jedno... mam wasze zdjęcia...

Teraz twarze mechów poczerwieniały, a nie przepraszam zniebieściły się, transformery rumienią się na niebiesko. A ja zrobiłam im zdjęcie. Ci nieogarnęli o co chodzi, a gdy im wytłumaczyłam tylko westchnęli zrezygnowani.

-Ech, Floy co my z tobą mamy...

*time skip trzy dni później*

Podczas tych trzech dni nic ciekawego się nie wydarzyło. No może oprócz znalezienia Starscreema, który przezywa teraz w izolatce. Dobrze mu tak, insectikony nieźle go urządziły. Ale nie gadajmy już o nim. Dziś czekam na przesyłkę z Ikei, przemienię nareszcie pokój Breakdowna.

Dochodziła już piętnasta, gdy pod mój dom zaparkowały trzy obładowane ciężarówki. Wyparowali towar, a ja im zapłaciłam. Chcieli mi pomóc z montażem, ale odmówiłam twierdząć, że mam już zapewnioną z gdzie indziej profesjonalną pomoc. 

Gdy odjechali odczekałam pięć minut i zadzwoniłam po Breakdowna. Ten po chwili się zjawił. Pomógł mi przetransportować  rzeczy do swojej kwatery. Następnie go wygoniłam i upewniłem się, że w pokoju ni ma żadnych kamer, oraz dyktafonów. Zabarykadowałam drzwi i przemieniłem się w Speedspark. Wtedy z łatwością przeniosłam materace na metalowe łużko bota. Kurna, ale mięciuchne, kupie sobie jeszcze taki jeden do domu. Następnie odpakowałam poduszkę. Cóż. Podziwiam, że im się chciało realizować moje cudne zamówienie. Pościeliłam łóżko, dałam poduszkę i wypakowywałam kocyk. Gdy już wszystko ładnie użądziłam, sprzątnęłam kartony na bok i zmieniłam się w swoją chloroformę. Odblokowałam drzwi i zawołałam mecha.

-BREAKDOWN!

-Już jestem Floy. Szybko skończyłaś.

-Tak... Podziwiaj efekty...-Odsunęłam się pokazując zmienione łużko. Mech niepewnie do niego podszedł i spytał...

-To ja mam się na tym położyć?- strzeliłem facepalma i w miarę spokojnie odparłam

-Tak, spokojnie nic ci się nie stanie.-niepostrzeżenie włączyłam nagrywanie i moja komórka uchwyciła reakcję cona. 

Na początku był zdziwiony, potem zaskoczony, a na końcu zrelaksowany. Potem mnie zaskoczył...

-Ale to wygodne!-wrzasnął, a mi uszy pękały... Transformer natomiast rozciągną się na całej powierzchni łużka...

-Co jest wygodne?-do pokoju zaglądną Megi.

Ups. Mamy przejebane...

***

Hejka! Rozdział ma 666 słów! PA!

Magda:D

Iskra ŻyciaWhere stories live. Discover now