Rozdział 45.

3.6K 215 2
                                    

Jeśli myślałam iż ma tym niespodzianek koniec to byłam w błędzie.

Mianowicie nie podejrzewam mamy o brak roztropności.

Kiedy następnego dnia wybrałam się z mamą i jej mężem na spacer.

Mama nie chcący wygadała się w sklepie,że ja i dyrektor szkoły jesteśmy parą i zamierzamy się pobrać.

Wiedziałam ,że teraz już wszyscy się o tym się dowiedzą.

Miałam to w nosie ale nie znoszę ja mówi się o mnie za moimi plecami a potem milkną na mój widok.

W końcu nie wytrzymałam i opieprzyłam dwie nauczycielki w szkole które zajmowały się plotkami na korytarzu szkoły ja akurat przechodził obok i wyszłam z siebie.

Dając im do zrozumienia, że nie powinny zajmować się płatkami jak prowincjonalne damulki i uważać się za kogoś lepszego bo bo uczą w wiejskiej szkole a tak naprawdę zgubiły by się większym mieście. Zapomniałam też że to moja sprawa z kim jestem bo nikomu nic złego nie robię i jestem dorosła a do mojej pracy też nie mogą się przyczepiać. Zagroziłam im że jeśli uważają się za dość wykształcone by plotkować to powinny wiedzieć, że mogę ich oskarżyć o pomówienia.

Byłam zła bo nie miałam się komuś wygadać.

Maksa nie było bo pojechał z chłopcami ze szkoły na turniej koszykówki. Zastępował go wice dyrektor bardzo miły starszy pan uczący historii który nawet staną w mojej obronie.

Maks przyczepił do mnie w wolnej chwili ale nie chciałam z nim mówić o tej sprawie.

Chodź jakby mając szósty zmysł od razu stał się podejrzliwy.

Następnego dnia na spacerze z psem spotkałam zielarkę.

Lubiłam tą kobietę chodź była nieco dziwna. Może ciągnęło mnie do dziwnych ludzi

- Wiesz ,że świat nie dla wszystkich jest taki sam i dzieją się w nim rzeczy dla innych niepojęte - szepnęła mi kiedy spotkałam ją nie daleko domu. Na zewnątrz było już chłodno więc zaprosiłam ją do środka na coś ciepłego.

Gdy tylko weszła do środka od razu zaczęła się rozglądać się dookoła a potem zrobiła coś dziwnego i zachowywała się jakby coś zwęszyła wąchajac po prostu powietrze.

Po myślałam, że jest bardziej walnięta niż myślałem.

- Wyczuwam jego obecność w powietrzu, tak jak te twoje znamię na ramieniu moje dziecko - spojrzała na mnie.

Wystraszyłam się myślałam, że chodzi jej o Wiktora.

Ludzie ze wsi nazywali ją czarownicą. Oczywiście nikt nie nazwał jej tak otwarcie bo jej się bano, nazywano ją także babką zielarką między innymi dlatego ,że znała się na leczeniu i to dość skutecznie ziołami.

Dla tego babka miała poważanie we wsi. Ciocia Zuza mi o tym odpowiadała.

Chyba coś było na rzeczy bo skąd babka wiedziała by,że mam znamię.

- Nie martw się nie ma go tu ale oznaczył cię jako swoją własną broniąc dostępu innym mężczyzną do ciebie.

- Jakim sposobem - pytałam kiedy rozsiadamy się wygodnie w salonie.

Babka wyjaśniła mi że nikt nie posiądzie mojego serca.

Odparł, że to nieprawda bo przecież już jestem związana z Maksem. Wtedy powiedział ,że na niego też muszę uważać i trzymać się na baczności ,że jest w nim coś czego nie rozumiem coś mrocznego i ta mroczna strona także chce mnie mieć. Kiedy pytałam czemu odparła tajemniczo ,że nie którzy ludzie przyciągają takie zjawiska

- Nie słuchaj głosu który mówi do ciebie i nie szukaj zemsty bo ona może skoczyć się dla ciebie źle.

Mówię ci to bo jesteś dobrą młodą kobietą i przyjaźniłam się kiedyś z twoją drugą ciocią - ciągnęła znachorka

Która na koniec dodała że nie zostawi mnie samej i powinnam nosić ten wisior od cioci Zuzy bo noszony blisko serca ograniczyć może złu dostęp do niego. Na koniec odprawiła jakieś modły nad domem. Wątpiłam by to mogło coś pomóc ale przyznanie nie zaszkodzi a w wypadku Wiktora każda pomoc się przyda.

Wtedy zadzwonił telefon to był Maks i nie wiedząc czemu kojarzył mi się z Wiktorem.

I nie wiem czemu Maksowi nie spodobało się to z kim rozmawiam. Zastanawiam się co może mieć do babki kiedy go oto zapytałam po wyjściu starszej pani. Odparł, że chyba słyszałam co o niej mówią we wsi i to,że nie powinnam wierzyć w jej słowa bo to czyste zabobony bo przecież nie żyjemy w średniowieczu.

Stanęłam w obronie kobiety mówiąc ,że gdyby każdy o którym mówią inni sugerował się to ludzie nie rozmawiali by ze sobą na ulicach

Wiec jak miałam mu powiedzieć o Wiktorze.

Wspomniałam mu przełączając się laptopa że o mnie i mojej rodzinie też zapewne słyszał i to go nie powstrzymało. Od razu całkiem szczerze odpowiedział ,że chciał mnie przelecieć i wkrótce potem kazał mi się rozbierać do nagą. Chciał na mnie popatrzyć skoro jak twierdził nie może mnie mieć na żywo. Śmiejąc się pytając czy on myśli tylko o seksie i również śmiejąc się Maks odpowiedział, że przeważnie tak jest a potem po krótkich namowach dałam się namówić na stripz.

Późnym wieczorem zastanawiałam się jednak nad tym co mówiła znachorka na temat Maksa i nad tym dla czego tak zareagował na wieść że właśnie z nią rozmawiam.



kochanek zza światów   *ZAKOŃCZONE*Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz