Rozdział 2.

10.6K 568 68
                                    

Jeszcze nie jest na to gotowa"- brzmiał ponownie ten sam głos.

Przez kolejne kilka dni nikt z wsi się nie zgłosił. Postanowiłam wezwać kogoś z miasta i dopłacić, niż czekać w nieskończoność. Miałam już dość obywania się bez prądu. Na szczęście miałam nowy telefon i wytrzymałą baterię. 

Ciotka się zrehabilitowała i pomagała mi prawie we wszystkim. Po pierwszych oględzinach stan domu i działki stwierdziłam, że wcale nie był taki zły. Mama oczywiście byłaby innego zdania. Trzeba było pomalować ściany, ponaprawiać meble, wymienić kilka sprzętów i tak dalej. Dla osoby lubiącej majsterkować, tak jak ja, była to nie lada gratka.

 Zainteresowania miałam po tacie. To on wcześniej remontował dom swoich sióstr. Nadal gdzieniegdzie widniały ślady pracy rąk tatulka. To on wcześniej naprawiał wszystko. Było to jakieś pięć lat temu, więc ślady zniszczenia nie były aż takie duże. Elektryk zjawił się dość szybko - dałam mu wolną rękę. 

Nawet polecił mi innych fachowców. 

I tak dwa dni później miałam internet, telewizję satelitarną, telewizor LCD. Nieźle jak na tydzień mieszkania. Na dokładkę mama przyszła mi z pomocą i przesłała kilka rzecy. 

Padał deszcz, a ja próbowałam nakłonić chudego, bezdomnego pieska - właściwie suczkę, która od kilku dni kręciła się koło domu - do podejścia. Dokarmiałam ją, kochałam wszystkie zwierzęta, a zwłaszcza psy. No i pomału zaczynała mi doskwierać samotność. Potrzebowałam właściwie się do kogoś przytulić. Przemawiając do psiaka, chciałam udzielić nieufnej psince schronienia.  Nagle ktoś się odezwał, a ja nie wiedząc kiedy podszedł lekko się wystraszyłam. 

- Podobno szuka pani kogoś do pomocy - powiedział prosto z mostu, a jego głos brzmiał, jakby miał chore gardło. Spojrzałam na niego. Ubrany był w płaszcz z kapturem, który prawie zasłaniał mu twarz. Pies wziął nogi za pas, gdy przybysz się odezwał. Już miałam otworzyć usta w odpowiedzi, gdy mężczyzna odezwał się ponownie. 

Powiedział, że będzie szczery i bardzo zależy mu na pracy, lecz nie ma gdzie przenocować. Zaproponował swoją pracę za strawe spanie. Mówiąc to, kaptur zsunął się mu lekko z głowy, przy okazji odsłaniając oczy. Byłam zaskoczona jego propozycją i staroświecką mową. Po raz pierwszy znalazłam się w takiej sytuacji. Obcy musiał być naprawdę zdesperowany. Nie wyglądał, jednak na bezdomnego. Z głębi domu słyszałam szuranie butów ciotki.

 -Eee, nie znam pana -zaczęłam się jąkać.

Facet był młody - poznawałam to po dobrze zbudowanym ciele. On w tym czasie zapewniał, że rozumie moje wahania. 

- Kto to przyszedł?? - jak zawsze ciekawa ciotka musiała  wszystko wiedzieć. Jdnakże umilkła, gdy tylko pojawiła się w drzwiach i na widok mężczyzny - zbladła. 

- Coś ci się stało ciociu? - Zdziwiłam się jej reakcją. Ciotka nie od razu odpowiedziała, tylko  hipnotyzującym wzrokiem wpatrywała się w mężczyznę. Wydawało mi się, że ujrzałam w jej oczach strach. Co jest grane? Ciotka była walnięta, ale dość odważna. Lubiłam ja za to. 

- My-y się znamy. - Zająkała się, jednak chwilę później zdążyła się otrząsnąć. 

-Naprawdę? - spojrzałam na nią i na mężczyznę, obserwując jego reakcje. 

-Tak - Powtórzyła, tłumacząc, że zna tego człowieka, tylko nie umiałam go poznać, bo dawno go tu nie było. W końcu wyjaśniła, że to syn jej starego kumpla, który już nie żyje.

-Dobrze, niech pan zatem wejdzie- zwróciłam się do niego.

Leżąc na łóżku oglądałam zdjęcie, które zabrałam ciotce, gdy ta parę dni temu pokazywała mi rodzinny album ze zdjęciami. Był na nim bardzo przystojny mężczyzna, wprost nieprzyzwoicie. Miał wspaniałe ciało, szerokie ramiona, oraz umięśnioną i wymodelowaną sylwetkę. 

No i te niesamowite oczy. Marzyłam, by być kobietą takiego mężczyzny. Odezwały się we mnie dzikie żądze. Marzyłam, by dotknąć jego ciała. Poczuć językiem smak jego skóry, przesuwają się coraz niżej i niżej. Dotknąć penisa - sprawdzić jego wielkość i twardość. Wreszcie, błagać go by mnie posiadł i uprawiać z nim dziki seks. Miałam pewność, że pozwoliłabym mu na wszystko.

 -O czym ja myślę? - powiedziałam sama do siebie, siadając na łóżku. Przecież nigdy, aż w taki sposób, nie myślałam o mężczyźnie, a zwłaszcza na fotografii z XIX wieku. Fotografia przedstawiała go, gdy stał nad wykopanym dołem i wsparty był na szpadlu z odsłoniętą piersią.

*Chyba wariuję jak ciotką* zganiałam sama siebie, kładąc się z powrotem na poduszkę. 

Podniecona długo nie mogłam zasnąć. Gdy w końcu zasnęłam - śnił mi się on i ja, ale nie do końca byłam to ja. Przeżywałam po prostu kolejne wcielenia. Dokładnie widziałam swoją twarz. Różniłam się z biegiem lat, ale dusza była ta sama. On też był taki sam. Zawsze kochany, po prostu mój. Uczucia, myśli i gorąca, namiętna miłość. Przeżywałam je, czułam na skórze jego uczucia i swoje. Szczęście, radość, namiętności, gorące uczucia, seks. Widziałam dokładnie, co z nim robiłam. Czułam coś jeszcze. Ból, smutek, rozłąkę, niespełnioną miłość.

 Bo w każdym wcieleniu coś nas rozdzielało.

kochanek zza światów   *ZAKOŃCZONE*Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz