Eddsworld - Twoja Przygoda

Rozdział 24

Wróciliście do domu. Odrobiłaś  lekcje. Była 16:41. Piszczel cię jeszcze bolał ale zbytnio nie zwracałaś na to uwagi. Postanowiłaś, że pójdziesz do lasu. No tak... To dosyć znany motyw.(będzie mord?)
-Mamo-Stanęłaś w progu-
-Tak?-odpowiedziała nawet nie odrywając wzroku od monitora-
-Mogę iść do lasu?
-Ta. Za ile będziesz?-spojrzała na ciebie-
-Jakąś godzinkę...
-Dobrze idź.-uśmiechnęła się do ciebie-
-Ale mi się nie chceeee....-jęczał Tord-
-Robisz TO co JA chcę-rzuciłaś obojętnie zakładając kurtkę i chustę-
Wzięłaś plecak, wsadziłaś do niego  butelkę wody i telefon.(zestaw przetrwania 👌) Wyszłaś z domu powolnym krokiem. Wsadziłaś ręce do kieszeni kurtki. Tord szedł oburzony za tobą.
-Jak ty możesz mieć siłę po tej szkolnej bieganinie jeszcze na spacer po lesie?-powiedział nagle. Zaśmiałaś się pod nosem-
-Dzidzia mogła zostać w domu. A jak się dzidzi nie podoba to niech się dzidzia  zamknie-szłaś dalej-
Chmury zaczęły się powoli zbierać na błękitno - szarym niebie. Zerwał się mocny wiatr. Zapięłaś kurtkę i zawróciłaś . Miałaś spory kawał drogi do przejścia. Drzewa gięły się pod wpływem porywistego wiatru. Deszcz liści otoczył ciebie i Torda. Coraz trudniej było ci iść pod wiatr. Zaczął padać deszcz z gradem.
-Musimy to gdzieś przeczekać...
-Amerykę odkryłeś -ruszyłaś do młodnika. Małe giętkie drzewka powinny dać dobrą ochronę przed wiatrem i ich liście przed gradem oraz częściowo przed deszczem-
Przykucnęliście w gęstwinie małych drzewek i czekaliście. Oparłaś się o jedno z nich i założyłaś kaptur. Ulewa rozpoczęła się na dobre. Odgarnęłaś mokrawe liście i usiadłaś na suchej ziemi. Przyciągnęłaś kolana do siebie. Piszczel coraz bardziej dawał o sobie znać. W telefonie nie było zasięgu.W pewnej chwili wszystko się w miarę uspokoiło.
-Oko cyklonu...-powiedziałaś do siebie-
Na szczęście byłaś z kimś. Gdybyś była sama bałabyś się sto razy bardziej. Tord przysunął się do ciebie. Stykaliście się ramionami. Przynajmniej będzie trochę cieplej...