Rozdział 25

267 23 14
                                    

Wszystko powoli mijało. Był już wieczór. Bardzo chciałaś znaleźć się już w domu. Ulewa trwała nadal, ale wiatr w miarę ucichł. Ruszyliście do domu. Parę drzew było przewróconych na drogę i trzeba było je o omijać w gęstwinie jeżyn. Zaczęłaś kuleć. Miałaś złe przeczucia co do twojej nogi, ale szłaś. Jeszcze kilometr... Tord szedł z przodu. Ty znacznie zwolniłaś. Tord walnął w ścianę. Parsknęłaś śmiechem.
-Czemu się tak wleczesz? - zapytał pocierając się o bolący nos-
-Bo obmyślam plan zaj*****a krawężnika...-uśmiechnełaś się pod nosem.-
-Dobrze ci tak-zaśmiał się-
-A weź się zamknij-uśmiechnełaś się -
-Ech...-poszedł do ciebie. Podniósł i niósł jak księżniczkę.-
Przy takim deszczu i po takim wietrze raczej nikt by nie chciał wychodzić z domu... Większość. Więc nie musiałaś się martwić, że ktoś zobaczy cię latającą. Doszliście do skraju lasu. Tord opuścił cię na ziemię.
-Tutaj jaśnie pani będzie szła już sama-znowu ten głos siedmiolatki...-
-Dobrze chłopcze-ukłoniłaś dziewczęco w podzięce-
Weszliście do domu.
-Boże! [T/i] ty żyjesz!-twoja matka cię przytuliła -
Tord patrzył na to z utęsknieniem. Weszłaś razem z nim do pokoju. Podwinęłaś nogawkę.W miejscu gdzie cię najbardziej bolało zrobił się spory siniak. Tord przykucnął przy niej. Ty jak oparzona opuściłaś nogawkę. On ją z powrotem podwinął i przyłożył zimą mechaniczną rękę do siniaka.
-Mniej boli?-zapytał spokojnie-
-Ta...-nie wiedziałaś czy masz uciekać, czy może jednak zaufać-
Jednak postanowiłaś iż zaufasz. Nic złego się nie stało a chłód ręki dawał ukojenie.
-Dzięki...-Uśmiechnełaś się do niego , on odwzajemnił uśmiech-
Opuścił z powrotem nogawkę i wyszedł z pokoju bez słowa.

Eddsworld - Twoja PrzygodaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz