Rozdział 17

291 24 5
                                    

Siedziałaś w pokoju z Tordem i gadałaś. Ktoś zapukał do drzwi.
-Liderze, mogę na słówko?-powiedział dobrze znajomy ci głos medyka-
-Tak, już idę. Zaraz będę [t/i].-wyszedł-
Usłyszałaś jak medyk mówi, że ręki Torda nie da się już odratować, że trzeba ją amputować i wstawić mechaniczną. Posmutniałaś. Dodał jeszcze, kiedy Tord wchodził do pokoju, że trzeba to zrobić nie zwłoczne. Westchnął ciężko. Niestety musiał to zrobić.
-[t/i]-zaczął-
-Tak?-zapytałaś z udawaną ciekawością-
-Muszę wyjść gdzieś na chwilę, dasz sobie radę sama?-zapytał z lekkim strachem o ciebie-
-Dam, dam-uśmiechnełaś się w stronę źródła dźwięku-
-Dobrze, będę za jakiś czas...-przytulił cię i wyszedł-
Czekałaś dobrą godzinę i rozmyślałaś nad Eddem, Tomem i Mattem. Usłyszałaś kroki na korytarzu oraz rozmowę.
- Myślisz, że będzie?
- Niewiem  raczej nie , podobno poszedł do medyka.
- Aha, dobra, sprawdźmy najpierw tam.-ruszyli dalej-
Po około 15 minutach Tord wszedł do pokoju. Wyraźnie słyszałaś pracę mechanizmów ręki. To był trochę odrażający dźwięk. Spojrzałaś w stronę kroków.
-Jakaś rekordowa   liczba śrubek?-zapytałaś z małą nadzieją rozluźnienia sytuacji-
-Nie, tylko 243-odpowiedział wesoło-
Usiadł obok ciebie. Usłyszałaś bicie dzwonów kościelnych. Bam bam. Tak 12 razy.
-Już dwunasta?-prawda byłaś senna , ale myślałaś, że to bardziej z emocji-
-Tak, skąd wiesz?-zapytał zdziwiony-
-Zegar kościelny.
-Ale najbliższy kościół jest daleko daleko z tąd . Tym bardziej jakikolwiek inny zegar... Aż tak polepszył ci się słuch?
- Na to wygląda.-uśmiechnełaś się w jego stronę-
-Trzeba już iść spać, godzina duchów nastała-zaśmiał się pod nosem-
Dostałaś nowe ubranie, bo tamto było w strzępach. Przebrałaś się. Tord zmienił ci przekrwione bandaże. Położyłaś się na mięciutkiej podusi. Tord objął cię swoją prawdziwą ręką, a ty się w niego wtuliłaś. Zasnęliście po jakimś czasie.

Eddsworld - Twoja PrzygodaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz