Rozdział 36

158 14 6
                                    

Dostrzegłaś wydeptaną drogę, która prowadziła do wyjścia z lasu. Weszłaś na nią i ruszyłaś na zachód do domu cioci. Powolnym krokiem stąpałaś po ścieżynie oglądając swoje i Torda dzieło. Rysunkowe drzewa przeplatane z realistycznymi, rysunkowy piach z prawdziwymi co większymi kamieniami i wiele wiele więcej. W końcu wyszłaś z lasu. W mieścinie nie było żywego ducha. Zaniepokojenie ogarnęło cię wręcz natychmiastowo, jednak szłaś dalej w nadziei na znalezienie swych przyjaciół. Ruszyłaś do domu cioci obmyślając jak owe przeprosiny mogłyby wyglądać.
-O... Eee...  Cześć. Ch-chciałabym przeprosić, nie chciałam powiedzieć, że was nienawidzę, ale pod wpływem gniewu spowodowanego nie udanym eksperymentem to zrobiłam... Przepraszam-szeptałaś pod nosem idąc dobrze ci znanym grafitowym chodnikiem. Usłyszałaś krzyki. Zatrzymałaś się i próbowałaś rozpoznać jakiekolwiek słowa. Wynocha, nigdy więcej, komunisto. Tylko tyle rozpoznałaś.
-Tam jest Tord -uśmiechnęłaś się pod nosem.

*

Śledziłaś Torda od czasu krzyków. Stał właśnie na polanie ze łzami w oczach. Momentalnie wyciągnął pistolet i przystawił go sobie do głowy.
-Nie! -rzuciłaś się biegiem do swojego przyjaciela. Spojrzał na ciebie i... Uśmiechnął się? Usłyszałaś strzał. Wzięłaś głęboki wdech. W biegu upadłaś i przeturlałaś się kawałek. Po tym rozległy się jeszcze dwa strzały. Skuliłaś się na trawie łapiąc się za swój brzuch.
-[t/i]! -przymknęłaś oczy z nadmiaru bólu. Ktoś cię podniósł i zaczął biec.
- Już chwilkę... Tylko mi tu nie zasypiaj! Mów do mnie [t/i]!-mówił jakiś chłopak-
-K-kim... Jesteś?-ostatnie powiedziałaś powoli-
- Damon
-A To-ord?
-Zwiał, dureń najwyraźniej chce się ciebie pozbyć.
-Dla-dlaczego mi po- poma-pomagasz?
-Bo jak teraz umrzesz twoja dusza rozpadnie się, a nie jest mi znany za bardzo sposób, aby ją potem ponownie poskładać. Więc masz żyć i nie marudzić. Jasne, młoda?
-Ta... Jasne...jak słońce.- uśmiechnęłaś się lekko-

Eddsworld - Twoja PrzygodaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz