- Kook, otworzysz? - Krzyknął Taehyung, słysząc dźwięk dzwonka.
Po ostatnim pociągnięciu eyelinerem, popsikał się swoimi ulubionymi perfumami, po czym wyszedł z łazienki, odrazu udając się w stronę salonu, w którym znajdowała się już cała jego paczka.
- Wooow, Taehyung... - Krzyknął Jimin na widok swojego przyjaciela w czarnych, mocno przylegających rurkach z paskiem, czarnej koszuli z odpiętymi trzema guzikami i dopełniającym całość, lekkim makijażu. - Naprawdę dobrze wyglądasz, mówiłem, że te spodnie będą leżeć na tobie idealnie. - Dodał dumnie.
- Przestań, bo zacznę być zazdrosny. - Odezwał się Yoongi, chwytając Jimina w pasie, po czym lekko muskając jego wargi.
- Nie mogę, jesteście uroczy~ - Powiedziała Rose, opierając się o tors swojego chłopaka. - Bierzcie przykład z przyjaciół. - Dodała, zerkając w stronę siedzących obok siebie Jungkooka i Taehyunga.
Młodszy, siadając na kanapie, sięgnął po kieliszek szampana, następnie wtulając się w Jungkooka. W tym roku nie miał zamiaru oszczędzać sobie alkoholu, ale nie chciał też przesadzać. Chciał się po prostu upić tak, aby nadal utrzymywać choćby połowiczną świadomość.
W tym roku także nie zamierzali spędzić całej nocy w mieszkaniu, dlatego po dłuższych rozmowach i opróżnieniu przynajmniej dwóch lampek szampana, udali się do ogrodu gospodarza.
Opatuleni w grube koce, rozpalili ognisko, rozsiadają się wokół niego.
Iskry, gwieździste niebo, odrobina śniegu i druga połówka przy boku. Czy można chcieć czegoś więcej?
- Kocham was, przysięgam. - Oznajmiła Rose, w międzyczasie upijając łyka malinowego piwa, następnie podając puszkę Namjoonowi. - Jesteście najlepszym, co mnie kiedykolwiek spotkało i mam nadzieję, że spędzimy ze sobą kolejny rok i kolejny, i kolejny. A potem będziemy opowiadać swoim dzieciom o wszystkich przypałach, miłosnych historiach i długich rozmowach. Wiecie... Miłość to pojęcie ogólne. Do miłości możemy zaliczyć rodzinę, partnera, zwierzaka, czy także przyjaciela. I myślę, że miłości nic nie jest w stanie zwyciężyć. Bo taka prawdziwa jest w stanie przetrwać nawet największy kryzys, nawet jeśli miałaby być jedną, malutką iskrą w naszych sercach.
Słuchając wypowiedzi swojej przyjaciółki i patrząc sobie w oczy, Taehyung wraz z Jungkookiem odnajdywali w nich właśnie miłość. Szaloną, nastoletnią, lecz silną i prawdziwą. Łącząc razem ich dłonie, czerwonowłosy oparł swoją głowę o ramię swojego chłopaka.
Swojego chłopaka.
Czy to nie brzmi cudownie?
Jeszcze rok temu w życiu by nie pomyślał, że może kogoś aż tak pokochać z wzajemnością. W życiu nie pomyślałby, że przez ten czas zdąży przeżyć aż tyle pierwszych razów.
Bo tak naprawdę nigdy nie wiemy, jakie niespodzianki kryją przed nami kolejno nadchodzące lata.
Pozostaje nam jedynie nadzieja, że kolejny rok będzie naszym rokiem.
Lecz Taehyung uważał, że należy żyć tak, aby to całe nasze życie było tym najlepszym. Abyśmy za starych lat mieli satysfakcję, jak wiele rzeczy zrobiliśmy czy osiągnęliśmy, jak wiele przyjaźni i miłości zyskaliśmy, jak wiele przeróżnych momentów przeżyliśmy.
----------------------
Zakochana dwójka, ruszyła do domu Taehyunga pod pretekstem wypadu do łazienki.
No ale cóż, plany się zmieniają, także zamiast znajdować się tam, gdzie zapowiadali, leżeli na łóżku Taehyunga, śmiejąc się i dogryzając sobie żartobliwie.
Starszy chcąc jednak doprowadzić Kima do granic, usiadł na jego biodrach, blokując mu tym samym drogę ucieczki i zaczynając go łaskotać. Z każdą chwilą, leżący pod nim chłopak, coraz bardziej dusił się ze śmiechu, kiedy w końcu Jungkook łaskawie zaprzestał swojej czynności, widząc zbierające się już w jego kącikach łzy.
Kochał jego uśmiech, kochał patrzeć, kiedy jest szczęśliwy, kochał go całego. Dlatego bez wahania pochylił się, zaczynając całować jego odkryte obojczyki, co chwilę przechodząc z pocałunkami na szyję, która była jego czułym punktem.
Zasysając się delikatnie na jego cudownej, oliwkowej skórze, przysłuchiwał się cichym pomrukom i posapywaniom tego uroczego chłopca.
Nie dane im było niestety dalej delektować się swoim dotykiem, albowiem usłyszeli wołającego ich z dołu Jimina.
Szybko więc doprowadzili się do normalnego stanu, następnie schodząc na dół.
- Co wy tu tak długo robicie, nie mieliście iść czasem tylko do toalety? - Spytał, uśmiechając się podejrzliwie.
- Właściwie to... Szukaliśmy tylko jakichś dodatkowych kocy, nic nadzwyczajnego.
- Mhm, szukaliście kocy powiadasz? I gdzie niby te koce są?
- A no bo widzisz... To już bardziej skomplikowana historia. Po prostu nie mogliśmy ich nigdzie znaleźć.
- No zdziwiłbym się, gdyby Kook znalazł pod twoją koszulą jakiś koc. - Zaśmiał się Park.
- Ale my ni—
- Tak, tak, Taehyungie. - Przerwał mu. - Ale teraz wracajmy już wszyscy razem do ogniska, bo się biedni zaczną niepokoić. Wezmę jeszcze tylko trochę wina.
-----------------
- I give you all of me, and you give me all of you, oh... - Śpiewali już wspólnie kolejną piosenkę, posiadając przy tym przygotowane przez wujka Jina dania.
Już jakiś czas temu, spowrotem przemieścili się do domu Taehyunga, tym razem siadając jednak przy dużych drzwiach balkonowych, przy których stała mała kanapa i przyniesione przez nich fotele. Nie włączali światła, całość oświetlały im jedynie stojące na małym stoliku świeczki i księżyc.
Północ zbliżała się już wielkimi krokami, a za oknem ujrzeć już można było pierwsze pokazy fajerwerków. Trzy minuty przed tak długo wyczekiwanym momentem, zdecydowali się otworzyć drzwi balkonowe, wychodząc na świeże powietrze. To nic, że mogą przez to zachorować, lecz dzięki orzeźwiającemu wiatrowi wszystko wydawało się jeszcze piękniejsze niż za szybą. Mogli tego jeszcze bardziej skosztować.
Ich kolejne wspólne odliczanie, które tym razem odbyło się szeptem. I kolejne pocałunki, trzech zakochanych w sobie po uszy par.
Taehyung widząc tylko na swoim wyświetlaczu ostatnie piętnaście sekund starego roku, schował telefon do tylnej kieszeni, podchodząc do barierki przy której stał Jungkook. Objął go w pasie od tyłu, po czym delikatnie obrócił w swoją stronę. Posłał mu ciepły uśmiech, który natychmiast został odwzajemniony. Oczarowany krótką wymianą przepełnionych uczuciem spojrzeń, przejechał swoją dłonią po policzku opierającego się o barierkę chłopaka.
Równo z minięciem ostatniej sekundy, złączył ich wargi w czułym pocałunku, który próbował jak najbardziej zbliżyć do tego sprzed roku. Do tego nieśmiałego, pełnego uczuć i powodującego mętlik w jego głowie pocałunku.
Smakowali siebie powoli, jakby z niczym się nie spiesząc. Wiedząc, że będą dla siebie już na zawsze. Smak spożytego wcześniej wina, zdecydowanie dodawał temu wszystkiemu uroku.
Delikatnie stykali się językami, leniwie badając swoje wnętrza. Jakby chcieli odkryć kolejne tajemnice swoich dusz.
Zakochani do szaleństwa.
Miłość sprawia, że ten jeden człowiek staje się naszym wszystkim. Oni już dawno stali się dla siebie wszystkim.
Jungkook z Taehyungiem są dla siebie uzależnieniem, Yoongi z Jiminem są dla siebie pokładami wzajemnej troski, a Rose z Namjoonem stali się dla siebie tymi najważniejszymi.
Tej nocy wszyscy byli najważniejsi. Zawsze byli.
**********
Idk co myśleć o tym rozdziale, nie jestem z niego zadowolona. Mam wrażenie, że zepsułam bardzo.
CZYTASZ
Mixture Of Thoughts | Taekook
FanfictionPierwsza liceum, pierwszy pocałunek, pierwszy alkohol, pierwsza miłość, pierwszy związek, pierwszy papieros, pierwszy raz... Czyli z życia nastoletniego Taehyunga. Ogólnie bardzo dużo się dzieje. Informacje: Zmieniony wiek, różne formy pisania. #69...