W każdej sekundzie nasze życie może się obrócić o sto osiemdziesiąt stopni.
Patrzyłam, jak losy innych idą ze skrajności w skrajność i doskonale zdawałam sobie sprawę z tego, jak wszystko może się zmienić przez jedno wypowiedziane zdanie, wydarzenie, przez jedną osobę.
Obserwując to wszystko, z czasem doszło do mnie, że moje życie jest aż boleśnie nudne. Szkoła, dom, szkoła, dom. I tak w kółko.
Chciałam to zmienić. Chciałam mieć co wspominać w późniejszych latach, poczuć adrenalinę i nie przejmować się tak wszystkim.
Zaczęłam małymi kroczkami.
I w ten sposób rozpoczęło się moje pomaganie innym. Można powiedzieć, że przez to stałam się rozpoznawalna. Ale teraz, kiedy mój telefon od rana nieustannie wibruje, a ja czasem nie śpię po nocach przez problemy innych, dotarło do mnie, jak bardzo moja wcześniejsza rutyna była wygodna.
Westchnęłam ciężko.
― Mamo, ja już będę szła! ― krzyknęłam do kobiety stojącej w kuchni.
― Tylko uważaj!
― Jasne!
Wstałam z kanapy i poszłam do przedpokoju, aby założyć adidasy. Zarzuciłam torbę na ramię. Przejrzałam się w lustrze, oceniając mój strój. Wyglądałam dobrze.
Poprawiłam jeszcze koka i, żegnając się jeszcze raz, wyszłam z domu.
Lato już zbliżało się ku końcowi, jednak nadal było na tyle ciepło, aby nie musieć zakładać na siebie kurtki. Idąc chodnikiem, ze słuchawkami w uszach, patrzyłam na ludzi dookoła mnie. Kobieta wyglądająca na sekretarkę szła szybkim krokiem po drugiej stronie ulicy, dumnie wyprostowana. Za nią starszy pan spacerował powoli, jakby delektując się każdym detalem. Kontrast między nimi był tak duży, że czułam się tak, jakbym oglądała dwa różne światy.
Mężczyzna, jakby wyczuwając mój wzrok, spojrzał na mnie i uśmiechnął się szeroko. Odwzajemniłam gest.
Do szkoły doszłam dziesięć minut później. Budynek był duży. Jego ściany pomalowane zostały na dziwny odcień żółci, a w niektórych miejscach uczniowie pomazali je markerami.
Ledwo przekroczyłam jej próg, a już zostałam wręcz zaatakowana przez Julie.
― Nie uwierzysz co się stało! ― Mała, ruda dziewczyna zaczęła podskakiwać ze szczęścia.
― Co takiego? Nie mów, że robisz tyle hałasu o pączki w stołówce. ― Westchnęłam ciężko.
Dziewczyna uderzyła mnie w ramię.
― Zgłupiałaś?! Otworzyli kółko muzyczne! ― pisnęła.
Kiedy dotarły do mnie jej słowa, na mojej twarzy pojawił się duży uśmiech. Przytuliłam ją mocno, nie mogąc uwierzyć w to, co powiedziała.
― W końcu się zgodzili?
― Tak! Wyprosili u Gezell dodatkowe godziny. Od jutra startują zapisy! ― Odsunęła się trochę, aby móc spojrzeć mi w twarz. Widziałam, jak jej niebieskie oczy błyszczały niczym diamenciki. Moje wyglądały pewnie tak samo.
― Musimy to uczcić.
Dźwięk dzwonka rozległ się po korytarzu. Spojrzałyśmy na siebie, przestraszone. Po chwili zerwałyśmy się biegiem na matematykę.
~~*~~
Kółko muzyczne było moim pomysłem. Od zawsze pragnęłam chodzić na takie zajęcia. Kocham grać na gitarze, chociaż do perfekcji mi daleko. Nie chciałam jednak naciągać rodziców na duże koszty nauki, a sama wszystkiego nie mogłam się nauczyć.
CZYTASZ
I can help you | H.S.
Fanfiction~ Pierwsze miejsce w konkursie Seventeeners2018, w kategorii "Nasi idole też są ludźmi". ~ ~ Wygrana w konkursie Seventeeners2018, w kategorii "Najlepsze z najlepszych". ~ Gdzie on to zagubiony chłopiec, a ona to jego promyk słońca, rozświetlający m...