Minęły cztery dni.
Cztery pieprzone dni unikania siebie jak ognia. Cztery pieprzone dni ciągłego bólu, pustki, a przede wszystkim tęsknoty.
Tak, tęskniłam za nim, mimo tego co powiedział.
Może dlatego, że widziałam, jak reagował. Może dlatego, że wyglądał jak wrak człowieka.
A może przez to, że żałował.
Przez ten czas unikałam nie tylko jego, ale każdego, z którym utrzymywałam większy kontakt. Posłuchałam Julie, musiałam odpocząć i wszystko przemyśleć.
I przemyślałam.
Przemyślałam dokładnie wszystko, co się działo przez te dwa tygodnie. Każde wydarzenie, każde wypowiedziane zdanie.
Szczególnie miałam czas na prześwietlenie mojej relacji z Harrym. Jego zachowań i nawyków.
Niektóre jego reakcje nadal zostały dla mnie zagadką. Nie mogłam zrozumieć wybuchów złości, zbliżeń do mnie, ani jego charakteru, który zmieniał się na moich oczach.
To wszystko działo się o wiele za szybko. Nikt nie mógłby zmienić się tak w czasie dwóch tygodni.
Jedynym wytłumaczeniem jaki znalazłam, było to, że skądś musiał wiedzieć, jak się zachowywać, żeby stać się popularnym.
Tylko skąd?
~~*~~
Weszłam do szkoły i szybkim krokiem podeszłam do szafki. Posyłałam delikatne uśmiechy do osób, które się ze mną witały.
A co dziwne, zauważyłam, że było ich coraz mniej.
Przestałam bać się szafki. Spokojnie mogłam ją otwierać, bez obawy, że znajdę tam podobną kartkę do ostatniej.
A nawet jakbym znalazła, podarłabym ją w drobne kawałki.
Dzisiaj były kwalifikacje do drużyny footballu. Trąbiła o tym cała szkoła.
Każdy miał przy sobie coś, co będzie wspierać ich kolegów, przyjaciół, ukochanych.
Nie mogłam się powstrzymać, aby nie założyć szarego swetra, który pożyczył mi Harry, kiedy Irys oblała mnie wodą. Zapomniałam mu go oddać.
Mimo wszystko, wiedziałam, że dostanie się do drużyny to jego marzenie. A czułam się w jakiś sposób winna. Cały czas chodził zmęczony, co mogło się odbić na jego grze.
Więc chciałam go w jakiś sposób wesprzeć. Mimo napięcia między nami, to w końcu jego marzenie.
Poza tym sweter nadal pachniał wanilią i drzewem sandałowym. A ja pokochałam ten zapach.
Chociaż, od kiedy z powrotem zaczęłam go czuć, powiększył się ciągły ścisk w żołądku.
Wepchnęłam kurtkę i plecak do szafki. Lekcje były odwołane, każdy w szkole miał się pojawić na meczu.
― Cześć, Bella. ― Podskoczyłam przestraszona, słysząc głos Nialla. Spojrzałam w prawą stronę, prosto w jego ładne, niebieskie tęczówki. Chłopak posłał mi delikatny uśmiech. Widać było, że był przygnębiony. ― Co tam u ciebie?
Byłam pewna, że wiedział o mojej kłótni z Harrym. Tak jak większość szkoły, chociaż nie mam pojęcia, skąd.
A Styles na pewno się tym nie chwalił. Akurat tego byłam pewna.
Zamknęłam szafkę i posłałam mu delikatny uśmiech. Przecież nie ucieknę od niego, skoro już mnie zaczepił.
― Nie jest tak źle, jak myślisz.
CZYTASZ
I can help you | H.S.
Fanfiction~ Pierwsze miejsce w konkursie Seventeeners2018, w kategorii "Nasi idole też są ludźmi". ~ ~ Wygrana w konkursie Seventeeners2018, w kategorii "Najlepsze z najlepszych". ~ Gdzie on to zagubiony chłopiec, a ona to jego promyk słońca, rozświetlający m...