Zayn bezskutecznie ciągnął za klamkę drzwi. W końcu, zrezygnowany, odwrócił się do nas przodem, ze zmarszczonymi brwiami.
― Zamknięte ― oznajmił.
― Cholera jasna! To po co ja szłam te trzy kilometry?! ― Skrzywiłam się na dźwięk wysokiego głosu Alex.
Bolała mnie głowa. Nie miałam ani chęci, ani humoru by tutaj być, ale teraz przecież nie wystawię ich do wiatru.
Poza tym, miałam nadzieję, że rozluźnię się i, w pewnym stopniu, zapomnę o dzisiejszych wydarzeniach.
Przestałam słuchać ich wymiany zdań i spojrzałam na ulicę, która, mimo godzin szczytu, była dosyć pusta. Tylko pojedyncze samochody jechały tą wąską drogą.
Przeniosłam wzrok na przeciwległy budynek, a dokładnie na migający, fioletowy neon, wiszący nad drzwiami.
Uśmiechnęłam się delikatnie.
― A może wrotki ― rzuciłam, kiwając głową na budynek. Zerknęłam na Julie, która tak samo jak ja, uśmiechała się.
Zawsze jak byłyśmy młodsze, chodziłyśmy co tydzień na wrotki. Stawało się to naszą sobotnią rutyną.
Jednak zaczęłyśmy dorastać, szkoła rzuciła na nasze barki więcej obowiązków i powoli tradycja zaczęła zanikać, aż w końcu zniknęła.
Od tego czasu, nie śmiałam przekroczyć progu żadnej wrotkarni.
― Jasne ― pisnęła Victoria. ― Zawsze o tym marzyłam.
― Ty jakoś za dużo fantazjujesz, Vic ― mruknęła Alex i weszła na pasy. Kiwnęła na nas ręką. ― Co tak stoicie? Nie po to przeszłam tyle, aby to się teraz zmarnowało.
Kiwnęłam głową. Razem udaliśmy się w stronę dużej budowli.
Otarłam ramieniem o Victorię, która szła obok mnie. Wbiłam wzrok w chodnik, idąc powoli. Starałam się, jak mogłam, nie okazywać tego co czuję, ale, cholera, nie potrafiłam. Te wszystkie negatywne emocje skumulowały się we mnie, wcale nie chcąc odejść.
Przypomniałam sobie słowa Harry'ego.
Gdzie zniknęła ta odważna Bella?
Nie miałam pojęcia. Naprawdę, wcześniej nie przejmowałabym się tym jakoś bardzo. Teraz czuję się, jakbym zaraz miała stanąć przed swoim największym lękiem, i się z nim zmierzyć.
Mimo wszystko, nie potrafiłam obwiniać za to Harry'ego. Bardziej miałam pretensje do siebie, w końcu ja to wszystko zaczęłam.
― Hej. ― Victoria dźgnęła mnie w rękę, co słabo poczułam, przez grubą kurtkę. ― Co ty taka zamulona?
Spojrzałam w jej brązowe oczy, w których ujrzałam zmartwienie. Uśmiechnęłam się krzywo.
― Nic się nie stało. Po prostu mam taki dzień ― skłamałam. Wzruszyłam ramionami.
Popchnęłam drzwi i weszłam do dużego pomieszczenia. Hala została wybudowana bez okien, aby nadać klimat, a jedynym światłem były kolorowe reflektory, które poruszały się po torze, oddzielonym od nas tylko barierką.
― Wow ― powiedziała Victoria. Zerknęłam na nią. Miała rozszerzone oczy i rozmarzony wyraz twarzy.
Pokiwałam głową.
― Racja, pięknie.
Spojrzałam na Julie i Zayna, którzy od początku trzymali się ze sobą, rozmawiając cicho oraz śmiejąc się. Tak było też tym razem, tylko że dziewczyna zerkała na mnie, od czasu do czasu.
CZYTASZ
I can help you | H.S.
Fanfiction~ Pierwsze miejsce w konkursie Seventeeners2018, w kategorii "Nasi idole też są ludźmi". ~ ~ Wygrana w konkursie Seventeeners2018, w kategorii "Najlepsze z najlepszych". ~ Gdzie on to zagubiony chłopiec, a ona to jego promyk słońca, rozświetlający m...