― No przestań się ruszać! ― Przewróciłam oczami, po raz kolejny go upominając. Harry w odpowiedzi zrobił zeza i pokazał mi język. Szybko wcisnęłam przycisk aparatu, uwieczniając na zdjęciu jego głupią minę na tle jeziora.
Przez to, że po raz pierwszy od dłuższego czasu było dzisiaj słonecznie i na tyle ciepło, by móc założyć tylko cienką kurtkę, postanowiłam wybrać się z Harrym na małą sesję zdjęciową. A, że lubiłam fotografować i miałam do tego nawet dobrą rękę, chciałam się trochę tym pobawić. Jednak on mi to uniemożliwiał, cały czas machając kończynami czy pokracznie tańcząc.
― Hej! Usuń to! ― wykrzyknął rozbawiony, lekko się uspokajając. Uśmiechnęłam się sama do siebie, patrząc na to, co wyszło z tych wszystkich zdjęć i pokręciłam głową, czując, jak po moim sercu rozlewa się ciepło. Na każdym z nich wygłupiał się albo śmiał, co, mimo mojego wcześniejszego zdenerwowania, wychodziło świetnie. A może to przez modela?
― Nie ma mowy. Patrz. ― Wystawiłam w jego stronę aparat, na co on szybko do mnie podszedł i chwycił go. Obserwowałam, jak delikatnie się uśmiecha, przesuwając powoli zdjęcia. Przygryzłam lekko wargę.
― Masz talent, wiesz? ― Zerknął na mnie i przeczesał palcami włosy, które powoli nadawały się już do ponownego ścięcia. Poczułam ciepło na policzkach.
― Czy ja wiem ― burknęłam pod nosem. Jakoś nagle poczułam się zawstydzona, nie mogłam przyjąć do głowy, że coś mi się udaje. Spojrzałam na mały pomost, chcąc uniknąć palącego wzroku Stylesa, a nagle poczułam straszne natchnienie, które wręcz samo mnie pchało w tamto miejsce. ― Chodź, tam będzie super kadr.
Złapałam bruneta za wolną dłoń, po czym ruszyłam w stronę jeziora. Stanęłam na lekko skrzypiących belkach, przymknęłam oczy i zaciągnęłam się świeżym, wilgotnym powietrzem, wsłuchując się w ciche cykanie świerszczy, szum trawy, wprawianej w ruch przez lekki wiatr oraz oddech Harry'ego, który stał zaraz obok mnie. Westchnęłam ciężko, po czym otworzyłam powieki i oparłam głowę o ramię bruneta. Przypatrywał się tafli wody, w której odbijało się zachodzące słońce.
― Ale tu pięknie ― wyszeptałam, nie chcąc psuć powstałej atmosfery. Harry przytaknął i złapał mnie delikatnie w talii, wyplątując palce z mojego uścisku. Wzięłam aparat z jego dłoni, po czym szybko ustawiłam ostrość na pomost, tak, aby słońce było lekko rozmazane. Przycisnęłam przycisk, a po chwili patrzyłam na rezultat. Może naprawdę mam talent?
― Chodź popływać ― wypalił nagle Harry. Spojrzałam na niego jak na idiotę, na co ten uśmiechnął się łobuzersko.
― Na starość ci wali na mózg, wiesz ― mruknęłam, odkładając aparat do torby. Po chwili Harry zsunął mi ją z ramienia, szybko wyciągnął telefon ze spodni, rzucił go na trawę, a kilka sekund później zostałam przewieszona przez jego ramię. Otworzyłam szeroko oczy i zaczęłam się wierzgać. ― Kurwa, oszalałeś?!
― No chyba na twoim punkcie ― odparł, rozbawiony, a chwilę później już byłam w lodowatej wodzie. Kiedy pierwszy szok minął, szybko wynurzyłam się na powierzchnie i zaczęłam kaszleć, próbując się pozbyć wody z ust i gardła. Błyskawicznie przypomniałam sobie wszystkie lekcje na basenie z dzieciństwa, po czym przechyliłam miednicę do przodu i próbowałam rozluźnić mięśnie. Gdy w końcu stabilnie utrzymywałam się na powierzchni, zauważyłam, że nie ma nigdzie Harry'ego. Otworzyłam szeroko oczy. Przecież na pewno umie pływać! A może złapał go skurcz? A może już jest na dnie!
― Harry! ― zawołałam spanikowana, rozglądając się cały czas wokół. ― Jeśli sobie żartujesz, to przysięgam, zabiję cię!
Kiedy już miałam się zanurzać i szukać Stylesa pod wodą poczułam mocne pociągnięcie za nogę, przez co od razu znalazłam się pod powierzchnią. Otworzyłam szybko oczy, skrzywiłam się na ból, który zaczął mi doskwierać, po czym uderzyłam Harry'ego, który znajdował się tuż obok mnie, w tył głowy, i szybko wynurzyłam się, kiedy zaczęło brakować mi powietrza.
Po chwili rozległ się głośny śmiech, gdy brunet w końcu był nad powierzchnią wody. Miałam ochotę go udusić, naprawdę, tak bardzo najadłam się strachu, że dla mnie to w ogóle nie było zabawne. Raczej miałam już ochotę wrócić do domu i wepchać w siebie tyle jedzenia ile mogę, a nie siedzieć zmarznięta w wodzie, prawie dostając zawału.
― Styles, jesteś idiotą ― praktycznie warknęłam, zdenerwowana. Harry posłał mi łobuzerski uśmiech, po czym zgarnął z twarzy kosmyki włosów, które się do niej przykleiły. Jego oczy błyszczały jak diamenciki od delikatnego światła, padającego na jego twarz.
― Oj, nie dmuchaj się tak. Ja tu próbuję być romantyczny. Spójrz ― wskazał dłonią w bok ― zachód słońca, cisza, jeziorko. Normalnie scena jak z filmu romantycznego. Tylko brakuje jednej rzeczy.
Podniosłam brew do góry. Nie wiem, czy to ze mną jest coś nie tak, ale bardziej romantyczne byłyby dla mnie zwykłe kwiatki czy, naprawdę, cokolwiek niż to.
― A przemyślałeś to, że mogłabym nie umieć pły... ― Harry mi przerwał, szybko złączając nasze usta w delikatnym pocałunku. Przymknęłam powieki, westchnęłam i oddałam gest, wplątując palce w jego mokre włosy. Tym razem było jakoś inaczej niż wcześniej. Nie potrafiłam tego do końca opisać. Jakby mniej intensywnie, ale o wiele przyjemniej. Czułam ciepło rozchodzące się po całym ciele, motylki w brzuchu oraz coś, co jakoś odcinało moje myśli od wszystkiego, przez chwilę nawet zapomniałam, że znajduję się w wodzie i muszę się nadal unosić. Naprawdę, było to tak zaskakujące, że aż dziwne.
― Idealnie ― mruknął, zakończając pocałunek. Zlustrował szybko moją twarz, po czym założył kosmyk włosów za ucho, czym delikatnie mnie połaskotał.
I w tym momencie po raz pierwszy przez myśli przeszło mi coś, co mnie naprawdę przeraziło, chociaż nie powinno.
Chyba się zakochałam.
~~*~~
Wróciłam do domu, gdy było już ciemno. Włosy nadal miałam wilgotne, ale ciuchy zdążyły już w większości wyschnąć. Jednak niedługo trwał mój dobry humor, bo od razu po zdjęciu butów obok mnie znalazła się zdenerwowana mama, która miała na sobie dresy, poplamiony fartuch, a włosy były w nietypowym dla niej nieładzie. Zmarszczyłam brwi.
― Nie na za dużo sobie ostatnio pozwalasz, co? ― spytała z jadem w głosie, czym naprawdę mnie zszokowała. To ona przecież namawiała mnie do korzystania z życia, a teraz, gdy właściwie zaczęłam cokolwiek robić, ona nagle się rzuca? ― Może w końcu zaciekawiłabyś się własnym ojcem lub naszym stanem finansowym? Ale nie, wolisz ganiać za jakimś gówniarzem! Naprawdę tak bardzo masz nas gdzieś?!
― Co? ― tylko tyle zdołałam z siebie wyrzucić. Naprawdę wytrąciła mnie z równowagi, szczególnie, że nie miałam pojęcia, o co do końca jej chodzi. Ale już mentalnie przygotowywałam się na ostrą wymianę słów, gdy ta coraz ciężej oddychała, jej spojrzenie zmieniło się, a mina stała się bardziej wroga.
― A no tak! Ty oczywiście nic nie wiesz! ― Wyrzuciła ręce do góry. ― Gdybyś choć trochę się zainteresowała, to twój ojciec stracił pracę przez ojczulka twojego chłoptasia! Właśnie, zabraniam ci się z nim spotykać, koniec tego dobrego! I nie myśl, że nie wiem o twoich ucieczkach!
Przez chwilę stałam jak sparaliżowana, a potem zupełnie straciłam hamulce i wyrzuciłam z siebie to wszystko, co się ze mnie zbierało.
― Ojczulka mojego chłoptasia? Naprawdę? ― Zaśmiałam się sztucznie, nie mogąc się powstrzymać. ― Wiesz, dlaczego tak teraz gdziekolwiek wychodzę i ― zrobiłam palcami cudzysłów w powietrzu ― mam was gdzieś? Bo, cholera, obwiniam tatę za to wszystko i nie umiem na niego patrzeć! Zaskoczona?! Wiesz, ile musiałam się napatrzeć cierpienia tego „chłoptasia"?! A może ile ja się także wycierpiałam?! Nie, oczywiście, że nie! Bo po co interesować się własną córką, prawda?! A, i jeszcze jedno, nie masz prawa decydować o mnie i o moich znajomych. Jestem już pełnoletnia, zapomniałaś?
Kiedy zobaczyłam szok na jej twarzy i lekki ból, po prostu wyminęłam ją i wbiegłam szybko po schodach, żeby nie zobaczyła łez spływających po moich policzkach.
Mogłam delikatniej, mogłam spróbować jej powoli coś wytłumaczyć. Jednak czasem lepiej jest wykrzyczeć coś komuś w twarz.
CZYTASZ
I can help you | H.S.
Fanfiction~ Pierwsze miejsce w konkursie Seventeeners2018, w kategorii "Nasi idole też są ludźmi". ~ ~ Wygrana w konkursie Seventeeners2018, w kategorii "Najlepsze z najlepszych". ~ Gdzie on to zagubiony chłopiec, a ona to jego promyk słońca, rozświetlający m...