16. Do widzenia.

2.6K 171 226
                                    

― Boże, jaka ta baba jest okropna ― mruknęłam i założyłam pasmo włosów za ucho.

― Ta... Kolejny problem. Jakbym nie miała ich za dużo w życiu ― fuknęła Julie i przetarła oczy. Wyglądała dzisiaj na strasznie zmęczoną. ― Chodź szybciej, bo mi wszystkie mleka truskawkowe wykupią.

Przyśpieszyłam, nie sprzeciwiając się. Dziewczyna naprawdę wyglądała, jakby miała ciężką noc.

― Co dzisiaj z tobą? ― spytałam. Uderzyłam ją z łokcia w rękę. ― Czyżby kłótnia w związku?

Zrobiłam śmieszny ruch brwiami. Próbowałam jakoś ją rozśmieszyć i przy okazji zbadać, co się z nimi dzieje.

Julie spojrzała na mnie spod byka, po chwili jednak parsknęła śmiechem.

― Nic między nami nie ma. Na razie. ― Puściła mi oczko. ― Wbrew wszystkiemu co mówiłaś o korzystaniu z życia, to dla mnie za szybko. Znamy się dokładnie tydzień, z czego dopiero wczoraj zaczęliśmy tak bardziej gadać.

Spuściłam głowę w dół i wbiłam paznokcie w dłoń.

― To dobrze, że tak uważasz. Wiesz, dla niektórych dziewczyna już po jednym dniu może z nim chodzić ― mruknęłam.

― Stój ― powiedziała twardo, ciągnąc mnie za ramię. Bez słowa stanęłam i odwróciłam się w jej stronę.

Spojrzałam w jej niebieskie tęczówki, chociaż musiałam schylić nieco głowę, bo dziewczyna była o wiele niższa.

Jej oczy mówiły same za siebie, że domyśliła się o kogo mi chodzi.

― Bella ― westchnęła. Zacisnęłam wargi. ― Co się dzieje między wami. Teraz tak serio.

― Nie tutaj, proszę. ― Nie wiem dlaczego, poczułam jak w moich oczach stają łzy.

Jej wyraz twarzy złagodniał. Zwolniła uścisk na moim ramieniu.

― Isabello, co się z tobą dzieje? ― spytała, przejęta. ― Nigdy taka nie byłaś. Nigdy nie pozwoliłabyś, aby jeden chłopak rozwalał ci życie.

Złapała mnie za dłonie. Nie opierałam się. Pociągnęłam nosem i starałam się uspokoić. Jej słowa powoli do mnie docierały.

― A wiesz co jest twoim największym problemem? Ty chcesz, żeby nadal to robił. Boisz się, że cię zostawi, zgadłam?

Wytrzeszczyłam oczy. Odgadła tak szybko to, do czego ja dochodziłam kilka dni. Czułam się tak, jakbym zaczęła przed nią otwierać serce.

Spojrzała prosto w moje oczy.

― Pamiętasz co zapoczątkowało twoją pomoc innych? ― Pokiwałam głową. Nagle wszystkie moje zagmatwane myśli złączyły się wspólną całość. Było to tak gwałtowne uczucie, że aż zachłysnęłam się powietrzem. ― Chciałaś coś zmienić w swoim życiu, poczuć dreszczyk emocji, adrenalinę. I właśnie znalazłaś swoją adrenalinę. To Harry pobudził w tobie emocje, to on zapoczątkował to, że coś zaczęło się u ciebie dziać, nawet jeśli nie do końca są to pozytywne rzeczy. Dlatego boisz się go stracić. Boisz się, że twoje życie znów stanie się monotonne.

Wzięłam głęboki oddech. Wręcz czułam jak małe puzzle w mojej głowie układają się na odpowiednie miejsce. Wszystko nagle stało się takie... oczywiste.

Na korytarzu zapanowała cisza, przerywana tylko naszymi głośnymi oddechami.

Ścisnęła mocniej moje dłonie.

― Tylko się w tym pogubiłaś. ― Westchnęła. ― Za dużo zmian sprawiło, że stałaś się bojaźliwa. Zrób sobie przerwę. Serio. Chociaż na jeden dzień odetnij się od Stylesa, ode mnie, od wszystkich. Pójdź gdzieś. Przemyśl to wszystko.

I can help you | H.S.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz