31. Zdjęcie.

2K 156 35
                                    

Pokój Harry'ego opuściłam jeszcze przed szóstą trzydzieści, tak, aby moja mama nie zorientowała się, że nie było mnie w domu.

Właściwie, dopiero na świeżym i zimnym powietrzu dotarło do mnie, jak wycieńczona byłam. Nie tylko fizycznie, ale także psychicznie.

Nie wiem dlaczego, ale bolało mnie jego cierpienie. Do tego stopnia, że sama, po powrocie, usiadłam na łóżku i rozpłakałam się.

Próbowałam postawić się na jego miejscu, ale, cholera, nie potrafiłam. Nie potrafiłam wyobrazić sobie, jakie to jest uczucie, gdy życie jednego z rodziców wisi na włosku.

Czułam w sobie tyle sprzecznych emocji, że aż robiło mi się niedobrze.

Jednak, z drugiej strony, cieszyłam się, że potrafił otworzyć się przede mną na tyle, by zwierzyć się z czegoś takiego. To już raczej można nazwać przyjaźnią.

Weszłam do szkoły i przystanęłam na chwilę, kiedy wszystkie spojrzenia uczniów zostały przeniesione na mnie.

Zlustrowałam wszystkich po kolei, a potem, pozbywając się pierwszego szoku, ruszyłam niepewnie w stronę szafki.

To było... dziwne. Nawet w momencie, gdy moja „kariera" jako osoba, która pomaga ludziom, była w punkcie kulminacyjnym, to nie wzbudzałam aż takiego zainteresowania.

Oparłam moją szarą, materiałową torebkę o ścianę, rozpięłam kurtkę i zdjęłam ją, po chwili otwierając szafkę.

Kurtka wypadła mi z rąk. Otworzyłam szeroko oczy i zachwiałam się lekko, widząc przyklejone do ścianki zdjęcie, przedstawiające mnie na imprezie, razem z Shawnem, całujących się.

Nie tyle co sama fotografia, a napis na niej mnie przeraził.

Lepiej na siebie uważaj, szmato.

Przez chwilę po prostu stałam jak sparaliżowana. Potem jednak, w napadzie złości, zerwałam to zdjęcie i zaczęłam drzeć je na małe kawałeczki.

Przetarłam łzę z policzka, schyliłam się po kurtkę i wpakowałam ją do szafki, którą zatrzasnęłam.

Wzięłam torbę, zarzuciłam ją sobie na ramię i ruszyłam w stronę sali, na nogach jak z waty, jednak z podniesioną głową.

~~*~~

Spojrzałam w lustro, dokładnie lustrując swoją twarz. Skrzywiłam się lekko na widok przestraszonych, niebieskich oczu, które były rozchylone do granic możliwości, dużych worów pod nimi i lekko uchylonych, poranionych od nerwowego przygryzania warg.

Związałam swoje blond włosy w kucyka i szybko przemyłam twarz zimną wodą, z nadzieją, że trochę mnie to uspokoi.

To oczywiste, że wzięłam sobie to ostrzeżenie do serca. Dlatego, nawet będąc sama w szkolnej toalecie, rozglądałam się co jakiś czas, szukając potencjalnego zagrożenia.

Podskoczyłam przestraszona, na dźwięk otwieranych gwałtownie drzwi. Odwróciłam się szybko w ich stronę.

― C-co t-ty robisz w m-męskiej toalecie? ― spytał Harry, który musiał podeprzeć się ściany, aby nie upaść.

― To jest damska toaleta ― odparłam szybko. Odetchnęłam z ulgą i zlustrowałam jego sylwetkę. Miał na sobie czarną bluzę i tego samego koloru rurki oraz sztyblety.

Zmarszczyłam brwi, dopiero po chwili postrzegając pewną rzecz.

― Czy ty jesteś pijany? ― Chłopak niezdarnie pokręcił głową i posłał mi szeroki uśmiech.

I can help you | H.S.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz