*Pierwsza część maratonu*
No hejka c:
Dziękuję bardzo za 10 tysięcy wyświetleń! Nawet nie wyobrażacie sobie, jak cudowne to dla mnie uczucie i jaką ta wielka liczba przynosi satysfakcję! *ociera łzy*
Z tego powodu, w dzisiejszym dniu, pojawią się trzy rozdziały, ten, drugi koło piętnastej, a trzeci bliżej wieczora.
Mam nadzieję, że wam się spodoba, możecie także napisać swoją, nawet krótką, opinię (czy coś) :)
A! Chciałabym jeszcze na koniec notatki (której pewnie nikt nie czyta) podziękować za dobrowolną pomoc w rozgłosie _xxjul_ciax_. Naprawdę dziękuję c;
Już nie przedłużając, miłego czytania :)
~~*~~
Harry sprawnie zaparkował przed swoim domem i zgasił auto. Między nami zapanowała nieprzyjemna cisza.
Zacisnął dłonie na kierownicy, przymknął powieki, a swoją głowę oparł o zagłówek. Słyszałam, jak wypuszcza powietrze przez usta.
W tym momencie nie wiedziałam, czego mogę się spodziewać. Wcześniej jakkolwiek potrafiłam przewidzieć jego zachowanie, jednak teraz jest dla mnie kompletną zagadką.
― Odwieźć cię do domu? ― spytał w końcu. Przejechałam spojrzeniem po jego twarzy, był spokojny.
Zerknęłam na zegarek. Była dopiero dziewiętnasta, więc mogłam sobie pozwolić na coś więcej. Oczywiście, biorąc pod uwagę to, że mama nie dowie się o moim małym kłamstwie.
Wiedziałam, że nie jest to do końca odpowiedni moment na okłamywanie jej. W ogóle nie jest to odpowiedni moment na cokolwiek.
Po tym, jak ostatecznie wyrzucili Irys ze szkoły, czułam się bezpieczniejsza. Jednak nadal pojawiała się jako główna bohaterka w moich koszmarach.
― Nie myślisz, że powinniśmy porozmawiać? ― rzuciłam cicho, na co on w końcu otworzył powieki i spojrzał w moją stronę.
Jego oczy wyrażały w tym momencie tyle emocji, że czułam się tak, jakbym miała wgląd do jego duszy. Przekazał mi tym spojrzeniem wszystko. Żal, smutek, rozczarowanie, ale także trochę szczęścia.
― Chyba masz rację ― mruknął, wręcz zrezygnowany. Nie mogłam z siebie nic wydusić, dlatego tylko pokiwałam głową. Harry zmarszczył brwi w zastanowieniu. ― Ale nie chcę tego robić w domu.
― Jasne, rozumiem ― odparłam szybko. Wiedziałam, że może teraz nie czuć się dosyć komfortowo w swoim domu, a przynajmniej tylko takie przychodziło mi do głowy wytłumaczenie. Dlatego, nawet nie pytałam, gdzie chce iść.
Poczułam, jak wielki kamień spada z mojego serca. Wbrew pozorom, najtrudniejsze było już za mną.
Harry uniósł prawy kącik ust, przez co w jego policzku pojawił się dołeczek. Serce zaczęło mi szybciej bić, dopiero teraz do mnie dotarło, jak bardzo tęskniłam. Za jego śmiechem, za suchymi żartami, za dołeczkami, za wspólnym przekomarzaniem się, za jego oczami.
Za nim.
Byłam przekonana, że to wszystko było widać na mojej twarzy, a potwierdziło to to, że Harry skrzywił się lekko, a w jego oczach błysnęło poczucie winy.
CZYTASZ
I can help you | H.S.
Fanfiction~ Pierwsze miejsce w konkursie Seventeeners2018, w kategorii "Nasi idole też są ludźmi". ~ ~ Wygrana w konkursie Seventeeners2018, w kategorii "Najlepsze z najlepszych". ~ Gdzie on to zagubiony chłopiec, a ona to jego promyk słońca, rozświetlający m...