*Trzecia część maratonu*
Kończymy już na dzisiaj, mam nadzieję, że wam się podobało :)
Dziękuję bardzo za każdą gwiazdkę, za każdy komentarz. Dziękuję także tym "nieaktywnym" czytelnikom, bez was również nie byłoby tego opowiadania c:
Z każdym rozdziałem jest was coraz więcej, co mnie niezmiernie cieszy ^^
Nie wiem, co tu mogę jeszcze napisać, po prostu miłego czytania!
~~*~~
― Więc, co cię tu sprowadza, Isabello? ― Mężczyzna poprawił swoje okulary, splótł ręce na biurku i posłał mi delikatny uśmiech.
Zacisnęłam dłonie na udach i wbiłam w nie paznokcie. Czułam się tu jak intruz, który nawet nie powinien postawić nogi w gabinecie psychologa.
― Nic, to tylko wizyta kontrolna ― mruknęłam cicho i zerknęłam na niego szybko. Jego gęste, brązowe włosy stały we wszystkie strony, co w jakiś sposób dodawało mu uroku, a zielone oczy lustrowały moją sylwetkę. Wyglądał młodo, jakby dopiero skończył studia. Podniósł brew i uśmiechnął się niewinnie.
― W takim razie, po co ci ten szalik? ― spytał łagodnie, na co wypuściłam głośno powietrze z ust i zacisnęłam wargi.
― Jest tu zimno. ― Mężczyzna parsknął śmiechem, ale po chwili opanował się, jakby uświadamiając sobie, że nie powinien tak zrobić.
― Jest tu dokładnie dwadzieścia cztery stopnie, sam ustawiałem. ― Kiwnął głową w stronę pokrętła na ścianie za mną, a na jego ustach nadal tańczył uśmiech. Poczułam lekkie ciepło na policzkach. ― Nie jest ci on potrzebny.
Fuknęłam coś cicho pod nosem, coraz bardziej czując, że nie powinnam tutaj być. Jednak, z drugiej strony, cieszyłam się, że nie zachowuje się w stosunku do mnie zimno i jakbym była od niego gorsza.
― Niech pan wierzy, jest. ― Brunet westchnął ciężko i zapisał coś na kartce. ― Co, już mnie pan zapisuje na kolejną sesję?
― Nie, zapisuję, że się opierasz, Isabello i coś cię jednak blokuje. ― Spojrzałam na niego, lekko zaskoczona. ― Skoro nie chcesz się przede mną otworzyć, to może powinnaś znaleźć taką osobę, która ci, jakby to powiedzieć... pomoże, a będziesz czuła się przy niej komfortowo. Co nie znaczy, że jeszcze się nie spotkamy. Nikt nie zastąpi psychologa, który jest świeżo po studiach.
Puścił mi oczko, a ja przewróciłam oczami i spojrzałam prosto za niego, na piękny widok rozpościerający się za szybą. Zachodzące słońce przyozdobiło miasto w pomarańczowy kolor, a spadający śnieg wydawał się, jakby był delikatnie różowy.
Westchnęłam ciężko i przypomniałam sobie dzisiejsze spotkanie z Harrym, który zapewne, komponuje teraz muzykę do piosenki.
― Chyba już taką znalazłam...
~~*~~
Byłam już lekko spóźniona, dlatego wręcz biegłam w stronę hali, na której miała odbyć się próba. Po wczorajszej rozmowie z psychologiem, którego imienia nadal nie poznałam, czułam się trochę lepiej. Już nie panikowałam tak bardzo, kiedy ktoś do mnie podchodził. Jakoś było mi po prostu lżej.
Gdy dotarłam w końcu przed halę, otworzyłam szeroko oczy, kiedy zobaczyłam Harry'ego, który opierał się o ścianę i palił papierosa, zestresowany.
CZYTASZ
I can help you | H.S.
Fanfiction~ Pierwsze miejsce w konkursie Seventeeners2018, w kategorii "Nasi idole też są ludźmi". ~ ~ Wygrana w konkursie Seventeeners2018, w kategorii "Najlepsze z najlepszych". ~ Gdzie on to zagubiony chłopiec, a ona to jego promyk słońca, rozświetlający m...