- Jesteś zła na mojego brata ? – spytała dziewczyna cicho, gdy dojeżdżałyśmy na miejsce.
- Trochę. – przyznałam – Może zachowuję się jak suka, ale zabolało mnie to, że nie podzielił się ze mną tak istotną częścią swojego życia. Ja powiedziałam mu wszystko, jak na spowiedzi. Liczyłam, że on zrobi to samo.
- Nie chcę go bronić, ale znając Paula to na pewno miał jakiś ważny powód, żeby ci nie mówić. – stwierdziła – Powinniście na spokojnie porozmawiać po naszym powrocie i wszystko sobie wyjaśnić.
Przez chwilę rozważałam jej słowa, po czym odparłam:
- Masz rację. Porozmawiam z nim, jak tylko wrócimy do domu.
- No i bardzo dobrze. – ucieszyła się dziewczyna i weszłyśmy do salonu kosmetycznego.
********
Może jestem dziwna, ale salony kosmetyczne nie są dla mnie.
Kosmetyczka spędziła przy mnie ponad dwie godziny, robiąc peeling dłoni, manicure i pedicure. Myślałam, że na fotelu umrę z nudów.
Za to Scarlett była w siódmym niebie. Chyba znała wszystkie dziewczyny pracujące w salonie, bo była z nimi na ,,ty" i rozmawiały tak, jakby znały się od wieków.
- To co, wracamy ? – zapytała Scar, podchodząc do mnie w podskokach – O trzynastej trzydzieści ma przyjść fryzjerka, a czternastej piętnaście makijażystka. Oczywiście ciebie też uczeszą i umalują.
Spojrzałam na nią zaskoczona.
- Mnie ? Dlaczego ? Przecież to ty jesteś panną młodą.
- A ty moja droga jesteś moją druhną. – wyjaśniła, uśmiechając się szeroko.
- Od kiedy ? – no teraz to mnie rozwaliła.
- Odkąd Paul powiedział, że przyjedziesz z nim na ślub. – wzruszyła ramionami – Bardzo chciałam cię poznać, więc doszłam do wniosku, że jeśli zostaniesz moją druhną to będzie doskonała okazja, nawet jeśli mamy mało czasu. Tylko nie mów, że się nie zgadzasz. – przestraszyła się nagle.
- Nie, no co ty. – zaśmiałam się i przytuliłam niezdarnie – Zaskoczyłaś mnie i tyle. Nie wiem, co powiedzieć.
- W takim razie nic nie mów, tylko wsiadajmy do auta i wracajmy do domu. – stwierdziła, otwierając samochód. Posłusznie zajęłam miejsce pasażera i po chwili ruszyłyśmy.
********
- O nie. – jęknęła moja koleżanka, parkując na podjeździe domu swoich rodziców.
- Co się stało ? – spytałam zaniepokojona.
- Jackson już tutaj jest. – wyjaśniła, wzdychając i wysiadając z auta.
- Skąd wiesz ? – jasnowidz z niej, czy co ?
- To jego samochód. – kiwnęła głową w stronę białego BMW X5, zaparkowanego tuż przy garażu.
- Jesteś pewna ? – miałam nadzieję, że Scar się myli.
- Tak, poznaję po rejestracji. – mruknęła, obejmując mnie ramieniem w pasie i praktycznie ciągnąc w stronę domu. Wiedząc, że ON tam jest, wcale nie miałam ochoty tam wchodzić.
- Miejmy to za sobą. – westchnęłam i otworzyłyśmy drzwi, wchodząc do środka. Na początku powitała nas cisza, jednak gdy weszłyśmy do salonu, zobaczyłyśmy że siedzą w nich Edward, Annie, Jackson, jego rodzice i Paul z Meghan w ramionach.
Słysząc mnie i Scarlett, wszyscy odwrócili się w naszą stronę.
- No, już jesteście. – rzuciła mama Paula, podchodząc do nas z ulgą wymalowaną na twarzy. Widać było, że obecność Jacksona i jego rodziców nie jest jej na rękę.
- Witaj, Bello. – powiedziała nagle matka Jacksona.
- Dzień dobry, pani Sweets. – uśmiechnęłam się do niej blado. Ja i rodzice Jacksona nigdy się nie dogadywaliśmy, szczególnie jego matka mnie nie akceptowała. Podejrzewam, że uważali, że nie jestem wystarczająco dobra dla ich syna.
- Przepraszam, ale muszę iść na chwilę na górę. – wykręciłam się, po czym podeszłam do Paula i wyciągnęłam ręce, by podał mi córkę.
Ledwo zdążyłam wejść do swojego pokoju i położyć Meg w łóżeczku, a już usłyszałam pukanie do drzwi i po chwili do środka wszedł Jackson.
Na jego widok mina mi zrzedła.
- Cześć, Bell. – powiedział jak gdyby nigdy nic.
- Czego chcesz ? – warknęłam, uważając jednocześnie, żeby nie przestraszyć małej.
- Porozmawiać. – odpowiedział spokojnie, podchodząc w stronę łóżeczka – Chciałbym poznać moją córkę.
- To nie jest twoja córka. – warknęłam przez zęby.
- Każde dziecko ma matkę i ojca. – stwierdził – Ja nim jestem.
- Chyba śnisz. – prychnęłam – Pojawiasz się nagle po roku i zachowujesz jak stęskniony tatuś. – stanęłam między nim a łóżeczkiem tak, żeby zagrodzić mu widok Meghan.
- Nie możesz zabronić mi widywać swojej córki. – wiedziałam, że zaczyna się irytować, bo jego oczy ciskały gromy – Ani odbierać dziecku ojca.
- I nie odbiera. – od drzwi dobiegł nas nowy głos. Chwilę potem do sypialni wszedł Paul i stanął obok mnie, obejmując jedną ręką w pasie – Meg już ma ojca.
- Tak ? – prychnął Jackson – A kogo ?
Nastąpiła pełna napięcia chwila ciszy, gdy Paul powiedział stanowczo:
- Mnie.
Nie wierzyłam w to co słyszę, ale starałam się nie dać tego po sobie poznać.
W co on gra ?
- Że co proszę ? – zapytał zaskoczony Jackson.
- To co słyszysz. – Paul wzruszył ramionami - Meghan już ma ojca. Ty nie jesteś nikomu potrzebny do szczęścia.
Jackson zacisnął szczęki, po czym spojrzał na mnie oskarżycielsko.
- Ja tak łatwo nie odpuszczę. – gdy to powiedział, wymaszerował z pokoju, trzaskając drzwiami.
- Co to miało być ?! – zaatakowałam mężczyznę, gdy zostaliśmy już sami. Wyrwałam się z jego uścisku i popatrzyłam na niego wściekła.
Prosił go kto o pomoc ?!
- Nie rozumiem, o co się złościsz. – powiedział Paul zaskoczony – Chciałem ci pomóc i tyle. Czemu jesteś na mnie wściekła ?
Stwierdziłam, że teraz albo nigdy.
- Dlaczego nigdy nie powiedziałeś mi, że miałeś żonę ? – zapytałam oskarżycielsko – A co więcej, że Jackson ci ją odbił ?
----------------------------------------------------
Jak myślicie, Paul wytłumaczy się Belli czy znowu się pokłócą ?
Piszcie w komentarzach i gwiazdkujcie ;-).
Kolejny rozdział pojawi się we wtorek wieczorem :-D.
CZYTASZ
Zawalczę o ciebie
RomanceJackson i Bella są szczęśliwą parą od trzech lat. Wszystko zmienia się, gdy dziewczyna odkrywa, że jest w ciąży. Mężczyzna wpada w złość i każe jej wybierać pomiędzy sobą, a ich nienarodzonym dzieckiem. Zrozpaczona Bella rozstaje się z nim i postan...