Rozdział 35

11.5K 483 26
                                    

Kiedy tylko weszłyśmy do mieszkania, Paul doskoczył do mnie i zamknął w szczelnym uścisku.

- Wróciłaś. – odetchnął z ulgą, chowając twarz w moich włosach.

- Przepraszam. – wyszeptałam w jego pierś.

- Za co ? – mężczyzna spojrzał na mnie zdziwiony.

- Za to, że tak odepchnęłam cię od siebie i wyszłam z mieszkania, nie dając ci dojść do słowa. – wyjaśniłam, nie patrząc mu w oczy – Powinnam cię wysłuchać, a nie wyciągać pochopne wnioski.

- Nie gniewam się na ciebie. – powiedział, łapiąc mnie pod brodę i zmuszając, bym spojrzała na niego – Sam nie wiem, jakbym się zachował.

- Skończyliście się już przepraszać ?! – zawołała Scar z pokoju. Przewróciłam oczami i wzięłam Paula za rękę, ciągnąc go w stronę salonu.

- Tak, zadowolona ? – prychnęłam, patrząc na nią znacząco. Paul usiadł na kanapie i zmusił mnie, żebym usiadła mu na kolanach. Annie kołysała Meghan w ramionach, a Edward i Will siedzieli na fotelach naprzeciwko nas.

- Tak. – potwierdziła, nie zrażona moim spojrzeniem – Teraz możemy porozmawiać i zdecydować, co dalej.

- Jak to co dalej ? – zdziwiłam się – Wy jutro wracacie do Los Angeles, a my radzimy sobie z tym całym problemem sami.

- Na mózg ci padło ?! – Scarlett spojrzała na mnie tak, jakby mi druga głowa wyrosła – Nie ruszymy się stąd, póki sprawa z Jacksonem i Margaret nie zostanie całkowicie rozwiązana.

- Nie możemy od was tego oczekiwać. – zaprzeczyłam – Macie własne życie, pracę. I tak już dużo czasu nam poświęciliście.

- Nie ma żadnego ,,ale". – wtrąciła Annie – Praca nie zając, nie ucieknie. Rodzina jest najważniejsza.

Chciałam coś jeszcze powiedzieć, jakoś zaprotestować, ale Paul szepnął mi na ucho:

- Daruj sobie. Z moją rodziną nie wygrasz.


********


- Głupio mi tak. – powiedziałam do Paula, gdy wieczorem siedziałam na łóżku w naszej sypialni i karmiłam Meghan. On siedział przy biurku i przeglądał jakieś firmowe papiery. Z rozpiętymi guzikami przy kołnierzyku koszuli wyglądał zabójczo. Miałam ochotę podbiec do niego i pocałować tak, jakby od tego zależało moje życie.

Skąd takie pomysły ?, pomyślałam, Nigdy wcześniej mi się to nie zdarzyło.

- Dlaczego ? – mężczyzna popatrzył na mnie znad papierów, zaskoczony.

- Twoi rodzice i Scarlett z Willem mieli jutro wracać do siebie do domu, a zamiast tego zostają dłużej, żeby ZNOWU pomóc nam z NASZYMI problemami. – wyjaśniłam.

- Wiem, ja też mam wyrzuty sumienia. – westchnął – Ale to ich decyzja. A gdy moja rodzina sobie coś postanowi, szczególnie mama i Scarlett, to nie ma zmiłuj. Nie dadzą się przekonać za żadne skarby.

- Zauważyłam. – mruknęłam pod nosem – A tak z drugiej strony, to domyślasz się, dlaczego Margaret tak nagle pojawiła się na progu naszego mieszkania i oznajmiła, że ma z tobą siedmioletnią córkę ?

- Nie mam pojęcia. – odpowiedział – Ale co do jednego jestem pewien: Sophie nie jest moją córką. Ja już mam dziecko, z tobą.

Poczułam, że brakuje mi tchu. Wiem, że wcześniej rozmawialiśmy o tym, że Paul adoptuje Meghan i oficjalnie zostanie ojcem Meg. Chcieliśmy złożyć pozew w tej sprawie zaraz po tym, jak skończą się przygody z Jacksonem, nie robić wszystkiego na raz, ale oczywiście jego była żona musiała się teraz pojawić i wszystko zepsuć. Z tego powodu rozprawa adopcyjna musi znowu poczekać. Jak tak dalej pójdzie, to nigdy do niej nie dojdzie, pomyślałam.

Teraz gdy o tym wspomniał, poczułam miłe ciepło na sercu. W moich oczach on już od dawna był ojcem Meghan, ale słyszeć jak on mówi o tym tak otwarcie, to coś wspaniałego.

- Kocham cię. – szepnęłam, wstając z małą na rękach i podchodząc do niego, całując go przelotnie. Paul objął mnie ręką w pasie i zmusił, żebym usiadła mu na kolanach.

- Widzę, że wchodzi ci to w krew. – zaśmiałam się – Ale lepiej wstanę, zanim krzesło się pod nami złamie.

- Siedź. – zażądał, ściskając mnie za uda – Lubię mieć cię tak blisko.

- Ja też lubię być blisko. – wyznałam, chowając twarz w zagłębieniu jego szyi. Meghan spała spokojnie w moich ramionach. – Czekaj, położę ją tylko w jej pokoju i zaraz wracam.

- Obiecujesz ? – upewniał się.

- Obiecuję. – zaśmiałam się i wstałam z jego kolan, po czym wyszłam z pokoju, kierując się do sypialni małej. Szybko położyłam ją w łóżeczku i włączyłam pozytywkę z muzyką, którą mała uwielbia i która kołysze ją do snu. Przykrywałam ją kołderką i po cichu wyszłam z pokoju, uważając, żeby podłoga pode mną nie zaskrzypiała.

Kiedy wróciłam do naszej sypialni, przeżyłam szok. Spodziewałam się, że Paul wciąż będzie siedział przy biurku i kończył pracę. Zamiast tego leżał na łóżku, w samych bokserkach, z rękami skrzyżowanymi pod głową i patrzył na mnie wyczekująco. Jego sześciopak można było zobaczyć w pełnej krasie, przez co poczułam, że jeszcze moment, a zacznę się ślinić.

- Wow, szybki jesteś. – zaśmiałam się i podeszłam do niego, wchodząc na łóżko na czworakach. Mężczyzna chyba uznał, że jestem zbyt wolna, bo szybkim ruchem objął mnie w talii i przewrócił na plecy, górując nade mną i wpatrując się w moje usta.

- Nie mogłem się doczekać. – mruknął i zaczął składać delikatne pocałunki od mojej szczęki, aż do obojczyka. Musiałam się skupić z całych sił, żeby skleić porządne zdanie.

- Nie było mnie tylko pięć minut. – szepnęłam, czując, że brakuje mi tchu.

- Dla mnie to cała wieczność. – spojrzał na mnie i puścił oczko, po czym wpił się w moje usta. Odruchowo zaplotłam ręce na jego szyi, a on objął mnie jedną ręką w pasie, a drugą zaczął wodzić po mojej nodze. Poczułam przyjemne dreszcze i nie byłam w stanie myśleć o niczym innym jak tylko o Paulu.

Chwilę potem obydwoje zapomnieliśmy o Bożym świecie.


********


Następnego ranka wstałam niewyspana. Powód był jeden – Paul mi na to nie pozwolił. Zachowywał się tak, jakbyśmy nie wiedzieli się przez kilka miesięcy i musieli to nadrobić.

- Nieprzespana noc ? – zapytała Scar, robiąc sobie kawę i mrugnęła do mnie znacząco, jakby doskonale wiedziała, co robiliśmy.

- Tak. – mruknęłam, czując, że dostaje rumieńców na twarzy. Dziewczyna chciała coś jeszcze powiedzieć, gdy dołączyli do nas Will, Paul i jego rodzice.

- To co dzisiaj robimy ? – zapytał mąż Scarlett.

- Musimy dowiedzieć się, czy Jackson rzeczywiście ma coś wspólnego z nagłym pojawieniem się byłej żony Paula. – stwierdziła Annie.

- Ale jak to zrobimy ? – spytałam.

- To proste. – Scarlett wzruszyła ramionami – Podzielimy się i będziemy śledzić tę dwójkę, póki czegoś nie ustalimy. 


-------------------------------------------------------------


Piszcie w komentarzach, co myślicie i gwiazdkujcie ;-). 

Kolejny rozdział pojawi się w czwartek wieczorem :-D. 

Zawalczę o ciebieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz