Rozdział 40

13K 485 32
                                    

W POPRZEDNIEJ CZĘŚCI:

- Wiedziałam, że to nie jest dobry pomysł. – szepnęła Margaret – Lepiej już pójdę.

- Nie, daj mi chwilę. – poprosiłam – Przekonam go, żeby dał ci dojść do słowa. Zaraz wracam.

Nie czekając na jej odpowiedź, ruszyłam za Paulem i weszłam do naszej sypialni. Jak można się domyślać, chodził nerwowo po pokoju i przeczesywał włosy palcami.

- Dlaczego ją tutaj przyprowadziłaś ? – zaatakował, jak tylko zamknęłam za sobą drzwi – I gdzie w ogóle się z nią spotkałaś ?

- Poszłam do niej do mieszkania, dowiedzieć się prawdy. – wyjaśniłam, stając naprzeciwko niego – A ona sama poprosiła, żebym ją tutaj przyprowadziła. Chce cię przeprosić.

- Przeprosić ! Dobre sobie ! – prychnął.

- Wysłuchaj jej, dobrze ? – poprosiłam – Tylko tyle.

- Czemu bierzesz jej stronę ? Skrzywdziła nas oboje. – spojrzał na mnie z wyrzutem.

- Wysłuchaj jej, to zrozumiesz. – naciskałam – To nic nie kosztuje.

Mężczyzna wziął głębszy oddech i stwierdził:

- Dobrze, porozmawiam z nią. Ale nie ręczę za siebie.


--------------------------------------------------


- Tylko o tyle cię proszę. – szepnęłam, głaszcząc go po policzku.

Kiedy wróciliśmy do salonu, Margaret siedziała na krześle z Sophie na kolanach i widać było, że czuje się niezręcznie. Sprawy nie poprawiał fakt, że rodzice, Will i Scar patrzyli na nią jak sępy na swoją kolejną ofiarę.

- Zostawimy was samych. – powiedziała Annie, po czym wszyscy wyszli z pokoju. Ja i Paul usiedliśmy na kanapie, trzymając się za ręce.

- To o czym chcesz rozmawiać ? – zapytał Paul.

- Chciałam przeprosić. – odparła – Was oboje. Wywołałam zamieszanie, nie myśląc o konsekwencjach.

- Co masz na myśli ? – widać było, że mój chłopak nie do końca rozumie, o co chodzi.

- Sophie nie jest twoją córką. – wyjawiła, spuszczając wzrok na plecy Sophie – Ja...wymyśliłam to wszystko.

Paul patrzył na nią przez chwilę, po czym wstał gwałtownie i zaczął nerwowo przechadzać się po pokoju. Ostatnio robi to coraz częściej, pomyślałam z przekąsem.

- Jak mogłaś ?! – warknął przez zaciśnięte zęby, nachylając się nad Margaret – Masz w ogóle pojęcie, co narobiłaś ?!

- Ej, spokojnie. – przerwałam mu, wstając i podeszłam do niego, gładząc go uspokajająco po plechach. Czułam, że pod wpływem mojego dotyku, jego mięśnie się rozluźniają.

- Jak mam być spokojny, słysząc to wszystko ? – zapytał, patrząc na mnie ze zdziwieniem – I dlaczego w ogóle jej bronisz ?

- Wysłuchaj jej do końca, proszę cię. – upierałam się – Wtedy wszystko zrozumiesz.

Mężczyzna patrzył na mnie przez chwilę tak, jakby dalej chciał się kłócić, ale widząc mój nieprzejednany wzrok, usiadł na kanapie i przetarł twarz dłońmi.

Zawalczę o ciebieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz