Jak można się domyślić, w nocy nie zmrużyłam oka. Cały czas myślałam o tym, co powiedział mi Paul – że ma przeczucie, że to jeszcze nie koniec. Nic więc dziwnego, że rano miałam potworną migrenę.
- Dobrze się czujesz ? – zapytała Scar, widząc rano w jakim stanie jestem. Paul poszedł do pracy, a rodzice jeszcze nie wstali.
- Mam potworną migrenę. – powiedziałam, łapiąc się za czoło – Podasz mi tabletki z tej szafki nad zlewem ?
- Jasne. – rzuciła dziewczyna, sięgając do szafki, podając mi szklankę wody i lekarstwa – Może zajmę się dzisiaj Meghan, a ty odpoczniesz w domu ?
- Nie, no co ty. – uśmiechnęłam się do niej – Nic mi się przecież nie dzieje, dam radę.
- Ale ja mam ochotę. – zaprzeczyła dziewczyna – Jutro ja i Will wracamy do LA. Daj nam nacieszyć się bratanicą.
Nagle zrobiło mi się smutno. Od jutra ja, Paul i Meghan znów zostaniemy sami, bo rodzice też muszą już wracać. Dom będzie dziwnie pusty.
- Oj, nie smuć się. – poprosiła Scarlett, widząc że mój dobry humor zniknął – Przecież będziemy do siebie dzwonić i regularnie się odwiedzać. Los Angeles to nie koniec świata.
- Wiem, ale i tak mi smutno. – wzruszyłam ramionami – Przywykłam do tego, że w mieszkaniu jest pełno ludzi, że zawsze się ktoś kręci. A tu nagle znowu zostaniemy sami.
- Jeszcze będziecie się cieszyć, że wszyscy wyjechaliśmy, zobaczysz. – puściła do mnie oczko – Przynajmniej w spokoju będziecie mogli postarać się o rodzeństwo dla Meggie.
Poczułam, że na moich policzkach pojawiają się rumieńce.
- Scar, ja... - zaczęłam, ale nie dokończyłam, bo nie wiedziałam, co powiedzieć. Po pierwsze: nigdy nie rozmawiałam z Paulem o tym, czy chce mieć więcej dzieci, a po drugie nie wiem, czy on chce być ze mną na wieki wieków amen.
- O czym tak rozmawiacie ? – zapytała Annie, wchodząc razem z Edwardem do kuchni.
- Belli zrobiło się smutno, że wszyscy jutro wyjeżdżamy, ale ją pocieszyłam, że będziemy się odwiedzać, a ona i Paul będą mogli w spokoju postarać się o rodzeństwo dla Meg. – wyjaśniła pospiesznie Scarlett. Gdyby wzrok mógł zabijać, dziewczyna znajdowałaby się teraz pięć metrów pod ziemią.
- O, to akurat dobrze się składa: ja zawsze chciałam mieć gromadkę wnuków, a Paul dużo dzieci. Nie ma na co czekać. – powiedziała Annie, szczerząc się do mnie.
- Dziewczyny, dajcie spokój. – skarcił je Edward – Nie widzicie, że Bella się krępuje ? Już jest czerwona na twarzy niczym dojrzały pomidor.
- No tak. – odchrząknęła Annie – Przepraszamy, ale takt nigdy nie był naszą mocną stroną.
- Nie ma sprawy. – zaśmiałam się – Tylko nie wracajmy na razie do tego tematu.
- W porządku. – zgodziła się Scar.
********
Kiedy popołudniu Paul wrócił do domu, razem z Annie przygotowywałyśmy obiad. Edward siedział na sofie i czytał gazetę, a Scar i Will zabrali Meghan na spacer dwie godziny temu i jeszcze nie wrócili.
- Hej, jak było w pracy ? – zapytałam, całując go przelotnie w usta.
- W porządku. – westchnął mężczyzna – Chociaż ciężko mi było wrócić po tak długim wolnym. A co gotujecie ?
- Gulasz. – powiedziałam – Idź weź prysznic i się przebierz, a my zaraz podamy.
- Okej. – szepnął i już go nie było.
- Jesteście zgraną parą. – odezwała się nagle Annie.
- Słucham ? – spojrzałam na nią zaskoczona.
- Mówię, że jesteście zgraną parą. – powtórzyła – Wiedziałam to już wcześniej, ale jakoś nigdy ci tego nie powiedziałam. Cieszę się, że jesteś z moim synem. Dajesz mu szczęście.
- On mi też. – szepnęłam i wróciłam do robienia sałatki – Nie wiem, co bym bez niego zrobiła. Bez was wszystkich.
- Dałabyś sobie radę. – zapewniła mnie Annie – Jesteś silna. A to, że my jesteśmy obok sprawia, że nie musisz radzić sobie z problemami sama.
Parę minut później nakryłam do stołu.
- Obiad ! – krzyknęłam, wołając Paula i Edwarda. Praktycznie od razu obaj przyszli i usiedli przy stole.
- Widzę, że ktoś tu jest głodny. – zażartowała Annie, stawiając misę z gulaszem przed nimi.
- Takie zapachy, że nie ma co się dziwić. – bronił się Edward, a Paul pokiwał głową na potwierdzenie.
Zanim na dobre zaczęliśmy jeść, usłyszeliśmy pukanie do drzwi.
- To pewnie Will i Scar. – powiedziałam – Pójdę otworzyć.
Wstałam i skierowałam się korytarzem do drzwi frontowych. Jednak gdy otworzyłam, zobaczyłam na progu młodą kobietę z małą dziewczynką, na oko siedmioletnią.
- Przepraszam, czy ja dobrze trafiłam ? – zapytała – Szukam Paula Millera.
- Tak, chwileczkę. – odparłam zdezorientowana i zawołałam w stronę pokoju – Paul, ktoś do ciebie !
Mój chłopak pojawił się po chwili obok mnie, a gdy zobaczył, kto stoi w progu naszego mieszkania to mało mu oczy nie wyszły z orbit.
- Margaret ? – spytał z niedowierzaniem, a ja poczułam, się tak, jakbym dostała obuchem w łeb – Co ty tutaj robisz ?
- Hej, Paul. – kobieta uśmiechnęła się do niego niepewnie – Chciałabym chwilę z tobą porozmawiać, możemy wejść ?
- Nie mamy o czym. – stwierdził mężczyzna – Lepiej żebyś sobie poszła i dała mi spokój.
- Wydaje mi się, że jednak mamy o czym rozmawiać. – zaprzeczyła Margaret i zerknęła na mnie z jakimś błyskiem w oku: czyżby to była niechęć ? – Ale wolałabym na osobności.
Paul zerknął na mnie tak, jakby otrząsnął się z jakiegoś transu i dopiero teraz uświadomił sobie, że stoję obok.
- Nie mam przed Bellą żadnych tajemnic. – powiedział – Mów, co masz powiedzieć i idź stąd. Wystarczająco dużo już namieszałaś w naszej rodzinie. Nie chcę mieć z tobą nic wspólnego.
- Skoro tak. – westchnęła kobieta – Paul, poznaj swoją córkę, Sophie. Sophie, kochanie, powiedz ,,cześć" tatusiowi.
Zabrakło mi powietrza w płucach. Czy to ma być jakiś żart ?
Bo jeśli tak, to w ogóle nie jest śmieszny, ani trochę.
Nagle poczułam, że robi mi się ciemno przed oczami, a nogi odmawiają mi posłuszeństwa. Jednak zanim zdążyłam upaść na podłogę, poczułam że obejmują mnie mocno w pasie dwa męskie i dobrze mi znajome ramiona.
--------------------------------------------------
Czy Sophie to rzeczywiście córka Paula ? I czemu Margaret pojawiła się nagle, po tylu latach ?
Jakby ktoś zapomniał, Margaret jest byłą żoną Paula, która miała romans z Jacksonem.
Piszcie w komentarzach, co myślicie i gwiazdkujcie ;-).
Kolejny rozdział pojawi się jutro wieczorem :-D.
CZYTASZ
Zawalczę o ciebie
RomanceJackson i Bella są szczęśliwą parą od trzech lat. Wszystko zmienia się, gdy dziewczyna odkrywa, że jest w ciąży. Mężczyzna wpada w złość i każe jej wybierać pomiędzy sobą, a ich nienarodzonym dzieckiem. Zrozpaczona Bella rozstaje się z nim i postan...