Rozdział 31

11K 506 20
                                    

Pół godziny później wezwano nas na salę rozpraw. Paul i reszta zajęli miejsce dla świadków, a ja i Mark przeszliśmy na ławkę dla pozwanych.

Jackson siedział naprzeciwko mnie, po drugiej stronie sali i przyglądał mi się z krzywym uśmieszkiem na twarzy.


Paul P.O.V.

Widziałem, jak mój pożal się Boże kuzyn patrzy na Bellę, a ręce same zaciskały mi się w pięści. On naprawdę wstydu nie ma.

Chwilę potem na salę rozpraw wszedł sędzia i rozprawa się zaczęła. Odczytano numer sprawy, nazwisko pozwanej i pozywającego, po czym na środek wyszedł obrońca Jacksona i zaczął:

- Wysoki sądzie, zebraliśmy się dzisiaj tutaj ponieważ pani Isabella Kindley uniemożliwia mojemu klientowi kontakty z jego córką. Mimo wielokrotnych próśb pana Sweets'a, pozwana zbywała go i nie pozwalała mu zbliżyć się do małoletniej Meghan Kindley.

Czułem, że jeszcze moment, a wstanę i podejdę tam – najpierw dam w pysk Jacksonowi za to, do czego doprowadził, a potem przyłożę jeszcze tej papudze za bzdury, które wygaduje.

Widząc stan w jakim jestem, Scarlett złapała mnie za rękę i szepnęła na ucho:

- Spokojnie. Wszyscy wiedzieliśmy, że będą łgać.

- Wiem, ale i tak nie potrafię tego znieść. – syknąłem przez zaciśnięte zęby.

Siostra spojrzała na mnie z troską, po czym na powrót skupiła się na tym, co dzieje się przed nami.

Teraz na środek wyszedł Mark i zwrócił się do sądu:

- Wysoki sądzie, to, o co oskarżona została moja klientka to wierutne bzdury. Pan Sweets przez ostatnie półtora roku nie zainteresował się ani dobrem mojej klientki, ani ich córką. Co więcej, gdy dowiedział się o ciąży pani Kindley, kazał jej wybierać: on albo ich nienarodzone dziecko. To chyba nie świadczy o nim zbyt dobrze.

Powiedziawszy to, Mark wrócił na swoje miejsce i spojrzał pocieszająco na Bellę.

- Proszę pozwaną o podejście na środek. – powiedział sędzia. Był mężczyzną po pięćdziesiątce, w okularach.

Bella podeszła do barierki, a ja byłem z niej dumny. Głowę trzymała wysoko i nie dała po sobie poznać, że Jackson i jego prawnik ją zastraszyli.

- Proszę opowiedzieć sądowi o pani kontaktach z byłym partnerem, Jacksonem Sweets'em.

- Jackson zerwał ze mną jak tylko dowiedział się o mojej ciąży. – zaczęła Bella – Tak jak powiedział mój prawnik, kazał mi wybierać pomiędzy sobą o dzieckiem. Dla mnie wybór był prosty: wybrałam dziecko. Od tamtego czasu nie mieliśmy ze sobą żadnego kontaktu. Dopiero miesiąc temu próbował nakłonić mnie do tego, żebym wróciła do niego i żebyśmy w trójkę stworzyli rodzinę. Kiedy odmówiłam, wściekł się i złożył pozew o odebranie mi mojej córki, Meghan. Mała ma niecałe pół roczku.

- Tak, jasne ! – prychnął Jackson, wstając i patrząc na Bellę z wyrzutem.

- Spokój ! – powiedział sędzia i stuknął młotkiem – Dziękuję, może pani zająć swoje miejsce. A na środek niech podejdzie wnioskodawca.

Kiedy Jackson zajął miejsce Belli, sędzia kontynuował:

- Proszę opowiedzieć pańskich kontaktach z byłą partnerką i córką.

- To prawda, na początku popełniłem błąd i zerwałem z moją dziewczyną, wyrzekając się dziecka. – zaczął – Ale jakiś czas później uświadomiłem swój błąd. Próbowałem nawiązać kontakt z Isabellą i moją córką, jednak ona mnie zbywała, a w końcu przestała odbierać moje telefony. Wielokrotnie chciałem zobaczyć się z córką, uczestniczyć w jej życiu i wychowaniu, ale moja była dziewczyna całkowicie mi to uniemożliwiła. Poza tym, wiem, że Isabella nie jest w stanie zapewnić małej takich warunków jak ja i co by dużo nie mówić, nie sprawdza się jako matka. Dlatego dzisiaj zwracam się do sądu o przyznanie mi wyłącznej opieki nad Meghan Kindley.

Poczułem, że ręce same zaciskają mi się w pięści, aż mi kłykcie pobielały. Co za gnój ! Żeby tak łgać !

- Skąd ma pan takie informacje ? – zapytał sąd.

- Moja mama mi o tym powiedziała. –wyjaśnił Jackson – Widziała Isabellę z Meghan kiedyś na spacerze: mała była ubrana nieodpowiednio do pogody i płakała w wózku, a moja była dziewczyna w ogóle nie reagowała. Co więcej, odwiedziła ją kiedyś w mieszkaniu: panował tam okropny bałagan, a Isabella była nietrzeźwa.

- Sprzeciw, wysoki sądzie ! – krzyknął Mark, tak samo wściekły jak cała nasza rodzina. Bella była bliska łez. – To stek bzdur. Nie ma żadnych dowodów na to, co mówi wnioskodawca.

- Przepraszam, mogę coś powiedzieć ? – zapytała Renee, która siedziała razem z mężem obok nas, w drugim rzędzie ławek.

- Tak, proszę podejść na środek. – zgodził się sędzia.

Renee wstała i z gracją zajęła miejsce mojego kuzyna.

- To, co powiedział mój syn to prawda. – powiedziała, a ja poczułem, że zaraz nie wytrzymam – Któregoś dnia spacerowałam po Central Parku i zauważyłam tam Bellę z małą w wózku. Dziewczynka płakała, a moja niedoszła synowa w żaden sposób nie reagowała. Poszłam za nimi do domu i gdy zapukałam do drzwi i weszłam do środka, zobaczyłam bałagan i walające się butelki po alkoholu na podłodze. Popytałam sąsiadów i okazało się, że Isabella nie sprawdza się jako matka. Mała często płacze po nocach, a dziewczyna krzyczy na nią i często urządza imprezy, które zakłócają ciszę nocną. – opowiedziała moja ciotka, niewzruszona tym, że opowiada same kłamstwa.

- Dziękuję, może pani usiąść. – powiedział sędzia.

- Chciałbym powołać na świadka panią Scarlett Haley. – wtrącił Mark, wstając i zwracając się do sądu.

– Dobrze. – mężczyzna pokiwał głową – Proszę panią na środek.

Kiedy moja siostra podeszła na miejsce, sędzia zapytał:

- Co może nam pani powiedzieć ?

- Jeśli można, chciałabym odtworzyć pewne nagranie. – poprosiła Scar, pokazując telefon komórkowy – Potem wszystko stanie się jasne.

- W porządku. – sędzia popatrzył na nią podejrzliwie – Proszę podejść do podium.

Scar zrobiła to, co jej kazano, po czym poczułem, że na mojej twarzy pokazuje się triumfalny uśmieszek. No to już po was, pomyślałem, patrząc na Jacksona i jego rodziców. 


--------------------------------------------------------


Jak potoczy się proces ? I czy nagranie pomoże Belli wygrać sprawę ?

Kolejny rozdział pojawi się w sobotę wieczorem ;-). 

Zawalczę o ciebieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz