Isabella P.O.V.
- Wow. – usłyszeliśmy głos Renee z nagrania – Nie sądziłam, że drzemią w tobie takie pokłady nienawiści.
- A widzisz. – mruknęła Scar, patrząc na swoją ciotkę – Więc chyba możesz mi powiedzieć, dlaczego Jackson tak nagle zapragnął tej małej ?
- Chyba tak... - stwierdziła - Mój syn po prostu chce się zemścić.
- Na kim ? – dopytywała Scarlett – Na Paulu, na Belli. Wybieraj.
- Chyba nie nadążam. – powiedziała dziewczyna.
- Paul odebrał Jacksonowi Bellę. –wyjaśniła Renee – Przynajmniej częściowo. Głównie irytuje go to, że ona jest szczęśliwa. Poza tym, to Jackson zawsze miał wszystko, czego dusza zapragnie. A teraz to twój brat bryluje i obnosi się swoją szczęśliwą rodzinką. I teraz mój syn chce się zemścić: wie, że nigdy nie odzyska Belli i córki, bo zawalił na całej linii, ale przynajmniej namiesza w ich poukładanym życiu.
Uważnie obserwowałam Jacksona i jego rodziców, gdy nagranie było odtwarzane. Cała trójka zbladła jak jeden mąż, a ich obrońca wyglądał tak, jakby chciał zapaść się pod ziemię.
- No to już jest chamstwo ! – krzyknęła oburzona Renee, wstając i patrząc z wyrzutem na Scarlett.
- Powiedzieć ci, co jest chamstwem ?! – odezwał się wściekły Edward, wstając i miotając gromy w kierunku kobiety – To, co ty zrobiłaś ! Jak w ogóle mogłaś ?! To, że Jackson jest do tego zdolny, to rozumiem, ten chłopak to samo zło, ale ty ?! Moja własna siostra ?! Wstyd mi, że jesteśmy rodziną !
- Spokój ! – powiedział sędzia, stukając młotkiem – Czy strony mają coś do dodania ?
Spojrzał najpierw na Marka, a potem na prawnika Jacksona.
- Nie, wysoki sądzie. – powiedzieli obaj adwokaci, jeden po drugim.
- Jeśli nie, to ogłaszam półgodzinną przerwę. – oznajmił sędzia – Potem zostanie ogłoszony wyrok w sprawie.
- Zadowolona z siebie jesteś ? – zapytał Jackson, podchodząc do mnie na korytarzu, gdy wyszliśmy z sali, czekając na ogłoszenie wyroku.
Paul, który stał obok mnie, już chciał coś powiedzieć, ale ścisnęłam go za dłoń.
- Tak. – uśmiechnęłam się szeroko, teraz będąc pewną, że to ja wygram, nie on – Dostaniesz za swoje. Nie myśl, że dam ci się tak łatwo zastraszyć.
Jackson patrzył na mnie przez chwilę, a wszystkie mięśnie w jego szczęce drgały, po czym odszedł do swoich rodziców.
- Wszystko okej ? – spytał Paul z troską, głaszcząc mnie po ramieniu.
- Jasne. – odetchnęłam głęboko, patrząc na niego z uśmiechem – Teraz już tak. Ale gdy słyszałam, to, co on i jego matka wygadywali podczas sprawy... w głowie mi się to nie mieści. Dobrze, że Scar nagrała tę rozmowę. Inaczej nie byłoby tak kolorowo.
- Mówiłem ci, że gdy moja siostra się za coś zabiera, to nigdy nie kończy się to źle. – zaśmiał się mężczyzna.
- Przynajmniej ja się rodzicom udałam. – powiedziała Scar, podchodząc do nas i szczerząc zęby w uśmiechu.
Roześmiałam się widząc minę Paula. Wyglądał jak mały chłopczyk, który został skarcony.
Tak, jak powiedział sędzia, pół godziny później ponownie wezwano nas na salę rozpraw. Kiedy usłyszałam wyrok, poczułam, że kamień spada mi z serca: sąd przyznał mi wyłączne prawa do opieki nad córką, a na Jacksona i jego rodziców nałożył karę grzywny za składanie fałszywych zeznań.
- Wreszcie możemy odetchnąć z ulgą. – powiedział Edward, gdy opuściliśmy już budynek sądu.
- Właśnie. – wtrąciła Annie, podając mi małą. Przytuliłam do siebie córkę tak, jakby rozstała się z nią na kilka tygodni, a nie godzin. Wreszcie nie muszę się martwić, że Jackson czeka za rogiem, żeby zgotować nam kolejny dramat.
Mam nadzieję, że więcej o nim nie usłyszę.
- Idziemy coś zjeść ? – zapytał Will – Umieram z głodu.
- Jasne, przecież mamy co świętować. – zaśmiała się Scarlett, łapiąc męża za rękę – Nie wiem, jak wy, ale ja mam ochotę na pizzę.
- W sumie czemu nie. – wzruszyłam ramionami, patrząc na wszystkich po kolei. Nikt się nie sprzeciwiał.
- Ok., to tu za rogiem jest taka fajna pizzeria. – powiedziała Scar i wszyscy ruszyliśmy za nią.
********
- Co ty taki milczący ? – zapytałam Paula, gdy wieczorem leżeliśmy już w łóżku – Od zakończenia rozprawy jesteś jakiś nieobecny.
- Po prostu... - odparł – mam dziwne przeczucie.
- Jakie ? – spojrzałam na niego zaniepokojona.
Mężczyzna westchnął, po czym powiedział:
- Że to jeszcze nie koniec. Że Jackson się tak łatwo nie podda. Że jeszcze coś wykombinuje.
- Skąd taki pomysł ? – teraz ja też zaczynałam się niepokoić.
- Bo znam swojego kuzyna. – odparł kwaśno Paul – Gdy się na coś uweźmie, to nie odpuszcza tak łatwo.
- Nie strasz mnie, Paul. – poprosiłam, przytulając się do niego mocniej – Ja mam już dość Jacksona i jego ,,atrakcji".
- Przepraszam. – odpowiedział, całując mnie w czubek głowy – Po prostu jestem przewrażliwiony. Nie przejmuj się moją paplaniną.
Za późno, pomyślałam kwaśno. Teraz ja też mam wrażenie, że to jeszcze nie koniec.
----------------------------------------------------------
Trochę krótszy, bo nie miałam pomysłu, a chciałam coś dodać, żebyście nie musieli czekać do jutra ;-).
Kolejny rozdział powinien pojawić się jutro wieczorem i będzie dłuższy :-D.
CZYTASZ
Zawalczę o ciebie
RomanceJackson i Bella są szczęśliwą parą od trzech lat. Wszystko zmienia się, gdy dziewczyna odkrywa, że jest w ciąży. Mężczyzna wpada w złość i każe jej wybierać pomiędzy sobą, a ich nienarodzonym dzieckiem. Zrozpaczona Bella rozstaje się z nim i postan...