Rozdział 11

14.6K 549 14
                                    

W POPRZEDNIEJ CZĘŚCI:

- Nie możesz zabronić mi widywać swojej córki. – wiedziałam, że zaczyna się irytować, bo jego oczy ciskały gromy – Ani odbierać dziecku ojca.

- I nie odbiera. – od drzwi dobiegł nas nowy głos. Chwilę potem do sypialni wszedł Paul i stanął obok mnie, obejmując jedną ręką w pasie – Meg już ma ojca.

- Tak ? – prychnął Jackson – A kogo ?

Nastąpiła pełna napięcia chwila ciszy, gdy Paul powiedział stanowczo:

- Mnie.

Nie wierzyłam w to co słyszę, ale starałam się nie dać tego po sobie poznać.

W co on gra ?

- Że co proszę ? – zapytał zaskoczony Jackson.

- To co słyszysz. – Paul wzruszył ramionami - Meghan już ma ojca. Ty nie jesteś nikomu potrzebny do szczęścia.

Jackson zacisnął szczęki, po czym spojrzał na mnie oskarżycielsko.

- Ja tak łatwo nie odpuszczę. – gdy to powiedział, wymaszerował z pokoju, trzaskając drzwiami.

- Co to miało być ?! – zaatakowałam mężczyznę, gdy zostaliśmy już sami. Wyrwałam się z jego uścisku i popatrzyłam na niego wściekła.

Prosił go kto o pomoc ?!

- Nie rozumiem, o co się złościsz. – powiedział Paul zaskoczony – Chciałem ci pomóc i tyle. Czemu jesteś na mnie wściekła ?

Stwierdziłam, że teraz albo nigdy.

- Dlaczego nigdy nie powiedziałeś mi, że miałeś żonę ? – zapytałam oskarżycielsko – A co więcej, że Jackson ci ją odbił ?


-----------------------------------------------------------------------


Zauważyłam, że Paul zrobił się blady na twarzy, ale po chwili zacisnął szczęki i odparł:

- To chyba nie twoja sprawa.

Chciał mnie wyminąć i wyjść z pokoju, ale złapałam go za rękaw i zmusiłam, żeby odwrócił się w moją stronę.

- Chyba jednak moja. – stwierdziłam – Przypominam ci, że przez trzy lata byłam z Jacksonem. Poza tym, ja wyspowiadałam ci się ze wszystkiego, nawet z najboleśniejszych szczegółów. Liczyłam na to samo w zamian.

- No to się przeliczyłaś. – warknął, po czym wyrwał się z mojego uścisku i praktycznie wybiegł z pokoju, trzaskając drzwiami.

Dlaczego nie potrafił ze mną na spokojnie porozmawiać ?, pomyślałam, Zamiast tego wyszedł z pokoju, trzaskając drzwiami, jakbym Bóg wie co mu zrobiła.

Wychodzi na to, że mój przyjazd tutaj nie był jednak dobrym pomysłem.

- Hej, dziewczyny zaraz przyjdą nas umalować i uczesać, idziesz ? – z rozmyślań wyrwała mnie Scralett, która zajrzała do mojej sypialni.

- Tak, już idę. – zapewniłam ją, zmuszając się do uśmiechu – Ale kto zajmie się Meghan ?

- Ja to zrobię, z przyjemnością. – powiedziała nagle Annie, która pojawiła się w pokoju.

- Na pewno ? – spytałam z powątpieniem – Czuję się tak, jakbym cię wykorzystywała.

- Oj, daj spokój ! – prychnęła kobieta – To dla mnie czysta radość, nie smutna konieczność. Poza tym, przynajmniej wyrwę się od towarzystwa Phila i Renee.

Zawalczę o ciebieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz