- Gdzie najpierw ? – zapytałam, gdy ruszyliśmy z podjazdu.
- Myślę, że najrozsądniej będzie najpierw pojechać na plażę, a popołudniu przejdziemy się Rhode Island. – powiedział, zerkając na mnie.
- Ok. – szepnęłam i wyjrzałam przez boczne okno. Na dworze było gorąco, a słońce praktycznie paliło, więc plaża na początek nie jest złym pomysłem. Nie wyobrażam sobie, że miałabym teraz spacerować.
Generalnie na plażę mogliśmy dostać się na piechotę, to nie daleka droga, ale potem nie wracamy prosto do domu, więc najrozsądniej było od razu zabrać samochód.
Niecałe dziesięć minut później byliśmy na miejscu. Parking nie był zapełniony, więc istnieje nadzieja, że o tej porze na plaży nie będzie jeszcze tłumów.
Wysiadłam z auta i wzięłam Meghan na ręce, a Paul wyjął z bagażnika torbę z kocem, kanapkami i sokiem.
- Gotowa ? – spytał, patrząc na mnie z uśmiechem.
- Tak, możemy iść. – szepnęłam.
Niedługo potem znaleźliśmy miejsce w sam raz, niedaleko wody. Pomogłam Paulowi rozłożyć koc i parasol plażowy, żeby mała miała była w cieniu, po czym podałam mu Meghan i zdjęłam cichy, zostając w jednoczęściowym, czarnym stroju kąpielowym.
Kątem oka zauważyłam, że mężczyzna patrzy na mnie jak spragniony człowiek na szklankę wody.
- Okej, daj mi ją. – rzuciłam, wyciągając ręce po swoją córkę. Paul podał mi ją posłusznie, po czym zdjął T – shirt i szorty, zostając w kąpielówkach.
Kiedy na niego zerknęłam, poczułam, że w moich jeszcze moment, a zacznę się ślinić. Mężczyzna miał idealnie wyrzeźbiony sześciopak i potężne mięśnie ramion. Nagle poczułam przemożną chęć dotknięcia jego brzucha.
Nie wiem, skąd się to wzięło. Przecież już nie raz widziałam Paula bez koszulki, ale teraz robiło to na mnie dziwnie inne wrażenie.
Szybko jednak oderwałam od niego wzrok, nie chcąc, żeby przyłapał mnie na wgapianiu się w niego.
- Oj, tego mi było trzeba. – powiedziałam, gdy położyłam się na plecach, wystawiając ciało na słońce. Meghan ułożyłam w cieniu parasola tak, by promienie słoneczne do niej nie docierały.
- Bella, możemy porozmawiać ? – spytał nagle Paul poważnie. Poczułam niepokój, bo domyślałam się, czego będzie dotyczyć ta rozmowa.
- Jasne. – rzuciłam jak gdyby nigdy nic, siadając na kocu po turecku. Mężczyzna zrobił to samo, więc siedzieliśmy naprzeciwko siebie.
- Wtedy w sobotę, kiedy pojawił się Jackson i później, gdy cię pocałowałem...- zaczął, patrząc mi prosto w oczy – uświadomiłem sobie coś. Mówiłem ci to już nie raz, ale powiem jeszcze raz, bo warto: ty i Meghan jesteście najważniejszymi osobami w moim życiu. Dla was jestem gotowy na wszystko. I nie mówię tego jako przyjaciel. Kocham małą jak własną córkę, a kilka dni temu uświadomiłem sobie, że kocham też ciebie. Do tej pory próbowałem wyprzeć to ze swojej świadomości, w ogóle nie podejrzewałem, że mogę się w tobie zakochać. Po historii z Margaret byłem pewny, że już nigdy nie zaufam żadnej kobiecie na tyle, by ją pokochać. Ale potem pojawiłaś się ty. Zawładnęłaś moim sercem w zastraszającym tempie, a ja nawet tego nie zauważyłem. Dopiero na weselu klapki spadły mi z oczu.
- Ja... - wydusiłam z siebie. Czułam, że w moim gardle powstała ogromna gula, której nie mogę się pozbyć. Nie wiedziałam, co odpowiedzieć. Czy ja czuję do niego to samo co on do mnie ?
- Nie musisz nic mówić. – wtrącił, chwytając mnie za dłoń i patrząc na nasze złączone ręce – Wiem, że wyskoczyłem z moim wyznaniem i może nawet cię przestraszyłem. I nie jestem na tyle głupi, by liczyć na to, że padniesz mi w ramiona i wyznasz dozgonną miłość. Ale chcę, żebyś wiedziała, że będę czekał. Udowodnię ci, że razem możemy stworzyć rodzinę i poczekam tak długo, jak długo będzie trzeba. Albo nam się uda, albo nie. Jeśli nie będziesz chciała, jeśli uznasz, że nic z tego, pozwolę ci odejść. Ale jedno ci obiecuję: nie poddam się bez walki. Bo tej walki jesteś warta.
Na chwilę zapadła między nami niezręczna cisza, po czym ni stąd ni zowąd Paul powiedział wesoło:
- No, a teraz korzystamy z ładnej pogody i się opalamy. Potem czekają nas inne atrakcje, musimy być wypoczęci.
Uśmiechnęłam się tylko niepewnie i położyłam obok niego na kocu. Wiedziałam, że nie możemy zostać zbyt długo ze względu na Meghan.
Poprosiłam Paula, żeby zerknął na małą, a sama poszłam się wykąpać. Nie wyobrażałam sobie, że będąc nad oceanem, nie zamoczę w wodzie chociaż stóp. Podziwiam ludzi, którzy potrafią leżeć na kocu cały Boży dzień i nie ruszyć się ani na krok. Naprawdę, szacun.
Kiedy weszłam do wody, od razu poczułam przyjemny chłód.
Popływałam przez chwilę, po czym stwierdziłam, że wrócę już na koc i dam szansę na kąpiel Paulowi.
- Chcesz wejść do wody ? – zapytałam – Jest naprawdę przyjemnie chłodna.
- W sumie czemu nie. – powiedział, wstając – Zaraz wracam. – puścił do mnie oczko i już go nie było.
Gdy szedł plażą, widziałam jak inne kobiety się na niego gapią. Miałam ochotę krzyknąć, że on jest mój, ale powstrzymałam się. Nie miałam do tego prawa. Przecież nie jesteśmy razem.
Przynajmniej na razie.
********
Rhode Island było delikatnie mówiąc zapełnione. Ludzie spacerowali, jeździli rowerami, na rolkach, albo zwyczajnie podziwiali i zaglądali na witryny sklepowe.
Dlatego, żeby się nie zgubić, Paul objął mnie w pasie, a ja pchałam przed sobą wózek z Meghan. Nie rozmawialiśmy ze sobą, bo raz nie odczuwaliśmy takiej potrzeby, a dwa – gwar skutecznie nam to uniemożliwiał.
Nagle usłyszałam dzwonek mojej komórki. Zdziwiona przystanęłam z boku i wyjęłam telefon z torebki. Nie rozpoznałam numeru.
- Tak ? – odezwałam się niepewnie do słuchawki.
- Dzień dobry, czy rozmawiam z panią Isabellą Kindley ? – usłyszałam męski głos.
- Tak. – powiedziałam niepewnie. Podświadomie czułam, że nie spodoba mi się to, co zaraz usłyszę.
- Chciałem poinformować panią, że jestem adwokatem pana Jacksona Sweets'a. W jego imieniu złożyłem pozew do sądu o odebranie pani praw rodzicielskich do małoletniej Meghan Kindley i przyznania wyłącznej opieki nad córką pani byłem narzeczonemu.
Poczułam, że świat wokół mnie przestał istnieć. Widziałam, że Paul coś do mnie mówi, zarówno jak ten adwokat, ale ja nic nie słyszałam.
Jedyne, co do mnie docierało to to, że Jackson chce odebrać mi córkę.
Ale ja na to nie pozwolę. Nie oddam jej bez walki.
----------------------------------------------
Jak myślicie, co wydarzy się dalej ? I jak Paul będzie próbował pomóc Belli ?
Piszcie w komentarzach i gwiazdkujcie ;-).
Kolejny rozdział pojawi się w czwartek wieczorem :-D.
CZYTASZ
Zawalczę o ciebie
RomanceJackson i Bella są szczęśliwą parą od trzech lat. Wszystko zmienia się, gdy dziewczyna odkrywa, że jest w ciąży. Mężczyzna wpada w złość i każe jej wybierać pomiędzy sobą, a ich nienarodzonym dzieckiem. Zrozpaczona Bella rozstaje się z nim i postan...