Rozdział 1

21.5K 774 80
                                    

Rok później

- Już jestem ! – krzyknął Paul, gdy tylko przekroczył próg mieszkania. Pewnie zastanawiacie się, co ja robię u niego w mieszkaniu ? Otóż gdy wyżaliłam się już Paulowi, ten zaproponował mi pomoc. Do dziś pamiętam tamtą rozmowę.

Rok wcześniej

- Teraz opowiedz na spokojnie, co się stało. – poprosił, podając mi kubek z herbatą.

- Jestem w ciąży. – powiedziałam, a Paul spojrzał na mnie zaskoczony.

- To chyba dobrze. Jackson na pewno się cieszy. – stwierdził.

Zaśmiałam się gorzko, po czym odparłam:

- No właśnie nie. Jak tylko pokazałam mu test, wpadł w szał i powiedział, że nie lubi dzieci i nie chce ich mieć ani teraz, ani nigdy. A jakby tego było mało, dodał, że muszę wybrać, albo on, albo dziecko. Dla mnie wybór był prosty: spakowałam się szybko i wyszłam z mieszkania, a on nie zrobił nic, by mnie zatrzymać. A ponieważ nie miałam dokąd iść, znalazłam się na progu twojego mieszkania. Wiem, że nie powinnam obarczać cię moimi problemami, ale nie miałam do kogo się zwrócić.

- Ciii, spokojnie. – szepnął, siadając obok mnie i obejmując mnie ramieniem. Na chwilę zaległa między nami cisza, po czym kontynuował – Zamieszkaj ze mną, Bell.

- Co ? – spojrzałam na niego jak na wariata.

- Nie martw się, nie proponuję ci nic nieprzyzwoitego. – uśmiechnął się do mnie ciepło – Po prostu chcę ci pomóc. Nie masz dokąd pójść, poza tym jesteś w ciąży. Mam trzydzieści jeden lat i jestem sam. Dzięki tobie, nie będę musiał wracać do pustego mieszkania. Ty i dziecko wniesiecie tu trochę radości.

Przez chwilę patrzyłam na niego z niedowierzaniem, po czym zapytałam:

- A jeśli się zakochasz i będziesz chciał zamieszkać ze swoją dziewczyną ? Co wtedy ?

Uśmiechnął się do mnie tajemniczo i rzucił:

- Nie martwmy się na zapas. Póki co, nie mam zamiaru się z nikim wiązać.

- Nie wiem, czy to dobry pomysł... - mruknęłam bardziej do siebie, niż do niego.

- Zrobisz jak uważasz, ale wiedz, że już dziś możesz się tu wprowadzić. Nie oczekuję niczego w zamian. – powiedział.


Takim oto sposobem od roku mieszkam razem z Paulem. Cztery miesiące temu urodziłam śliczną córeczkę, a Paul pomógł mi wybrać dla niej imię - Meghan.

Muszę przyznać, że kuzyn Jacksona bardzo pomagał mi przy zajmowaniu się małą – czasami wstawał do niej w nocy, przewijał ją, a nawet przygotowywał posiłki. Po części czułam się z tym okropnie – nie dość, że zwaliłam mu się na głowę, to jeszcze obarczałam go opieką nad moją córką. On jednak twierdził, że to dla niego żaden problem i że cieszy się z tego, że z nim mieszkamy.

- Jak było w pracy ? – spytałam, wychylając się z kuchni. Muszę przyznać, że mieszkanie, a raczej apartament Paula były ogromne: na dole znajdował się ogromny salon, połączony z nowoczesną kuchnią, łazienka i dwa pokoje gościnne, a na piętrze mieściły się trzy sypialnie, siłownia i kolejna łazienka.

- Nawet w porządku, ale czasami mam dość moich pracowników. – powiedział, uśmiechając się do mnie. Paul był właścicielem sieci jednych z najlepszych hotelów. Niedługo otwierał swój najnowszy hotel, gdzieś w Grecji, dlatego teraz miał masę roboty i do domu wracał dosyć późno. Dzisiaj był jeden z nielicznych dni od dłuższego czasu, kiedy wrócił wcześniej – jeśli tak można nazwać ósmą wieczorem.

- Nie dziwię ci się. – rzuciłam współczująco – Ja bym na twoim miejscu tego nie wytrzymała.

- E tam, to kwestia przyzwyczajenia. – machnął ręką – A co tak pięknie pachnie ? – zaciekawił się. Postanowiłam, że dzisiaj na kolację zrobię zapiekankę z makaronem i warzywami, która właśnie dochodziła w piekarniku.

- Kolacja. – zaśmiałam się – Siadaj do stołu, a ja zaraz podaję.

- Anioł, nie kobieta. – mruknął.

- Przynajmniej tak mogę ci się odwdzięczyć za to, że wciąż pozwalasz mi tutaj mieszkać i pomagasz zajmować się małą. Nie wspominając już o tym, że nas utrzymujesz. – powiedziałam, stawiając na środku stołu półmisek z parującą zapiekanką i siadając naprzeciwko mężczyzny.

- Ile razy mam ci powtarzać, że nie jesteś mi nic winna ? – westchnął, nakładając sobie jedzenie – To raczej ja powinienem być ci wdzięczny za to, że dzięki tobie i Meggie ten dom tętni życiem.

- Czego byś nie powiedział, i tak będę się czuła z tym źle. – pokręciłam głową – Najlepiej będzie, jeśli jak najszybciej znajdę sobie pracę i mieszkanie i wyprowadzę się od ciebie.

Paul wstał od stołu i podszedł do mnie, kucając przy moim krześle.

- Jeśli tylko spróbujesz się wyprowadzić, pojadę za tobą i siłą sprowadzę tutaj z powrotem, zrozumiano ? – zapytał śmiertelnie poważnym tonem.

- Dlaczego tak bardzo ci na nas zależy ? – zdziwiłam się.

- Już ci mówiłem, dzięki wam nie czuję się samotny i mam przynajmniej namiastkę rodziny. Odkąd zobaczyłem Meghan, stała się dla mnie jak córka. Po prostu chcę być przy niej i przy tobie, pomóc wam obydwu. – stwierdził.

Poczułam, że w moich oczach zbierają się łzy. Czym sobie zasłużyłam na jego przyjaźń ?

- Dziękuję. – zdołałam wydusić z siebie. Paul otarł kciukiem łzy z moich policzków i szepnął:

- Nie ma za co. A teraz wsuwaj. – kiwnął głową na mój talerz.

Nagle usłyszałam płacz mojej córki i gdy już miałam do niej iść, Paul wstał z krzesła i rzucił:

- Siedź, ja do niej pójdę.

- Dzięki. – uśmiechnęłam się do niego z wdzięcznością.

Po chwili wrócił do pokoju, trzymając małą na rękach i kołysząc ją do snu. Muszę powiedzieć, że ma do niej podejście.

- Nie wiem, jak ty to robisz, ale u ciebie na rękach zasypia praktycznie od razu. – stwierdziłam.

- Wrodzony talent. – puścił do mnie oczko.

- Taaa... - prychnęłam – czekaj aż podrośnie i nie będzie cię słuchać. Wtedy pogadamy o wrodzonym talencie.

- Oj tam, oj tam... - przewrócił oczami – My zawsze będziemy się dogadywać, prawda maleńka? – zwrócił się do Maggie.

- Tylko nie zabieraj mi córki, okej ? – zażartowałam – Nie chce być ,,tą złą".

- Nie martw się, podzielę się. – mrugnął do mnie.

Roześmiałam się w głos, po czym wyciągnęłam do niego ręce i powiedziałam:

- Dobra, daj mi ją. Wykąpię ją i położę spać.

- Pomóc ci ? – zaproponował.

- Nie, dam sobie radę. Dobranoc.

- Dobranoc. – usłyszałam jeszcze, wychodząc z pokoju. 


-----------------------------------------------------------


Czemu Paulowi tak bardzo pomaga Belli ?

Piszcie w komentarzach, co myślicie i gwiazdkujcie ;-).

Kolejny rozdział pojawi się w niedzielę wieczorem :-D. 

Zawalczę o ciebieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz