Rozdział 27

11.7K 499 13
                                    

W POPRZEDNIEJ CZĘŚCI:

Punkt dwunasta czekałam na Jacksona w parku tam, gdzie się poznaliśmy. Po chwili dojrzałam go w oddali, zmierzał szybko w moim kierunku.

- Witaj. – powiedział, uśmiechając się do mnie – Ładnie wyglądasz.

- Daruj sobie. – przewróciłam oczami – Lepiej od razu powiedz, czego chcesz.

- Dobrze, skoro tak stawiasz sprawę. – stwierdził, a na jego twarzy pojawił się sarkastyczny uśmieszek. Od razu wiedziałam, że to co powie, na pewno mi się nie spodoba. – Mam prostą propozycję: zostawisz Paula i wrócisz do mnie z Meghan, a wycofam pozew i wszyscy będą szczęśliwi.

Widzicie ? Mówiłam, że nie spodoba mi się to, co zaproponuje.


----------------------------------------------------------


- Ty... - zaczęłam i spojrzałam na niego z niedowierzaniem – żartujesz, prawda ?

- Nie, dlaczego ? – skrzyżował ręce na piersi – Jestem całkiem poważny.

- Ty chyba sam nie wierzysz, w to co mówisz ! – podniosłam głos, przez co przykułam uwagę kilku przechodniów – Po tym wszystkim, co się stało, miałabym do ciebie wrócić ?! Pomijam już fakt, że kocham Paula i jestem z nim szczęśliwa.

- Przecież moglibyśmy stworzyć szczęśliwą, kochającą się rodzinę. – stwierdził Jackson, jakby w ogóle nie słyszał tego, co przed chwilą powiedziałam. – Ja, ty i Meghan. A w przyszłości, za kilka lat może gromadka się powiększy.

Pokręciłam głową, patrząc na niego jak na kosmitę.

- Jackson, wbij sobie wreszcie do głowy, że ja nigdy do ciebie nie wrócę ! – krzyknęłam ponownie – Ponad roku temu wyparłeś się mnie i mojej córki. Nie popełnię więcej tego samego błędu i nie zaufam ci, nie jestem głupia.

Nagle jakby dotarło do niego, że jego propozycja jest śmieszna.

- Jak wolisz. – warknął, nachylając się do mnie – Ale żebyś potem nie żałowała tej decyzji.

Nim zdążyłam coś odpowiedzieć, odwrócił się na pięcie, zostawiając mnie samą ze swoimi myślami.


Wychodziłam właśnie z parku, zatopiona w swoich myślach, gdy zobaczyłam dobrze mi znajomego mężczyznę, opartego plecami o latarnię uliczną. Skrzyżował ręce na piersi i nogi w kostkach i patrzył na mnie uważnie, jak zbliżam się w jego kierunku.

- Co ty tu robisz, Paul ? – zapytałam znudzonym głosem. Miałam dość kłótni jak na jeden dzień.

- Chyba nie myślałaś, że puszczę cię samą, co ? – prychnął, patrząc na mnie z politowaniem. Przewróciłam tylko oczami i wyminęłam go, kierując się w stronę domu.

- Ej, co jest ? – spytał, łapiąc mnie pod łokieć i odwracając w swoją stronę – Czego chciał Jackson?

- Powiedział, że wycofa pozew, jeśli wrócę do niego razem z Meg i będzie jak dawniej. – powiedziałam, oczekując wybuchu wściekłości z jego strony.

No i jak można się domyślić, długo nie musiałam czekać. Jednak nie spodziewałam się jego następnego ruchu.

Złapał mnie gwałtownie w pasie i przyciągnął do siebie tak, że gdyby mnie nie trzymał, odbiłabym się od jego piersi i wylądowała na tyłku na chodniku.

Zdezorientowana, chciałam zapytać, o co chodzi, gdy nagle poczułam jego usta na swoich. Jednak ten pocałunek był inny od wszystkich, które dzieliliśmy – był mocniejszy, prawie że brutalny. Tak jakby chciał zostawić na mnie swój permanentny ślad.

Z początku stałam jak skamieniała, ale po chwili zaplotłam ręce na jego karku i niepewnie zaczęłam odwzajemniać pocałunek. Wiedziałam jednak, że mu nie dorównam. Praktycznie mogłam czuć jego wściekłość i furię, buchała od niego. To jak mnie całował nie pozostawiało wiele do namysłu, jakby chciał mnie za coś ukarać, chociaż wiedziałam, że wcale tak nie jest, bo nie miał za co.

Gdy zabrakło nam powietrza, oderwał się od moich ust, a zamiast tego zaatakował moją szyję.

- Jesteś moja. – mruknął między pocałunkami, a ja odruchowo odchyliłam głowę do tyłu, ułatwiając mu dostęp – Tylko moja. Nie oddam cię. Ani Jacksonowi, ani nikomu innemu.

Spojrzałam na niego spod wpół przymkniętych powiek i szepnęłam:

- Mam taką nadzieję. 


********


Niedługo potem wróciliśmy do domu. Czułam, że moje usta wciąż są opuchnięte od pocałunku, jakim obdarzył mnie Paul, ale nie obchodziło mnie to. Teraz to nie było moim największym zmartwieniem.

- Dzięki Bogu, że już jesteście ! – wykrzyknęła Annie, gdy weszliśmy do mieszkania – I czego chciał Jackson ? Bo sądząc z miny mojego syna, to na pewno nam się to nie spodoba.

- Zaproponował, że jeśli wrócę do niego razem z Meghan to wycofa pozew. – szepnęłam.

- Ten to ma tupet ! – fuknął Edward, wstając z kanapy, po czym zaczął nerwowo chodzić po pokoju w te i z powrotem. Dopiero teraz zauważyłam, jak Paul jest do niego podobny: tak samo łatwo wpada w gniew i przeczesuje włosy palcami, gdy jest wściekły, albo nie wie, jak zareagować.

- Nie tupet, a jest naiwny. – prychnęła Scarlett – Myśli, że jedno jego słowo i wrócisz do niego w podskokach ? Błagam, nawet dziecko się na to nie nabierze.

- Ja myślę, że chodzi tutaj jeszcze o coś innego. – wtrącił Will.

- Ale o co ? – zapytałam bezradnie.

- Żeby to ktoś wiedział. – mruknął Edward – Will ma rację, on nie jest aż tak głupi. I przepraszam cię bardzo, Bello, ale wątpię żeby nagle mu się odwidziało i chciał cię odzyskać. Meghan może, chociaż też nie wiem, po co, ale ciebie: na pewno nie. Gdyby tak było, przyczołgałby się do ciebie tuż po tym, jak odeszłaś rok temu.

- Też tak sądzę. – zgodziłam się z nim – Za jego propozycją na pewno coś się kryje. 

Na chwilę zapadła w pokoju cisza, po czym Scarlett odezwała się nagle:

- Chyba miałabym pomysł, jak przechytrzyć Jacksona.

- Jaki ? – spytał Paul, a wszyscy jak jeden mąż spojrzeliśmy na dziewczynę z nadzieją w oczach.

- Na razie nie chcę mówić, bo sama jeszcze nie wiem do końca, jak to zrobić. – wyjaśniła – Ale muszę spotkać się z Renee.

- Z moją siostrą ? – zdziwił się Edward – Ale po co ? Przecież ona nam nie pomoże, jeżeli już to bardziej zaszkodzi.

- I to właśnie wykorzystamy na naszą korzyść. – powiedziała z uśmiechem na ustach, po czym wyszła z pokoju, mówiąc – Przepraszam, ale muszę gdzieś zadzwonić.

- Co ona kombinuje ? – pomyślałam na głos.

- Nie wiem, ale gdy moja siostra za coś się bierze, to zawsze wynika z tego coś dobrego. – powiedział Paul, obejmując mnie ramieniem i całując w czoło. 


-----------------------------------------------------


Co wymyśli Scarlett ? I czy jej plan się powiedzie ?

Piszcie w komentarzach i gwiazdkujcie ;-). 

Kolejny rozdział pojawi się w piątek wieczorem :-D. 

Zawalczę o ciebieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz