Rozdział 20

12.8K 508 19
                                    


Kiedy zeszłam na dół do holu, przeżyłam małe deja vu. Nie wiedziałam, co dalej. Gdzie ja mam iść ?

Postanowiłam, że zadzwonię do jedynej osoby, której jeszcze ufałam.

- Halo ? – usłyszałam po trzecim sygnale.

- Cześć, Natalie. – powiedziałam, starając się brzmieć normalnie – Mogę do ciebie przyjechać?

- Bell, co się stało ? – spytała zaniepokojona. No tak, przed nią nic się nie ukryje.

- Opowiem ci wszystko, jak się spotkamy. – stwierdziłam – Ale mogę się u ciebie zatrzymać na kilka dni ?

- Jasne, nie ma problemu. – rzuciła – To czekam na ciebie.

- Okej, zaraz będę. – powiedziałam i się rozłączyłam. Zatrzymałam taksówkę i podałam kierowcy adres. Odjeżdżając, ani razu nie obejrzałam się za siebie.


********


- Teraz mów, co się stało. – powiedziała Natalie, gdy weszłam do jej mieszkania. Musiałam wyglądać okropnie: tusz do rzęs rozmazany na policzkach od płaczu, włosy rozwiane od wiatru, dziecko na rękach, walizka i torba na ramieniu.

- Znowu dałam się oszukać. – szepnęłam, siadając na kanapie i chowając twarz w dłoniach. Nat wzięła ode mnie Meghan i zaczęła kołysać ją w ramionach.

- Jak to ? – spytała dziewczyna, nic nie rozumiejąc.

- Tak to. – zaśmiałam się niewesoło – Paulowi nigdy nie zależało ani na mnie, ani na Meg. Po prostu mścił się na Jacksonie: on odebrał mu żonę, więc Paul postanowił, że wykorzysta okazję i odbierze mu mnie i córkę.

Natalie usiadała obok mnie ze zdziwieniem odmalowanym na twarzy.

- Skąd to wiesz ? – spytała – Dałaś mu wyjaśnić ?

- Nie musiał. – prychnęłam – Jackson przyszedł do nas do mieszkania. Słyszałam jego rozmowę z Paulem.

- W życiu bym nie pomyślała, że Paul może coś takiego zrobić. – szepnęła dziewczyna – Tak się o ciebie troszczył...

- To wszystko to jedno, wielkie kłamstwo. – stwierdziłam – A ja po raz kolejny dałam zrobić z siebie idiotkę.

- Nie mów tak. – zaprzeczyła dziewczyna, przytulając mnie do siebie.

- Ale to prawda. – wzruszyłam ramionami – Każdy facet na którego trafiam okazuje się kłamcą i palantem. Najpierw Jackson, a teraz Paul. Obaj są siebie warci. Najgorsze jest to, że zdrada Paula tak bardzo boli. Bardziej niż ta sprzed roku.

- Bo jego kochasz mocniej niż kiedykolwiek kochałaś Jacksona. – szepnęła Natalie, patrząc mi prosto w oczy.

- Co ? – spojrzałam na nią tak, jakby wyrosła jej druga głowa.

- Oj, błagam cię. – przewróciła oczami – Przestań oszukiwać mnie, a przede wszystkim siebie. Obie dobrze wiemy, że kochasz Paula. Dlatego to tak boli.

- Ja nie... - zaczęłam, ale przerwałam. Czy Natalie ma rację ?

Chyba zauważyłabym, kiedy zakochałam się Paulu, prawda ?

Ale jedno jest pewne – serce mi się kraja, gdy o nim pomyślę. Że jego wyznanie miłości, obietnice, że zrobi dla nas wszystko, że ja i Meghan jesteśmy dla niego najważniejsze na świecie – to wszystko to bujda.

Najgorsze jest to, że już tęsknię za Paulem. Za jego uśmiechem, głosem, słowami pocieszenia i dotykiem.

- Masz rację. – powiedziałam po chwili – Kocham go. Kocham go jak głupia i teraz, gdy to wiem, to jest mi jeszcze gorzej. Bo wiem, że nigdy nie będziemy razem. Nie doczekam się swojego szczęśliwego zakończenia.

- Może powinnaś dać mu dojść do słowa ? – zaproponowała Nat – Może jest na to jakieś wytłumaczenie.

- Na razie nie mam do tego głowy. – stwierdziłam, nie chcąc się kłócić – Możemy u ciebie dzisiaj przenocować ?

- Jasne. – zapewniła mnie – Możecie zostać jak długo chcecie.

- Dzięki. – uśmiechnęłam się do niej. Byłam przekonana, że Natalie pozwoli nam zostać jak długo będzie trzeba, ale wiedziałam, że nie będzie łatwo: moja przyjaciółka ma małe, dwupokojowe mieszkanko.

- Przygotuję nam coś do jedzenia, a ty odpocznij. – zarządziła dziewczyna – Wystarczy ci wrażeń jak na jeden dzień.

- Jesteś pewna ? Mogę pomóc.

- Ani mi się waż. – zastrzegła ostro – Ja rządzę w kuchni.

- Dobra, nie mieszam się. – podniosłam ręce w geście kapitulacji.

- No ja myślę. – mruknęła Natalie. 


********


Nie mogłam zasnąć. Walałam się po łóżku, przewracając z boku na boku.

Nie pomagało też to, że dochodziła druga w nocy, a Paul od szesnastej nie przestawał do mnie wydzwaniać i pisać SMS – ów.

Połączenia od razu odrzucałam, ale wiadomości odczytałam mimochodem. Wszystkie były takie same – że mnie przeprasza, kocha i błaga, żebym dała wszystko wyjaśnić, bo to nie tak, jak myślę.

W końcu nie wytrzymałam i wstałam z telefonem w ręku i zamknęłam się w łazience, żeby nie obudzić Natalie ani Meghan.

- Zwariowałeś ?! – syknęłam do słuchawki – Wiesz, która jest godzina?! Normalni ludzie o tej porze śpią !

- Nie dam ci spokoju, póki nie spotkasz się ze mną i nie dasz sobie wszystkiego wyjaśnić. – powiedział spokojnie – Nie poddam się bez walki. 

- Nie rozumiesz, że nie mam ochoty cię słuchać ani oglądać ? – zapytałam.

- A ty nie rozumiesz, że kocham ciebie i Meghan ? – odpowiedział – I jedno mogę ci obiecać: nie poddam się, póki was nie odzyskam.

- Dobrze. Jutro o dwunastej w twoim mieszkaniu. – westchnęłam i się rozłączyłam, nie czekając na odpowiedź.  Postanowiłam, że spotkam się z nim dla świętego spokoju, a potem zniknę z jego życia razem Meghan. Raz na zawsze.


---------------------------------------------------------


Czy Paul i Bella się pogodzą, czy dziewczyna rzeczywiście zniknie z jego życia ?

Piszcie w komentarzach i gwiazdkujcie ;-).

Kolejny rozdział pojawi się jutro wieczorem :-D. 

Zawalczę o ciebieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz