23.

14 0 0
                                    

Inez POV:

Wstałam powoli i ruszyłam do drzwi, skąd dochodziły głośne rozmowy, które powoli przeobrażały się we wrzask. Poprosiłam doktora, czy mogłabym, choć na chwilkę wyjść. On powiedział, że mnie odprowadzi, a potem przejmie mnie pielęgniarka. Niestety byłam za słaba, żeby sama ustać na nogach. Naprawdę wyglądałam jak jakaś anemiczka/anorektyczka. Moje ciało straciło dużo składników odżywczych.

Przekroczyłam próg drzwi i zobaczyłam Ninę i jakiś trzech typów. Nina od razu rzuciła się na mnie, a chłopacy stali nieruchomo. Na początku dziewczyna mnie gniotła, więc po chwili zaczęłam się krztusić. Odsunęła się ode mnie i przeprosiła. Doktor w tym wypadku przekazał mnie mojej przyjaciółce. Jeden z tych typów podszedł do mnie i podparł mnie. Czułam, jak jego mięśnie napinają się. Ja się tylko słabo uśmiechnęłam i oddałam się chłopakowi. Leciutko wziął mnie w stylu panny młodej, a Nina przykryła mnie kocykiem, który swoją drogą był bardzo miękki. Ruszyliśmy na dół do parku szpitalnego... Jak to brzmi xD. Stanęliśmy przy jakiejś ławce, a ten chłopak posadził mnie na niej.
- Dobra teraz może was przedstawię. Chłopaki to jest Inez. Mówiłam wam już o niej. Inez to są Seweryn Mikołaj i Mateusz - wytłumaczyła, kolejno pokazując swojego chłopaka, którego mi już opisywała, potem zielonookiego bruneta i jasnookiego blondyna. Ta ławka była naprawdę wygodna. Fajnie się na niej siedziało.
- Dobra, to może opowiedz nam, jak to się stało, że się obudziłaś - zaczęłam.
- Okej, a więc leżałam tam długo, nie wiem ile, ale naprawdę czułam, jakby minął już jakiś rok. I w ogóle, zanim zasnęłam, to słyszałam lekarza, który mówił mojej mamie, że najprawdopodobniej się nie obudzę. Wtedy zasnęłam, śniłam o różnych rzeczach - Nina uśmiechnęła się znacząco, od razu wiedząc, o co mi chodziło. - Kiedy nie śniłam, to czułam, jakbym lewitowała i ogólnie stała się duchem...
- No to niezłą fazę miałaś - śmiał się Mateusz (chyba).
- Daj mi skończyć, wtedy się odzywaj krasnoludku. No więc widziałam, co żeście robili, słyszałam, co mówiliście i w ogóle czułam to, na co aktualnie patrzyłam...

Wszyscy tam się zarumienili, a ja siedziałam pod tym głupim kocem i patrzyłam się na ich twarze. Czułam się dziwnie. Oni byli po prostu sobą, a ja nie dość, że wyglądam, jakbym od roku się głodziła, to jest jeszcze gorzej. Nie wiem, co jest gorsze: to, że tak wyglądam, czy to, że nie czuję się z tym źle i nie jestem głodna. Biorąc pod uwagę mój stan to bardzo niedobrze. Chwilę tak jeszcze siedzieliśmy i postanowiliśmy wrócić do mojego szpitalnego pokoju. Położyłam się na łóżku, a pielęgniarka przyniosła mi obiad. Dzisiaj był to kurczak z ziemniakami. Spojrzałam na to tak troszkę z obrzydzeniem. Spytałam się więc:
- Chcecie coś zjeść? - spytałam, podsuwając im talerz z jedzeniem. Chłopcy rzucili się od razu na kurczaka, a Nina spojrzała się na mnie zmartwiona i powiedziała:
- Nie powinnaś oddawać jedzenia. W twoim stanie powinnaś jeść.
- Wiem, ale ja po prostu nie umiem. Nie będę w siebie wpychać jedzenia na siłę.
- Nie powiedziałam, że masz tak robić - broniła się.

Więcej nie ciągnęła tego tematu. Zjadłam to, co chłopacy mi zostawili, czyli jakieś 3 ziemniaczki. Potem poprosiłam chłopaków, by poszli po jakieś pisemka, a tak ogólnie to chodziło mi o to, bym została sama z Niną.
- Mikołaj chyba się w tobie zadużył - powiedziała i uśmiechnęła się znacząco.
- Serio?! Nie zauważyłam tego jakoś.
- To dlatego, że on jest nieśmiały - kontynuowała.
- Ja pierdole. Tego serio nie widać. No jest nawet nawet, ale ja do końca nie wiem, co do niego czuje. Wiesz, jak to jest z moimi uczuciami.

Zrozumiała mnie, bo ona wie dosłownie wszystko o moim życiu. A ja wiem wszystko o niej. Zaczęłyśmy rozmawiać na babskie tematy. Skończyło się na tym, że rozmawiałyśmy o tym, jak radzić sobie z okresem w szpitalu XD. Powiedziałam, że aktualnie mam okres. Ona wpadła na pomysł i po chwili zadzwoniła do chłopaków, żeby kupili też dwie czekolady. Słyszałam wszystko i cicho jej podziękowałam. Ona wie, jak czekolada działa na mnie podczas okresu.

Po parunastu minutach do pokoju wyparowali chłopcy. Ubrania mieli podarte, w rękach trzymali złamane róże. Cali roztrzęsieni zaczęli opowiadać, co się stało i opisali sprawcę. Nagle do pokoju wszedł Nathan, a oni chórkiem powiedzieli:
- To on!!

 ̄﹏ ̄ ̄﹏ ̄ ̄﹏ ̄ ̄﹏ ̄ ̄﹏ ̄ ̄﹏ ̄

Przeczytałeś /aś - skomentuj

Wakacyjny Misz-MaszOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz