24.

20 0 0
                                    

Nathan's POV:

Widziałem ją, moją piękną Inezkę? Była troszkę rozmazana, ale lepsze to niż nic. Chłopak odpuścił i odszedł. Ja powoli odpływałem. Chwilę się zdrzemnąłem. Obudziłem się, a dziewczyny nie było już, że mną. Powoli wstałem i się otrzepałem. Prawie się wyjebałem. Nie miałem sił, żeby stać na własnych nogach. Ruszyłem do domu. Po jakiejś godzinie byłem na miejscu. Wspiąłem się po schodach i padłem na moje łóżko. Zasnąłem.

Obudziłem się około 12. Do moich uszu dotarł dźwięk puszczonej wody w wannie. Miałem totalnego doła. Wszystko mnie bolało, więc postanowiłem iść się zbadać. Martwiłem się o mnie. Powoli wstałem, brzuch rozpierdalał mnie od środka. Wolno wybrałem się do szpitala. Niby niechcący do tego szpitala co Inez. Poszedłem do doktora, a on mnie zbadał. Okazało się, że mam liczne obrażenia wewnętrzne. Dali mu leki i poprosili, żebym został na obserwacji. Zostałem tydzień. Dzień przed wypisaniem, przeleciałem jeszcze jakąś pielęgniarkę... Albo to była pani doktor... No cóż, nie wiem. Czułem się już dobrze. Postanowiłem iść odwiedzić Inez. Wszedłem do jej pokoju i ku mojemu zaskoczeniu jej NIE BYŁO!! Serce zabiło mi mocniej. Podszedłem do okna i zobaczyłem ją siedzącą z jakąś dziewczyną. Postanowiłem zrobić jej niespodziankę i kupić kwiaty. Poszedłem więc do sklepu. W kwiaciarni spotkałem jakiś trzech typów. Strasznie blokowali kolejkę, więc podszedłem bliżej, żeby ich wyprosić, ale niechcący usłyszałem:
- Myślisz, że kwiaty spodobają się Ninie? - powiedział jeden.
- A te spodobają się Inez?

W tym momencie mnie krew zalała. Byłem wkurwiony, ale nie dawałem tego po sobie poznać i podsłuchiwałem dalej.
- Ochocho... Czy ja dobrze słyszę, że te kwiatki to dla Inez? Stary, od kiedy ona ci się podoba? - powiedział ten od Niny.
- Od kiedy wiem, że ja jej też - odparł z głupawym uśmieszkiem.
- A ja wolę byś szczęśliwym singlem i ruchać wszystkie laski - wszyscy wybuchli śmiechem. - Związki to tylko same problemy...

Jego ostatnie słowo odbijało się echem w mojej głowie. Czy on powiedział, że dziewczyny są problemem? Że moja Inezka jest PROBLEMEM?! Wyjebie mu. Oni wszyscy pożałują. Niech no tylko wyjdą z tej kwiaciarni. Pożegnałem chwilę, wtedy oni zapłacili i wyszli. Ja szybko dałem kwit i poszedłem za nimi. Jeszcze przed wejściem do szpitala dogoniłem ich i popchnąłem tego, co chciał mi odbić moją Inez.
- Co jest kurwaa?! - odwrócił się i spojrzał na mnie.
- Gówno kurwa!! - wrzasnąłem mu w twarz i jebnąłem go. Walnąłem kilka razy w jego twarz. On się złożył i ułożył w pozycji embrionalnej gdzieś na boku. Potem zająłem się tymi dwoma. Minęło parę chwil. Ochłonąłem. Zauważyłem jakąś dziwkę pod latarnią. Zgarnąłem ja i poszliśmy do ciemnej uliczki.

Odpiąłem spodnie i rozkazałem jej uklęknąć. Wykonała moje polecenie i pomogła pozbyć się moich majtek. Ściągnęła je do kolan i włożyła mojego ,,przyjaciela" do ust. Tam, gdzie nie dosięgała, pomagała sobie rękami. Jak na dziwkę, to robiła to zajebiście. Chwyciłem ją za włosy i lekko ją kierowałem. Uspokoiłem się dzięki niej. Rozluźniłem się i spuściłem jej do buzi. Połknęła, lekko się uśmiechnęła i powiedziała:
- Ale słodkie...
- Bo to ja... - odparłem i również się uśmiechnąłem. - Daj mi swój numer.
- Okej - powiedziała i wyciągnęła markera.

Na ręce napisała mi swój numer, a obok napisała swoje imię - Maja. Nad ,, j " narysowała serduszko. Lubię, jak dziewczyny tak robią. Podziękowałem i zgodnie z prawdą powiedziałem, że na pewno zadzwonię. Ona robi to zajebiście. Właśnie w momencie, kiedy wyszła, przypomniałem sobie, czemu to robiłem. Wybrałem się więc z powrotem do szpitala. Kiedy byłem przy miejscu, gdzie ci frajerzy próbowali się ze mną bić, zobaczyłem, że ich już nie ma.

,, Pewnie ktoś się zlitował i wziął ich do środka" - pomyślałem.

Dalej byłem wkurwiony, ale troszkę mniej. Wszedłem do szpitala. Szedłem spokojnie. Wtedy spostrzegłem, że nie mam żadnych kwiatów, ani czekoladek. Zatem wstąpiłem do najbliższego sklepu i kupiłem jej coś, czyli czekoladę i jakiegoś kwiata.

Wszedłem do właściwego pokoju i tam zobaczyłem tych trzech typów, którzy patrzyli się na mnie zszokowani tak jak wszyscy. Nagle chórkiem powiedzieli:
- To on!!

 ̄﹏ ̄ ̄﹏ ̄ ̄﹏ ̄ ̄﹏ ̄ ̄﹏ ̄ ̄﹏

Przepraszam was, ale no niestety wena mi troszke uciekła 🤐

Przeczytałeś/aś - skomentuj

Wakacyjny Misz-MaszOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz