6.

71 3 4
                                    

  Po przebudzeniu się, wstałam i zobaczyłam, że koleżanki, z którymi byłam w namiocie jeszcze śpią. Sprawdziłam godzinę - 6:54. O 7 zwykle była pobudka, więc wpadłam na pewien pomysł.
 
  Wyszłam z namiotu i poszłam do hangaru. Chwyciłam najbliższy garnek i łyżkę. Po cichu podeszłam do mojego namiotu i już chciałam zacząć bić w garnek, gdy nagle poczułam czyjeś ręce na moich.
- Ciiii... Nie rób tego - usłyszałam męski glos. Odwróciłam się i ujrzałam Marcina stojącego przede mną w samej bieliźnie.

I ten jego sześciopak 😍😍.

  - Dobrze, spokojnie. Już odkładam - powiedziałam, ale on nadal trzymał moje rece. - Naprawdę. Widzisz?!
- Dobra mogę ci uwierzyć - uśmiechnął się, przy tym ukazując białe zęby. Po chwili puścił moją dłoń, a drugą przyłożył do ust. Lekko musnął ja wargami i opuścił.

Byłam w siódmym niebie.

  Potem dziewczyny z namiotu się obudziły i zaczęłyśmy robić śniadanie. Obrałyśmy ogórki i pokrołyśmy pomidory. Posmarowłyśmy kanapki. Niechcący szturnęłam jakiś garnek i wtedy się zaczęło:
Wszyscy zaczęli się budzić. W pośpiechu chwytali swoje menażki. Podbiegli wszyscy i zaczęli brać co popadnie. Ktoś chwycił mój scyzoryk. Nagle poczułam czyjąś dłoń na mojej i w następnej chwili już nie miałam kanapki w reku. Spojrzałam się w bok i widziałam jakieś dziecko, biegające z moja kanapką. Każdy się rozpychał. Popychali się.

  W końcu się dobiłam do jedzenia i wzięłam sobie kanapki, i nałożyłam ogórki. Razem z dziewczynami poszłyśmy pod altankę. Nagle ujrzałam pięknego chłopaka zmierzającego ku nam z uśmiechem. Wszyscy usiedliśmy i zaczęliśmy jeść.
- Smacznego, jak jeszcze nie mówiłam - powiedziała Marika. Ona tak zawsze. I za to ja wszyscy kochamy 💜.
- To co po śniadaniu znów hazard? - zapytał Marcin. - Ja oczywiście też będę grał.
- To ja odpuszczam sobie grę dzisiaj. - odparłam, bo nie chciałam jego towarzystwa. Wolałam pograć sobie z przyjaciółmi.

Co z tego, że on mi się podoba. Mam go gdzieś. " Wezmę " go na dystans XD.

  Postanowiłam iść do namiotu i sobie poczytać. W chwili gdy dotknęłam zamka usłyszałam pisk :
- Inez Inez Inez, szybko. Przyjechali... - krzyczała Klaudia wraz z Mariką.
- Ale kto.... O!!!  To Hubert i Patryk!!!

  Hubert jest starszy od Patryka i starszy ode mnie o rok. Ma krótkie brązowe włosy i zielone oczy. Wąska ciemniejsza linia to jego usta. Z daleka wyglądają jak taka kreska namalowana szminką. Był ubrany w wąskie rurki z niskim kroczem i białą koszulkę, która była jakoś o dwa rozmiary za duża. Całość wyglądała całkiem ładnie. Chociaż nie znałam Huberta z tej strony. Z tej atrakcyjnej strony, ale nie powinnam tak mówić, bo Klaudia byłaby na mnie zła, mimo że ma chłopaka.

  Natomiast Patryk jest mały. Sięga mi do żeber i ma burze włosów na głowie. Jego czupryna ma jakieś 35 cm długości. Chłopak ma ładne duże, niebieskie oczy i lekko zadarty nos. Jego usta są male i pełne. Był ubrany w elegancką koszulę i kantówki. On jest takim elegantem. Jak ostatnio byliśmy u nich, w moje urodziny, to był podobnie ubrany, ale do niego to pasowało. Wszystkie tak mówiłyśmy.

  Zaczęłyśmy biec. Ja oczywiście prawie się potknęłam o czyjeś torby, ale biegłam dalej. Szybko podeszłam do mniejszego - Patryka i przywitałam się z nim wielkim przytulasem. Odwzajemnił uścisk i przytulił resztę dziewczyn.
- Czemu dopiero teraz przyjechaliście? A nie wczoraj, jak wszyscy? - zapytała Klaudia.
- Bo dzisiaj w nocy wróciliśmy z gór i zanim żeśmy się spakowali to dopiero teraz jesteśmy. - Odpowiedział z szerokim uśmiechem Hubert.
- Aham, dobrze wiedzieć.

Wakacyjny Misz-MaszOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz