31.

19 0 0
                                    


   Kiedy już odkleiliśmy się od siebie, zaczęła się ulubiona piosenka Hope, a że nuta była zajebista do tańczenia, to od razu ruszyłyśmy na parkiet. PJ został na loży i dalej pił, a my jak wariatki zaczęłyśmy tańczyć. W sumie to trudno było to nazwać tańcem, ale no. Można powiedzieć, że skakałyśmy i wymachiwałyśmy rekami w rytm muzyki.

   Ustawiłyśmy się w kołku ( bardziej trójkącie ) i nagle kilku typków przyłączyło się do nas. W pewnym momencie Nina zaczęła ocierać się o krocze jednego z nich. Hope poszła w jej ślady, a ja spojrzałam się na nie jak na świruski, a potem mój wzrok poleciał na chłopaka obok mnie. On również obserwował całą tę sytuacje, po czym jego wzrok skrzyżował się z moim. Chłopak uśmiechnął się, a na moje policzki wkradł się rumieniec. Pochylił się do mnie i powiedział tak, że tylko ja mogłam usłyszeć:
- Pokażemy im, jak to się robi ? - nie czekał, na moją odpowiedź, tylko od razu położył ręce na mojej talii i zaczął przesuwać nimi wzdłuż mojego ciała. Ja nie pozostawałam mu dłużna i dolną partią mojego ciała zaczęłam ocierać się o przyrodzenie chłopaka, które momentalnie zwiększyło swoje rozmiary, co dało mi wielką satysfakcje. Widziałam spojrzenia dziewczyn, które próbowały mnie naśladować i oczy pozostałych chłopaków, którzy pożerali mnie wzrokiem i zazdrościli chłopakowi za mną. W sumie nie dziwię im się.

  Piosenka się skończyła. Podziękowałam chłopakowi za taniec, a ten ujął moją dłoń, którą po chwili ucałował, mówiąc:
- Uwierz, że przyjemność po mojej stronie. Ale mogłaś tak nie napierać - mrugnął do mnie i oddalił się. Wróciłyśmy z dziewczynami na loże, na której siedział PJ z jakimiś dwiema laskami. Lafiryndy się do niego kleiły, a kiedy się odwróciły i nas zobaczyły, od razu spierdoliły.
- No i co żeście zrobiły ? - wydarł się, żeby było go słychać przez głośną muzykę.
- Nie chcemy, żebyś HIV-a dostał - powiedziała Hope, na co wszystkie wybuchłyśmy głośnym śmiechem. Wypiłyśmy jeszcze parę drinków, po czym oddaliłam się od loży, zmierzając do toalety.

  Łazienka była ładnie urządzona jak na klub. Muzyki prawie w ogóle nie było słychać. Ściany zapewne były dźwiękoszczelne. Weszłam do kabiny.

  Nagle usłyszałam ciężkie kroki. Po chwili ktoś zaczął dobijać się do mojej kabiny.
- Wyłaź stamtąd suko - kończąc to zdanie, mężczyzna wyrwał drzwi z zawiasów i odrzucił je za siebie. Wyciągnął rękę i chwycił mnie mocno za nadgarstek, ciągnąc w swoją stronę. Niestety nie ujrzałam jego twarzy, gdyż oprawca miał kaptur i maskę. Przez chwile przyglądałam się jego oczom. Miał monochromie ( różnobarwność tęczówek ), wiec łatwo było mi je zapamiętać. Mężczyzna sięgał już po moją drugą rękę, lecz z odruchu moja pięść wylądowała na jego twarzy a kolano na kroczu.
- Ty mała zdziro - wysyczał przez zęby i tylko wzmocnił uścisk. Nagle poczułam pieczenie na policzku. Straciłam równowagę i uderzyłam głową o umywalkę. Poczułam krew spływającą po moim policzku. Łzy leciały mi strumieniami. Nie panowałam już nad własnym ciałem. ,,Puść mnie. Błagam, przestań !" - krzyczała moja podświadomość, lecz żadne słowo nie opuściło moich ust. Oprawca wyjął coś zza pleców i unieruchomił mi nadgarstki, po czym podwinął mi sukienkę i zaczął zdejmować pończochy.
- Ulala. Dla kogo się tak wystroiłaś ? - Każde jego słowo odbijało się echem w mojej głowie. W miejscach, gdzie jego palce spotykały się z moją nagą skorą, czułam, jakby wypalało mi wszystko w środku. Nogi miałam już jak z waty. Poddałam się. Najzwyczajniej w świecie się poddałam.

  W momencie, kiedy oprawca miał ściągnąć mi bieliznę, ktoś wparował do łazienki.
- Co jest kurwa ?! - po głosie poznałam chłopaka, z którym tańczyłam. Usłyszałam dźwięki walki, a po chwili huk drzwi.
Nagle koło mnie pojawił się chłopak. Patrzył na mnie z żalem i współczuciem wymalowanym na twarzy. Pomógł mi wstać i asekurował moje ciało. W jednej sekundzie łzy przestały lecieć, a mnie wróciły siły.
-Chodź. Zabierajmy się stad - wziął mnie ostrożnie na ręce, a kiedy nie usłyszał sprzeciwu, wzmocnił uścisk. Wtuliłam się w jego tors i już chciałam zasypiać, gdy ten powiedział:
- Niunia, to nie jest najlepszy pomysł. Chyba że chcesz wylądować na ulicy.

  Nie zrozumiałam, o co mu chodzi, więc otworzyłam oczy. Chłopak postawił mnie na chodniku i podszedł do ścigacza obok mnie.
- Ty chyba żartujesz... - powiedziałam, a na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech.
- Nie dlaczego ? Twoi znajomi pojechali, a ja pomyślałem, że nie chcesz wracać sama wiec no - uśmiechnął się.
- To jest klub. W klubach się pije przecież - powiedziałam zmieszana.
- Tu cię zaskoczę, ale nic nie piłem. Od początku było mówione, że to ja mam wszystkich odwozić.
- I mam ci po prostu uwierzyć ? - Zapytałam z szerokimi oczami.
- No musisz, jeżeli nie chcesz wracać do domu sama i to jeszcze w tych butach - on chyba czytał mi w myślach, bo buty kompletnie mnie uwierały.

  Skinęłam głową, przyznając mu racje i posłusznie wsiadłam na lśniącą, nowiutką Hondę w kolorze szmaragdu. Chłopak podał mi kask, po czym sam wsiadł. Odpalił silnik. Ten warkot to była po prostu muzyka dla moich uszu. Od zawsze kochałam motocykle, a moim marzeniem było przejechać się na jakimś. Jak widać, marzenia się spełniają. Z rozmyśleń wyrwał mnie glos chłopaka:
- Jak nie chcesz spaść, to radzę ci się trzymać księżniczko.
Posłuchałam się go i splotłam palce przy jego brzuchu. Mężczyzna spiął się na ten gest, a ja mogłam wyczuć jego sześciopak.

  Ruszyliśmy. Alkohol wyparował całkowicie z mojego organizmu. Wszystko migało mi przed oczami. To było najlepsze uczucie na świecie. Czułam się tak lekko. Kiedy chłopak przyspieszył, wzmocniłam uścisk i zauważyłam w lusterku, że się uśmiechnął na ten gest. Zatrzymaliśmy się na chwile na stacji, żeby ten mógł zatankować.
- Dokąd tak właściwie cię wiozę ? - spytał.
Podałam mu dokładny adres, po czym z powrotem wsiedliśmy na motocykl.

  Po około 5 minutach byliśmy już na miejscu. Chłopak zgasił maszynę i poszedł za mną do budynku. Przy moich drzwiach odwróciłam się do niego i powiedziałam:
- Dziękuję ci za dzisiaj... - zamyśliłam sie - właściwie dalej nie znam twojego imienia - uśmiechnęłam się.
Chłopak zbliżył się do mnie. Jego usta ułożyły się w słodkim uśmiechu. Nachylił się, pocałował mnie w czoło i powiedział:
- Wszystko w swoim czasie niunia. To nie było nasze ostatnie spotkanie.
Odwrócił się i odszedł, a ja odprowadziłam go wzrokiem do windy.  

Wakacyjny Misz-MaszOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz