26.

10 0 0
                                    

Hope POV:

  Jezu co za idiotka. Po chuj skakała za mną ? Ja pierdole czy ona jest normalna. Przecież ja tutaj kulturalnie kurwa próbuje się zabić, a ona łapie mnie za rękę i skacze za mną. Czy tak zachowują się normalne osoby ? No nie sądzę... szkoda, że tam na dole ustawili to dmuchane, gumowe coś. I to tylko pod naszym oknem. Albo się bali, że ja będę chciała uciec, albooo to Inez miała takie plany. Kto wie jak, to jest z tą dziewczyną. Jedna rzecz mnie ciekawi. A mianowicie, czemu Inez się nie budzi... ja już wczoraj się obudziłam. A ta dalej śpi.

  Najbardziej teraz denerwuje mnie ta aparatura do niej podłączona. Wszystko pika jak pojebane. Może ona chciała się zabić i tylko czekała na taki moment. Spojrzałam w jej stronę. Spała tak spokojnie. Podobno jak się umrze we śnie, to nic nie boli. A może jej pomogę ? Chwile tak leżałam, patrząc się na nią. W końcu doszłam do wniosku, że to będzie dobry pomysł. Wyciągnęłam rękę w stronę aparatury, mój palec był już tak bardzo blisko. Nagle do pokoju weszła ta wkurzająca pielęgniarka.
- Co ty robisz ? - zaczęła swój wykład - czy ty jesteś poważna ? Dlaczego chcesz ją zabić ??

  Ja natomiast milczałam. Powoli wycofałam rękę, patrząc na jej reakcję. Położyłam się i spokojnie powiedziałam :
- Nie będziesz, mi mówić co mogę, a czego nie.
Ona tylko parsknęła śmiechem.
- Coś cię kurwa bawi ? Odpierdol się ode mnie - czułam, jak dźwięk mojego głosu rozchodzi się echem po korytarzu.
- Jestem twoją matką Nicole. A śmieję się z twojej postawy, bo mieszkasz ze mną i będę ci mówić, co masz robić, kiedy i z kim.

Właśnie wkroczyła na bardzo cienki lód.

-NIE MA TU ŻADNEJ NICOLE. Ja jestem Hope, a nie jakaś Nicole. Przestań rządzić się moim życiem.
- Niedawno chciałaś się zabić. To nie ja cię do tego zmusiłam.
W tym momencie nie wytrzymałam. Jej ton głosu, taki spokojny i zrównoważony, doprowadził mnie do takiego wkurwa, że aż wstałam i podchodząc do niej, na jednym wdechu powiedziałam :
- Ha ha. A powiedzieć ci coś ? Chciałam zabić się przez ciebie. Żeby się od ciebie uwolnić raz na zawsze - w tym momencie stałam niebezpiecznie blisko niej - A teraz wypieprzaj mi stąd.
Odwróciłam się i poszłam na łóżko. Z każdym krokiem jedna łza spływała mi po policzku.

Inez POV :

  Ale mnie głowa napierdala. Cholera... znowu ta głupia pikawka. Nie mogłam otworzyć oczu. Byłam taka zmęczona. Wszystko mnie bolało. Oo... a co to ?
- Nie ma tu żadnej Nicole - jaka Nicole ? Czyi to głos ? Nie mogę poznać. - Powiedzieć ci coś ? Chciałam się zabić przez ciebie. Żeby się od ciebie uwolnić raz na zawsze.

  Potem usłyszałam tylko trzask drzwi, a po drugiej stronie cichy szloch. Próbowałam otworzyć oczy. Po parunastu minutach w końcu mi się udało. Powoli otworzyłam oczy. To Hope płakała na swoim łóżku. W tym momencie zrobiło mi się najnormalniej w świecie przykro. Wstałam, uważając na wszystko dookoła i podeszłam do niej. Usiadłam na jej łóżku. Dziewczyna, co bardzo mnie zdziwiło, od razu się do mnie wtuliła. To było dziwne, ale najwyraźniej tego potrzebowała, więc odwzajemniłam uścisk.
- Co się stało ? - spytałam, powoli się od niej odklejając.
- N-nic. Ni-ie wa-ażne. - Odparła i starała się opanować, ale coś jej nie wyszło.
- No mów, wiem, że między nami było różnie, ale wygadanie się komuś pomaga. Uwierz.
Spojrzała się na mnie, westchnęła, widząc, że nie odpuszczę i zaczęła :
- To moja mama. Przełożona pielęgniarek, która ciągle na mnie wrzeszczy. Jakiś czas temu strasznie pokłóciłyśmy się, bo ja chciałam zrobić sobie rękaw, czyli całą rękę w tatuażach i kolczyki na twarzy - tu wskazała na brew i nos. - Kiedy ta się o tym dowiedziała, w ogóle z domu mi wychodzić nie pozwalała. Byłam uziemiona. Nawet do szkoły nie chodziłam, chociaż to akurat uważam za plus całej tej sytuacji, ale wracając.  Miałam już tego dość, bo to nie była pierwsza nasza kłótnia. Postanowiłam więc uciec z domu. To nie był pierwszy raz naprawdę. Spakowałam wszystkie moje rzeczy i już chciałam wychodzić, gdy ta nagle wyskoczyła zza drzwi i na siłę ciągnęła mnie do mojego pokoju. Ja się wyrwałam, ale zostawiłam swój bagaż i po prostu wyszłam z domu, a wręcz wybiegłam. Wsiadłam na mojego ścigacza i ruszyłam, najszybciej jak się da. Drogę widziałam jak przez mgłę, gdyż w pewnej chwili łzy zaczęły napływać mi do powiek. To był chyba pierwszy raz, kiedy ja płakałam przez nią. Ogólnie dosyć często mamy spiny, ale nigdy do takiego stopnia, żebym to ja płakała. W sumie to reszty się możesz domyślić, bo to było całkiem niedawno - tutaj wysiliła się na minimalny uśmiech. - Wiesz co ? Masz rację, teraz czuję się taka wolna...

  Siedziałyśmy tak chwile w ciszy, gdy dziewczyna nagle się wyprostowała z wielkim bananem na twarzy. Przyznam, że trochę to było straszne, ale nie drążyłam tego.
- Straszne tu nudy nie uważasz ? - zagadnęła po chwili. - Ej mam szalony pomysł, wchodzisz w to ?
- Ymm... no nie wiem, nie wiem. A co takiego wspaniałego wymyśliłaś ? - odparłam, lekko się odchylając do tyłu i nie spuszczając wzroku z dziewczyny.
- Może byśmy tak wyszły ukradkiem z tego szpit.... - Nie dane jej było skończyć, gdyż do pokoju weszła Nina, a za nią jakaś kobieta, którą kojarzyłam i to dość mocno. Nina podeszła i mnie przytuliła, a kobieta dalej stała w progu i mi się przyglądała.
- Własnej matki nie poznajesz ?
- M-mama ? - Zapytałam zszokowana i zła. No bo się kurwa matka nagle  znalazła. Nagle se o córce przypomniała. Nigdy jej przy mnie nie było, a o Maćku już nie wspominając. Ona, wraz z moim tata, nigdy się nami nie interesowali. Ciekawe, czego tym razem chce...
- A mnie nie przytulisz ? - Zapytała z widoczną złością. Co ją napadło ? Okres ma czy co ? Po tym wyszła, trzaskając drzwiami. Aż mi się głucho zrobiło w uchu.

  Spojrzałam się tylko ukradkiem na Hope, która przyglądała się tej sytuacji. Na jej twarzy można było zauważyć zdziwienie, ale i zrozumienie. Po chwili Nina poszła po pielęgniarkę, żeby ta zmieniła mi kroplówkę. Chwilę siedziałyśmy w ciszy.
- Wiesz co ? Chyba masz racje... - zaczęłam.
- Oczywiście, że mam. To jest świetny pomysł. Ty się uwolnisz od twojej matki, a ja od mojej. Razem raźniej, jak to mówią.

《》《》《》《》《》《》《》《》

Przepraszam za moją długą nieobecność miśki.

Przeczytałeś/aś - skomentuj 💋💗

Wakacyjny Misz-MaszOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz