Violetta's Pov
Mijał dzień za dniem, minuta za minutą, sekunda za sekundą. Każdy dzień to rutyna - wstaje, idę do Studia, spędzam czas z przyjaciółmi, wracam do domu, śpię. Ale nie, ten dzień jest inny. Dzisiaj są moje osiemnaste urodziny, na które zaprosiłam moich przyjaciół, Leona i rodzinę. Wczoraj zapisałam się na prawo jazdy, a w międzyczasie Leon nauczył mnie jeździć. Przyznam jest świetnym instruktorem i chłopakiem oczywiście. Francesca i Camila zostały u mnie na noc, aby od rana pomóc mi w przygotowaniach, które trwają już 2 dzień. Wczoraj byłyśmy po napoje, jedzenie i jakieś dekoracje. Wszystko to nie odbywa się w moim domu, ale na ogromnej sali. Dziewczyny sugerowały mi, że skoro dzisiaj wkraczam w dorosłość to pewnie upije się, ale ja jestem temu przeciwna. Chcę ten dzień zapamiętać, każdą chwilę, bo przecież osiemnaście lat ma się tylko raz, prawda?
Ubrałam na siebie zwykłe szorty, bluzkę na ramiączkach, a włosy związałam w niechlujnego koka. Wykonałam poranne czynności i zeszłam na kuchni, gdzie dziewczyny spożywały śniadanie.
- Hej - usiadłam na krześle obok wyspy kuchennej i przysunęłam do siebie miskę, gdzie nasypałam płatków, a następnie nalałam mleko.
- Masz pięć minut na zjedzenie śniadania i zabieramy się za dekoracje. Zanim dojedziemy na salę zajmie nam to dziesięć minut, a za godzinę chłopaki planują przyjechać - przysłuchiwałam się Francesce.
- W porządku, - zgodziłam się i właśnie kończyłam jeść moją porcję - a gdzie jest Ludmiła? - zorientowałam się, że w pobliżu nie ma nigdzie blondynki.
- Jest w pokoju, przebiera się - odparła Camila, która pojawiła się nagle w kuchni.
- Jestem, jedziemy? Cześć Violu - posłała mi uśmiech Ludmiła, która pojawiła się w wejściu do kuchni. Schowałam miskę i łyżkę do zmywarki, po czym pobiegłam na górę po butelkę wody i telefon. Kiedy zeszłam na dół, nałożyłam na nogi zwykłe trampki i wyszliśmy z domu.
***
Długie stoły były już pokryte papierowym obrusem, a naszym zadaniem było przystroić pomieszczenie jak i stoły oraz krzesła. Jako pierwsza sięgnęłam po reklamówkę, w której znajdowały się jeszcze nie napompowane balony.
- Dziewczyny - zwróciłam się w ich stronę - zaczniemy od balonów - uśmiechnęłam się szeroko wiedząc co zaraz będzie się tu działo. Wzięłyśmy po dwa balony i zaczęłyśmy dmuchać w międzyczasie wypuszczając je co powodowało, że leciały w nieznanym kierunku przy okazji pierdząc. Śmiałyśmy się i wygłupiałyśmy zamiast szykować wszystko, a "wygłupy" zajęły nam więcej czasu niż mogłam się spodziewać. Chłopaki zdążyli przyjechać i nakryć nas na tym.
- Wspaniale pracujecie - zaczął się z nas śmiać Diego, który razem z resztą pojawili się w wejściu.
- Może chcesz do nas dołączyć? - spojrzała na niego Francesca, przygryzając wargę.
- Ja podziękuje, lepiej weźmy się do roboty. Jest coraz mniej czasu - pogonił nas. Napompowałam balon i związałam go, aby nie uciekło powietrze. Tak zrobiłam też z kolejnymi, które następnie białą nitką związałam razem.
- Jestem, przepraszam przeciągnęło się trochę - do sali wszedł Leon - cześć kochanie - podszedł do mnie i pocałował.
- Cześć, gdzie byłeś? - spytałam z zmarszczonymi brwiami.
- Dowiesz się później - uśmiechnął się do mnie tajemniczo i wziął z mojej ręki balony.
- Jak dla mnie to on szykuje jakąś niespodziankę - obok mnie pojawiła się Camila, a następnie Francesca.
CZYTASZ
Od miłości do nienawiści | leonetta
FanfictionViolettcie po pojawieniu się Roxy w Studiu, zostają tylko wspomnienia po Leonie. Ból kiedy widzi ich razem, łamie jej serce, łamie ją całą. Jednak w pewnym momencie ból się kończy, a zastępuje go szczera nienawiść do szatyna. Jak głęboko musiał zran...