013 "Potrzebujesz pomocy, Violu"

1.2K 43 16
                                    

2 miesiące później

Violetta's Pov

Występ okazał się wielkim sukcesem, który został rozpowszechniony po wielu krajach. Wspomogliśmy Antonio finansowo pomimo tego, że był bardzo temu przeciwny. Na szczęście koniec końców zgodził się, a na końcu cieszył się, że nie straciliśmy wiary. Moja praca z Roxy przyniosła wiele zmian - zostałyśmy bliskimi przyjaciółkami, a nasza praca okazała się dobra, a nawet powiedziałabym bardzo dobra. Rosa jest naprawdę świetną osobą i w pewnym stopniu zastępuje mi Ludmiłę, której wyjazd przedłużył się o następne 2 miesiące, wyczujcie moją radość. Ja rozumiem, że to jej tata i ona ma prawo z nim spędzać czas, ale spójrzmy prawdzie w oczy - to w Buenos Aires ma dom, rodzinę i przyjaciół, nie w Afryce.

Stosunki między mną, a Leonem są zimne. Jesteśmy dla siebie oschli nawzajem, chociaż nie przestałam go kochać. Nadal jest dla mnie takim samym ważnym Leonem jak na początku i to się nie zmieni. W ciągu tych dwóch miesięcy próbowałam wykorzystać jakoś sytuację jaka panowała i panuje między mną, a Roxy w celu zbliżenia się do Leona, naprawieniu relacji, ale na marne. Za każdym razem odpychał mnie ze zdwojoną siłą aż w końcu postanowiłam odpuścić. Jego bluza prawie straciła swój zapach, który mi po nim został. Nadal zdarza mi się płakać, ale nie tak często jak na początku. W pewnym stopniu przyzwyczaiłam się do zaistniałej sytuacji, ale kiedy widzę jego całującego się z Roxy, serce mi po prostu pęka.

Z Felipe zbliżyłam się z etapu przyjaźni na pewien typ "zauroczenia". Mogę otwarcie przyznać, że bardzo mi się podoba. On sam często zachowuję się jakby był moim chłopakiem przez co czasem go upominam, a on smutnieje. Nie lubię mu sprawiać przykrości, ale naprawdę posuwa się za daleko. Ja nie będę z nim, to chwilowe.

- Ludmiła wracaj wreszcie - marudzę jej do telefonu od pięciu minut.

- Violetta daj w końcu z tym spokój. To mój tata i chcę też z nim spędzić trochę czasu.

- Ale ja też cię potrzebuję.

- Wiem i przepraszam, że pojechałam. Zostawiłam cię sama ze sprawą o nazwie 'Leon'.

- Nie mam ochoty o nim rozmawiać - mruknęłam oschle. Samo wymienienie jego imienia powoduje u mnie dziwne uczucia.

- On nadal jest z Roxy?

- Tak i nie zanosi się na to żeby się rozstali. Życzę im dobrze, chociaż nie ukrywam, że to ja chciałabym być na jej miejscu - wydęłam wargę.

- Zobaczysz, kiedyś zrozumie, że ciebie kocha i kochał.

- Wiesz co na ten temat sądzę - westchnęłam.

- Nie wiem co siedzi w twoim mózgu wielkości orzeszka, ale wiedz, że nigdy w życiu nie widziałam bardziej zakochanej pary od ciebie i Leona. Codziennie biło od was tą chemią, świat widzieliście przez różowe okulary, a ja miałam aż tego dość, że przechodząc obok was pachniało tęczą.

- Tęczą? Od kiedy tęcza pachnie? - parsknęłam do telefonu.

- Przymknij się i słuchaj - odparła twardo - poczekaj jeszcze trochę, ale wiesz, nie obraziłabym się gdybyś jedna była z Felipe..

- Nawet nie zaczynaj - ostrzegłam ją.

- Dobra - rzuciła od niechcenia - muszę kończyć, tata przyszedł. Pozdrów wszystkich, cześć! - zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć, rozłączyła się. Westchnęłam i schowałam telefon do torebki. Jestem w drodze na spotkanie z Camilą i Francescą, które stwierdziły, że spędzamy mało czasu ze sobą i należy to nadrobić. Zgodziłam się, bo jednak jest w tym prawdy, ostatnio bardzo mało spędzam z nimi czasu. Nie chcę się od nich oddalać.

- Cześć - przywitałam się, siadając na wolne krzesło.

- A teraz spędzimy trochę czasu z naszą przyjaciółką - uśmiechnęły się, a ja odwzajemniłam ich uśmiech delikatnie - no nie, nie wierzę cały czas chodzisz tak samo - spojrzałam na nie pytająco - smutna, Violetta.

- Po prostu nic nie idzie po mojej myśli. To będzie naprawdę głupie co powiem, ale odechciewa mi się żyć - oparłam głowę o rękę.

- Potrzebujesz pomocy, Violu - powiedziała Camila, która ze smutkiem patrzyła na mnie.

- Potrzebuję wsparcia, zrozumienia i pokochania. Czy ja tak wiele wymagam? - rozłożyłam bezradnie ręce.

- Musisz w końcu stanąć na nogi. Od trzech miesięcy ciągle myślisz o Leonie i przez ten czas starałaś się do niego zbliżyć na marne. Dlaczego nie zaczniesz żyć na nowo? Z Felipe. Z Tomasem, z kimkolwiek. Ile czasu jeszcze ci to wszystko zajmie? - mówiła Fran, patrząc mi prosto w oczy.

- Dlaczego nie potraficie mnie zrozumieć? Doskonale wiecie ile Leon dla mnie znaczy.

- Ale on cię nie kocha - wybuchła. Patrzyłam na nią przez chwilę, a następnie wstałam i ze łzami w oczach wyszłam z lokalu. Szłam przed siebie, powstrzymując się przed wypłynięciem łez.

- Violetta - zostałam chwycona za nadgarstek, a moim oczom ukazała się Francesca i Camila - to nie tak..

- A jak? Wystarczy tylko powiedzieć, prawda? Gdzie byłaś przez ten czas kiedy potrzebowałam pocieszenia i pomocy? Mówisz to dopiero wtedy, kiedy widzisz jak bardzo ze mną jest źle. Zajęłyście się sobą, a o mnie zapomniałyście. Sama nie wiem kim dla mnie jesteście.. - powiedziałam, a z moich oczu wypłynęły łzy. Nie czekając na ich odpowiedź ruszyłam przed siebie, a co jakiś czas ścierałam z policzków mokre ślady łez.

Kiedyś, kiedy miałam trudny czas z tatą wspierałam je pomimo tego jak bardzo mi samej było źle. One były w stosunku do mnie podobne, ale wtedy jeszcze miałam Leona. Teraz, kiedy potrzebuję tego wsparcia i pocieszenia najbardziej, nie upominając się o nie, one zajmują się sobą. Nie na to zasłużyłam.

- Odbierz, proszę - mówiłam do siebie przez łzy. W końcu połączenie zostało zaakceptowane.

- Halo, Violu? - usłyszałam głos mojej cioci.

- Angie, proszę wróć - łkałam.

- Violetta, co się dzieje? - spytała poważnie.

- Potrzebuję cię - starłam drżącą dłonią łzy.

- Coś w domu nie tak?

- Nie, tam jest dobrze, ale ze mną jest źle - przymknęłam powieki przez co z moich oczu wydostały się kolejne łzy.

- Violu, kochanie.. daj mi dwa dni, dobrze?

- Ufam Ci - odparłam cicho.

- W takim razie muszę kończyć, załatwię wszystko co muszę i wsiadam w samolot. Do zobaczenia - powiedziała i się rozłączyła.

Pomyślicie sobie, że mogłabym zwrócić się z pomocą do taty, ale on przeżywa moje problemy dwa razy mocniej niż ja. Angie to jedyna osoba, która będzie mi wstanie pomóc czy pocieszyć. Zawsze miałam ją pod ręką, ale kiedy wyjechała do Francji wszystko się zmieniło. Brakuje mi jej, brakuje mi czasu spędzania z nią, tak jak dawniej.

Powoli zaczynam popadać w depresję.

***

Od miłości do nienawiści | leonetta Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz