018 "Przyjacielskie wyjście?"

1.1K 47 10
                                    

4 dni później

Violetta's Pov

Dzisiaj odbywa się moja pierwsza próba z Leonem. Nie jestem do tego przyjaźnie nastawiona i nie zmienię zdania, dla mnie ten chłopak przestaje istnieć. Choć to brzmi absurdalnie, bo przecież nagle nie zamieni się w powietrze to po prostu zaczynam go nienawidzić. I wierzcie mi lub nie, ale naprawdę miłość przeradza się w nienawiść. Chcę zacząć go traktować jak przyjaciela, kolegę, znajomego i chcę zakochać się w Felipe. Choć to plan do bani to zaryzykuję, bo przecież do odważnych świat należy.

- Cześć - do sali od śpiewu wszedł Verdas.

- Cześć - rzuciłam i oparłam się o stolik stojący po prawej stronie.

- Zaczynamy? W ogóle masz coś naszykowane? - spytał, patrząc na mnie.

- Nie mam nic, a ty? - spojrzałam na niego, a w moim brzuchu wszystko przewróciło się do góry nogami. Nigdy nie przestanę mówić, że ma najpiękniejsze oczy ze wszystkich.

- Mam napisaną piosenkę, ale nie wiem czy będzie ci odpowiadać - odparł.

- Pokaż - chłopak sięgnął ręką do torby, a z niej wyciągnął piosenkę. Zaczęłam czytać i zmarszczyłam brwi - całkiem niedawno napisałam dosłownie kawałeczek podobnej piosenki, a powiedziałabym raczej takiej samej - przygryzłam wnętrze policzka i spojrzałam na niego z wyczekiwaniem. Na jego twarzy pojawiło się widoczne zmieszanie.

- To może być? - powiedział po chwili ciszy. Przytaknęłam i stanęłam przed keyboardem, zaczęłam grać, a Leon zaczął śpiewać.

- No me digas lo que piensas, creo que lo sé. Solo mirame un instante y adivinaré... Qué dificil fue querernos y dejarnos de querer, y al final de este camino, encontrarnos otra vez.

- En tus ojos no hay secretos, yo lo puedo ver. Siempre tienes la palabra  que me hace sentir bien. Qué dificil fue querernos y volvernos a querer. Si el amor es verdadero todo puede suceder - tym razem zaśpiewałam ja, a następnie skończyłam grać.

- Świetnie - uśmiechnął się delikatnie. Odwzajemniłam uśmiech i wstałam.

- Możemy teraz dopracować tekst, pozmieniałabym parę rzeczy - powiedziałam i usiadłam na krześle.

- W porządku - włożył dłonie do przednich kieszeni - chciałabyś może jutro iść do kina?

- Przyjacielskie wyjście? - spojrzałam na niego z podniesionymi brwiami.

- Tak - zmarszczył brwi.

- Nie chcę mieć nic z tobą wspólnego, Leon - powiedziałam bez ogródek. Westchnął.

- Musimy dalej to samo ciągnąć? - spojrzał na mnie z podniesioną brwią.

- Nie zapomniałam o tym jak mnie potraktowałeś, a to, że czasem jestem miła to czysta życzliwość. Nie jesteśmy dla siebie nikim ważnym, pamiętasz? - uśmiechnęłam się sarkastycznie.

- Próbuję się z tobą na nowo zaprzyjaźnić - rozłożył ręce i patrzył na mnie z politowaniem.

- Wiesz co ty mówisz? - prychnęłam i chwyciłam po swoją torebkę - jesteś pieprzonym dupkiem, Leon - wysyczałam i wyszłam z sali.

***

Weszłam do drugiej sali śpiewu i położyłam torebkę na keyboardzie, a następnie podeszłam do kolumn i puściłam piosenkę z zeszłego roku. Stanęłam przed mikrofonem i zaczęłam śpiewać. Śpiewałam do momentu, w którym nie przypomniałam sobie ponownie mojej wymiany zdań z szatynem. Zacisnęłam usta i wyłączyłam kolumny, a sama usiadłam bezradnie na podwyższeniu. Wplotłam palce w włosy i patrzyłam tępo na swoje buty.

Od miłości do nienawiści | leonetta Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz