***
Violetta's Pov
Dzisiaj wracamy do Buenos Aires, samolot mamy wieczorem, dlatego żebyśmy mogli rano zawitać w Argentynie. Musimy się spakować, ale jeszcze połowa dnia przed nami. Dzisiaj każdy może robić co chce, siedzieć w hotelu, czy iść na plaże, ale nie samemu. Ja najprawdopodobniej zostanę z dziewczynami w hotelu i pewnie będziemy siedziały rozmawiając o wszystkim o niczym. Właśnie skończyłam się ogarniać kiedy ktoś mnie zawołał.
- Viola, ktoś do ciebie. - zmarszczyłam brwi i skierowałam się do Francescy. Po drugiej stronie zobaczyłam Leona, który patrzył na mnie - To ja zmykam - dodała Fran i chwilę później już jej obok mnie nie było.
- Cześć - przywitał się.
- Cześć, - odparłam i skrzyżowałam ramiona - czego chciałeś?
- Jesteś wolna? Chciałem cię zabrać skoro jesteśmy już tutaj ostatnie godziny - przygryzłam wargę i po chwili przeanalizowania za i przeciw odpowiedziałam:
- W porządku, daj mi chwilę - skierowałam się po torebkę, do której włożyłam powerbanka, telefon, kabelek USB i pieniądze. Uśmiechnęłam się do dziewczyn i popędziłam do Leona.
- Już. - powiedziałam i zamknęłam za sobą drzwi. Skierowaliśmy się w stronę windy, a chwilę później zjeżdżaliśmy na parter - Więc.. gdzie idziemy? - zwróciłam się do chłopaka.
- Zobaczysz - uśmiechnął się delikatnie, a następnie ku mojemu zaskoczeniu pocałował mnie w policzek. Oszołomiona stałam i się nie ruszałam, a akurat w tym samym momencie zawitaliśmy na parter. Wyszłam równocześnie z szatynem i skierowaliśmy się w stronę wyjścia. Niespodziewanie złapał mnie za dłoń i splótł ze swoją. Spojrzałam na nasze dłonie, a moje serce zabiło dwa razy szybciej. Znowu się poczułam tak jak kiedyś - kochana, szczęśliwa kiedy jest obok mnie. Uśmiechnęłam się pod nosem i postanowiłam tego nie skomentować i nie zabierać ręki, dobrze jest jak jest teraz.
***
- Leon, gdzie jesteśmy? Nic nie widzę - trzymałam chłopaka za nadgarstki.
Leon trzyma swoje dłonie na moich oczach przez co nie mam pojęcia gdzie jesteśmy ani gdzie idziemy. W końcu zdejmuje dłonie z mojej twarzy, a ja automatycznie puszczam jego nadgarstki. Moim oczom ukazuje się park, a chwilę później koc z jedzeniem. Odwróciłam głowę w stronę chłopaka:
- Ty to przygotowałeś? - spytałam, a on przytaknął z delikatnym uśmiechem. Położył dłoń na moich plecach i poprowadził mnie w stronę koca. Ściągnęłam torebkę z ramienia i położyłam na kocu, a sama chwilę później na nim usiadłam. Przejrzałam wzrokiem co się na nim znajduje i zdążyłam zobaczyć sałatki, kanapki, sok i przeróżne inne rzeczy nawet te słodkie.
- Ja.. - spojrzałam na niego, a on wpatrywał się w mnie z uśmiechem. Również się uśmiechnęłam i spuściłam wzrok na jedzenie. Sięgnęłam dłonią po kanapkę, a chwilę później konsumowałam ją, rozpływając się, czując mój ulubiony smak pomidora i cebuli. W moim sercu rozlało się przyjemne ciepło przez to, że pamiętał co lubię jeść. Uśmiechnęłam się niewidocznie i przymknęłam powieki, czując przyjemne uczucie ciepła na twarzy przez słońce.
***
Piknik trwał ponad półtora godziny, a teraz, nawet ja sama nie wiem jak to się stało, ale Leon leży na kocu, a swoją głowę ma położoną na moich udach. Wplątałam palce w jego włosy i go głaskam. Siedzimy w ciszy, przy jedzeniu dosyć dużo rozmawialiśmy. Jednak nadal jeszcze ni spytałam co to w ogóle za wyjście.
- Leon? - zwróciłam się do szatyna - Tlten piknik mam potraktować jako przyjacielskie wyjście?
- Randka - odparł, a ja zdziwiłam się. Randka?
- Randka? - zmarszczyłam brwi. Odchrząknął cicho:
- Violu - zaczął - może na początku zaznaczę, że nie jestem dobry w wyznawaniu swoich uczuć, ale - podniósł się i złapał moją dłoń - kocham cię. I patrząc teraz na to nie wiem jak mogłem być tak wielkim idiotą. Zraniłem cię i zdaję sobie z tego sprawę, nie jestem z tego dumny. - wpatrywał się w moje oczy tak intensywnie, że dosłownie mam teraz palpitacje serca - Jesteś niezastąpiona. Moje marzenie to mieć cię na co dzień, dla siebie. Móc cię przytulać kiedy tylko będę miał na to ochotę, całować cały czas. Tęsknie za tobą, Violetta - położył dłoń na moim policzku. Przymknęłam powieki pod wpływem jego dotyku, a następnie rozchyliłam wargi:
- Ja też tęsknie. Rozwaliłeś moje serce na części pierwsze. - mówiłam - Istnieje różnica pomiędzy tym, że ktoś ci wyznaje miłość, a tym, że naprawdę cię kocha. Zabolało mnie to bardzo. Nie ukrywam, szczerze - spuściłam głowę, ponieważ w moich oczach pojawił się łzy - to nadal to wszystko przeżywam. Czułam taki stan jak nigdy, przez pół naćpany, a reszta to rozdarte kawałki serca. Leon.. - podniosłam głowę i starłam łzę - ja po prostu nie potrafię ci uwierzyć w to co mówisz. Uwierz mi bardzo bym chciała, ale nie potrafię. Przepraszam - wyszeptałam, sięgnęłam po torebkę, a następnie biegiem zaczęłam kierować się w stronę hotelu.
Po dotarciu na szczęście w lustrze od windy starłam makijaż. Jestem wstrząśnięta tym co wyznał Leon, ale doceniam, że w końcu mniej więcej dowiedziałam się na czym tak naprawdę stoimy. Bardzo bym chciała z nim być, ale mam tą obawę i nieufność przez co on pierw musi mi udowodnić, że naprawdę mu na mnie zależy. Nie chciałabym się znów na nim zawieść i ponownie go stracić.
Weszłam do pokoju hotelowego, a tam zastałam dosyć głośną muzykę i pakowanie dziewczyn. Chwilę później o mały włos nie oberwałam poduszką, na szczęście zdążyłam się odsunąć.
- Um, okej? - odezwałam się zachrypniętym głosem i szybko odchrząknęłam.
- O Violu, jesteś już? Jak było? - wyskoczyła pierwsza z pytaniami Camila.
- Fajnie. - uśmiechnęłam się sztucznie i delikatnie, a ona jęknęła żałośnie- Chcesz coś więcej wiedzieć? - zwróciłam się do rudowłosej.
- Tak! - wypaliła jakby to była najoczywistsza rzecz na świecie. Westchnęłam.
- Później ci powiem - puściłam jej oczko i podeszłam po swoją walizkę. Czas się spakować, niektóre rzeczy z dziewczynami dałyśmy do szaf, które na szczęście w pokoju były dwie i na spokojnie wszystkie się pomieściłyśmy. Każda dała od siebie kilka rzeczy i tak nam się udało.
I tak zaczęłam pakowanie.
***
O godzinie osiemnastej trzydzieści byliśmy już za bramkami i czekaliśmy na moment, w którym będziemy mogli się kierować już bezpośrednio do samolotu. Dosłownie chwilę później usłyszeliśmy głos kobiety w głośnikach i skierowaliśmy się w stronę samolotu. Leon próbował ze mną rozmawiać, jednak to ja tym razem go unikałam albo ignorowałam. Nie chcę z nim teraz rozmawiać, powiedziałam co myślę, a teraz jego zadaniem jest udowodnienie mi, że naprawdę mu na mnie zależy. Chyba, że mu na mnie nie zależy to już inna sprawa.
Weszliśmy do samolotu i powędrowaliśmy na odpowiednie miejsca. Tym razem ja siedziałam z Fran, a Cami siedziała z Lu. Reszta podzieliła się na pary, na co nawet nie zwróciłam uwagi. Już chciałam wkładać słuchawki do uszu, ale przeszkodziła mi w tym ręka Włoszki, która zatrzymała moją. Spojrzałam na nią ze znakiem zapytania wymalowanym na czole.
- Co się stało pomiędzy tobą z Leonem? - spytała, a ja westchnęłam. Naprawdę wszystko musi się kręci wokół niego?
- Francesca wydaje mi się, że zadajecie za dużo pytań. Jeżeli będzie chciała to sama powiem, dziękuje - odparłam i włożyłam słuchawki do uszu. Mam dosyć tego dnia i już nie mogę się doczekać aż znajdziemy się w mojej kochanej Argentynie.
***
CZYTASZ
Od miłości do nienawiści | leonetta
Hayran KurguViolettcie po pojawieniu się Roxy w Studiu, zostają tylko wspomnienia po Leonie. Ból kiedy widzi ich razem, łamie jej serce, łamie ją całą. Jednak w pewnym momencie ból się kończy, a zastępuje go szczera nienawiść do szatyna. Jak głęboko musiał zran...